"Yayo" to jedna z moich ulubionych piosenek Lany, chociaż na początku chwilę zajęło mi przekonanie się do niej. Faktycznie, utwór ten może się dłużyć, a głos Del Rey przypomina cierpiętnicze jęki. Kiedy jednak wsłuchamy się w tekst utworu oraz wczujemy w jego klimat, prędko zrozumiemy dlaczego głos Lany przepełniony jest na "Yayo" takim cierpieniem.
Główna bohaterka "Yayo" to biedna dziewczyna, która mieszka w trailer parku. Jej największym pragnieniem jest wyrwanie się z tego paskudnego miejsca oraz bycie pokochaną. Poznaje ona mężczyznę, który zdaje się być dla niej nadzieją. Ale czy na pewno...?
Warto również na wstępie wyjaśnić, że "yayo" to po prostu inna, slangowa, nazwa na kokainę. Kokainę, którą sprzedaje jej ukochany, ale także narkotyk, którym jest dla niej mężczyzna.
"I like the snake on your tattoo
I like the ivy and the ink, blue
Yayo, yes, you—yayo"
Facet Lany to typowy bad boy - oczywiście bez zaskoczenia. Dobrze wiemy, że tacy są w jej typie. Jej ukochany ma na swoim ciele wiele dziar - motyw węża czy bluszczu to dość klasyczne przykłady tatuaży, więc możemy założyć, że jest fanem old-schoolowych wzorów. Gdy Lana wspomina "yayo", a więc kokainę, możemy pokusić się o stwierdzenie, że jest on także lokalnym dilerem. Raczej nie pochodzi w wyżyn społecznych. Możliwe, że mieszka razem z Laną na osiedlu przyczep kempingowych, ale jemu powierzchownie powodzi się znacznie lepiej niż jej."You have to take me right now
From this dark trailer park life now"
Lana błaga ukochanego o to, żeby zabrał ją z trailer parku. Prawdopodobnie on już jej to nie raz obiecywał, bo Del Rey podkreśla, że musi to zrobić teraz, a więc naciska na niego, aby ich wspólna "ucieczka" wydarzyła się jak najprędzej. Zależy jej na czasie - może czuje, że już się starzeje, a może boi się, że nie poradzi sobie psychicznie dłużej w tym miejscu pełnym biedoty, narkotyków, przemocy, alkoholu i awantur. Lana w swoim życiu faktycznie mieszkała kiedyś w przyczepie kempingowej, ale było to podyktowane raczej jej własną ochotą na spróbowanie takiego życia. Ja jednak zawsze wyobrażałam sobie bohaterkę jej piosenki jako dziewczynę, która została zmuszona do mieszkania w takim miejscu. Może pochodzi z biednej rodziny, a może w przeszłości wyjechała do wielkiego miasta "szukać szczęścia", a skończyła, jak to bywa, na obrzeżach w przyczepie kempingowej?"Put me onto your black motorcycle
'50s baby doll dress for my <<I do>>
It only takes two hours to Nevada"
Ukochany bad boy Lany ma nie tylko old-schoolowe tatuaże, ale przy okazji jeździ na czarnym motorze, co od razu przywodzi na myśl typowych amerykańskich buntowników z lat 50. oraz 60., trochę jak Marlon Brando w "Dzikim" (1953). Zresztą Lana właśnie do estetyki tych lat się odwołuje - obiecuje, że wyjdzie za swojego ukochanego za jedną retro sukienkę w stylu "babydoll". "Nevada jest tylko dwie godziny stąd", przekonuje ona mężczyznę, co oczywiście jest nawiązaniem do Las Vegas, a więc miasta neonów, kiczu i kasyn, ale także miejsca, w którym można bardzo szybko wciąć ślub "na żądanie". Jest to dość desperacki ruch, bo właśnie taka jest Del Rey - zdesperowana żeby uciec z trailer parku. Zdesperowana żeby prowadzić zwyczajne, małżeńskie życie z białym płotem i przyciętym trawnikiem. Jest to coś, co jednak wyraźnie nie było jej nigdy pisane, chociaż bardzo tego pragnie - nie dość, że dziewczyna pochodzi z nizin społecznych, to na dodatek jej ukochany raczej nie aspiruje do tego, żeby zostać zwyczajnym Johnem Smithem z przedmieść."I wear your sparkle
You call me your mama
Let me put on a show for you, daddy
Let me put on a show
Let me put on a show for you, tiger"
Lana i jej ukochany prowadzą typowe życie "white-trashów", a więc białej biedoty, często dosyć patologicznej. Otoczeni są więc oni kiczem i nie zwracają się do siebie w dystyngowany sposób. Kiedy Del Rey wspomina, że nosi "błyskotkę" kochanka, może chodzić jej o jakiś wyjątkowo kosztowny prezent, jaki od niego dostała albo może dał jej on jeden ze swoich sygnetów, na znak miłości. Może jednak udało jej się przekonać go do ślubu? Wyjaśniałoby to dlaczego nazywa on Lanę "mamuśką", a ona jego "tatuśkiem". W tym wypadku nie ma w tym za wiele podtekstu seksualnego, natomiast kojarzy się to bardziej z prymitywnym sposobem, w jaki zwracają się do siebie stare małżeństwa. Podtekst seksualny, ociekający kiczem, pojawia się natomiast później, gdy Lana zwraca się do swojego ukochanego: "tygrysie". Ja przed oczami od razu mam "damulkę" z przyczepy, w kostiumie kąpielowym w panterkę, różowych, futrzanych klapkach i wielkich kolczykach ze sztucznymi brylantami, która wije się wokół swojego "staruszka" siedzącego przed TV z piwem w ręce. Możliwe też, że całe to seksowne "przedstawienie", które Lana wystawia przed ukochanym ma na celu go skusić i przekonać do tego, żeby zrobił wszystko o co go poprosi - a więc żeby zabrał ją daleko z trailer parku."I need you like a baby when I hold you
Like a druggie, like I told you
Yayo, yeah you, yayo"
Jeśli zaczęliście myśleć: "Niech ona oleje tego faceta! Przecież Lana sama może wyrwać się z tej paskudnej dzielnicy!", to właśnie teraz wyjaśnia nam, że nie, nie może. Nie może, bo jest zbyt zakochana. Poza tym jest bezradna niczym małe dziecko i polega na jego silnych ramionach. Liczy, że mężczyzna rozwiąże wszystkie jej kłopoty. Wyznaje, że jest przy nim niczym "ćpunka" - tak więc faktycznie tytułowa kokaina nawiązuje nie tylko do popularnej w trailer parkach używki, ale także do osoby jej ukochanego, który jest po prostu niczym narkotyk dla Del Rey."Hello, heaven, you are a tunnel lined with yellow lights
On a dark night"
Bardzo smutnym głosem Lana wyznaje ukochanemu, że w całym jej mrocznym i paskudnym życiu to właśnie on jest tunelem z jasnymi światłami. Jej jedyną szansą. Jedyną drogą ucieczki. Niestety, z tonu piosenki łatwo można wywnioskować, iż nie uda jej się odnieść sukcesu. Może jej ukochany tylko ją wykorzystał i udawał swoje uczucie? A może nie ma on większych ambicji i nie zależy mu na wyrwaniu z osiedla przyczep kempingowych? Ja zawsze wyobrażałam go sobie jako osobę "z zewnątrz", a więc wcale nie kolejnego mieszkańca trailer parku. Po krótkim romansie z Laną i narobieniu jej nadziei na lepsze życie, odjeżdża on na swoim motorze sam, zostawiając ją samą ze złamanym sercem, w tym okropnym miejscu, na które jest skazana już na zawsze. "Yayo" ocieka desperacją i smutnym rodzajem miłości - tym, w którym wiemy, że nic z tego nie będzie. Cały utwór brzmi jak złamane nie tylko serce, ale także cała dusza i życie. Bo tak właśnie można opisać podmiot liryczny piosenki. Dziewczyna, która przegrała wszystko.
CZYTASZ
Studium Albumu: Lana Del Rey - Paradise
PoetryAnaliza, interpretacje utworów i teledysków oraz przemyślenia na temat albumu ''Paradise'' Lany Del Rey. Fanką Lany jestem od końca 2011 roku. Jest dla mnie niezwykle ważną artystką, gdyż zaszczepiła we mnie miłość do muzyki, literatury, sztuki, fi...