[ 12 ] pokonać lęk

5.9K 530 485
                                    

Wszyscy tymczasowi mieszkańcy Pokoju Życzeń, jak zwykle siedzieli w salonie. Huncwoci razem na kanapie a reszta zajęła fotele. Tak właściwie, coraz bardziej nie chcieli opuszczać tego miejsca, które rozwinęło ich przyjaźń oraz u niektórych, nawet miłość.

Ich rozmowa zaczęła się od pewnej, nieprzyjemnej sytuacji, która zdarzyła się Syriuszowi na drugim rok. Od tamtej pory, Łapa miał fobię przeciwko gołębiom. Do tej pory wiedzieli o tym tylko Huncwoci, chociaż pozostała trójka obiecała nikomu nie mówić.

- Ja na przykład - kontynuował temat James. - Nie boję się niczego... no poza Sami − Wiecie − Kim.

- Wydaje mi się, że masz chrząszcza we włosach...

- Co?! Gdzie?! - krzyknął brunet, spadając z kanapy na twardą podłogę, o którą obiło tyłek. Reszta osób zaczęła się śmiać na co James przewrócił oczami. - No tak, bardzo śmieszne.

- Cóź, ja na przykład nie ukrywam czego się boję - odezwał się Lunatyk. - Obawiam się pełni, starty Syriusza, jak i wszystkich przyjaciół, tego, że kiedyś skrzywdzę kogoś przez pełnię...

Łapa przytulił go, gładząc delikatnie jego plecy w geście uspokojenia. Reszta spojrzała na niego z współczuciem.

- Ja boje się... ciemności - mruknął Peter, chcąc odwrócić uwagę od Remusa. Przyjaciele spojrzeli na niego zaskoczeni a James zaczął śmiać się histerycznie, łapiąc za brzuch, który rozbolał go z rozbawienia.

- Ty? Bać się ciemności - zdziwił się Syriusz. - Przecież zawsze chodzimy po ciemku, gdy robimy jakiegoś psikusa.

- To co innego, nie mam wtedy czasu wyobrażać sobie co kryje się w tej ciemności. Poza tym, nie zdziwiło was, że zawsze zasypiam z lampką? To przez to, że się boję - wytłumaczył Glizdogon, czując jak dreszcz przechodzi przez jego ciało. Łapa pokazał głową w zrozumieniu.

- Jeśli chcesz - powiedział Regulus po chwili. - Mogę pomóc ci z tym. W końcu jednym z naszych zadań jest "pokonać lęk".

- Ja... byłbym naprawdę wdzięczny. - Peter uśmiechnął się do niego, na co Ślizgon odpowiedział tym samym.

***

- Wszystko okej? - zapytał Regulus, poprawiając koc leżący na jego kolanach. Znajdowali się sami w salonie, Black zajął jeden z foteli a Peter kanapę.

- Na razie tak - mruknął blondyn, odkrywając się szczelnie. Ich pierwszym pomysłem było włączenie słabej lampki zamiast wszystkich świateł. W pokoju nadal było jasno, ale nie tak bardzo jak zazwyczaj.

- Mogę zgasić światło? - zapytał brunet na co Peter pokiwał głową w twierdzącej odpowiedzi. Regulus wyłączył lampkę i rozległ się krzyk, który, miał nadzieję, że nie obudził reszty mieszkańców.

- Lumos! - usłyszał w ciemności i z różdżki Glizdogona wydobyło się światło. Black westchnął lekko zirytowany i przysiadł się do Gryfona, wyrywając mu różdżkę z ręki.

- Mówiłeś, że jest okej - powiedział oskarżycielsko. - Mogłeś zaprzeczyć.

- Przepraszam, możemy spróbować jeszcze raz? - zapytał Peter, wstydząc się za swoje zachowanie.

Regulus pokiwał głowa i mruknął ciche "Nox", które przyszło mu z oporem, gdyż nie używał swojej różdżki. Peter westchnął ciężko patrząc w ciemność.

- Połóż się - powiedział do niego Ślizgon, wracając na swój fotel, jednak po drodze uderzył małym palcem w stolik i wydał z siebie głośny jęk bólu, na który Peter zaczął się śmiać.

- To nie było zabawne! - krzyknął urażony Regulus. Prychnął i siadając na fotelu, przykrył się kocem.

- Myślisz, że coś tu jest? - zapytał przerażony. - Czuje jakąś obecność.

- Siedzę naprzeciwko ciebie - zaśmiał się Black. - Nic dziwnego, że czujesz obecność. Jeśli jednak usłyszysz jakieś dziwne dźwięki, nie bój się, to albo reszta robiąca sobie żart albo po prostu złośliwość przedmiotów martwych. Nie ma możliwości, żeby poza nami był tu ktoś.

Peter westchnął nie do końca przekonany, ale spróbował się uspokoić. Przekręcił się na kanapie, próbując znaleźć wygodne miejsce.

- Ale jesteś pewny? - dopytywał Glizdogon, przykrywając się po samą szyję, chociaż w pomieszczeniu było dosyć ciepło.

- Tak - mruknął Regulus i po chwili zasnął.

Peter nie mógł tego zrobić, cały czas rozmyślając o wszystkich rzeczach, które mogły zaatakować go w ciemności. Nie chciał wierzyć Blackowi, albo po prostu nie dał rady tego zrobić. Wziął głęboki oddech i zszedł z łóżka, stawiając stopy na zimnej podłodze. Gdy upewnił się, że nic go nie zaatakowało, zaczął chodzić po pokoju, starając się nie rozpłakać za każdym razem, gdy tylko usłyszał jakiegoś dźwięku. Po kilkunastu minutach wrócił na kanapę, będąc z siebie niewyobrażalnie dumnym. Ponownie się przykrył i równomiernie oddychając, szybko po chwycił go sen.

***

- I jak? - zapytał James rano, siadając obok przyjaciela. Peter przeciągnął się, ciągle zaspany, zauważając, że w pokoju nie ma już Regulusa.

- Okej, tak myślę - odpowiedział mu Glizdogon następnie cicho ziewając. Po dłuższej chwili razem podeszli do ściany, zauważając, że na kartce jest odznaczone kolejne zadanie.

- Dzięki tobie mamy kolejne zadanie, a teraz chodź na śniadanie - powiedział Rogacz. - Są tam już wszyscy.

Peter pokiwał głową i razem skierowali się do kuchni. Rzeczywiście − znajdowali się tam już wszyscy. No może poza Syriuszem.

- Gdzie zgubiliście Łape? - zapytał James, siadając obok Severusa, który lekko się speszył i zarumienił. Potter uśmiechnął się do niego, poprawiając na nosie swoje okulary.

- Wybiegł gdzieś mówiąc, że ma jakąś niespodziankę - wytłumaczył Regulus, jedząc swoje kanapki.

Brunet pokiwał głową w zrozumieniu i również zaczął jeść swój posiłek, co chwila, zerkając na siedzącego obok niego Ślizgona. Nie wiedział czemu, od kiedy się pogodzili, jakaś siła go do niego przyciągała. W końcu zaczynał myśleć, że te wszystkie żarty Lily i Syriusza mogą być prawdą. Ale Severus go nienawidził i to wszystko nie miałoby sensu.

- Niespodzianka! - krzyknął Łapa, wybiegając do pokoju. Wszyscy otworzyli szeroko usta w zdziwieniu. Gryfon miał na sobie tylko bokserki i był ubrudzony w roztopionej czekoladzie. Oczywiście poza włosami, które były związane w koczka.

- Syriuszu co ty- - zaczął Peter, nie mogąc wybrać odpowiednich słów do tego, co widzi. Nagle Remus wstał gwałtownie od stołu i podszedł z swojego chłopaka.

- Ja go sobie zabieram - mruknął Lunatyk, wyciągając Syriusza za rękę z pomieszczenia. Lily zaśmiała się głośno a reszta po prostu patrzyła na drzwi, przez które wyszli, nie do końca przyswajając co się właśnie stało.

- Myślę, że Remus jest w siódmym niebie - powiedziała po chwili rudowłosa, gdy już się uspokoiła. James wzruszył ramionami i wszyscy wrócili do posiłku.

Rogacz był ciekawy jakby zareagował Severus, gdyby zobaczył go w samych bokserkach. "Pewnie zwymiotowałby z obrzydzenia czy coś w tym stylu" pomyślał i gorzko się zaśmiał, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia, które posłała mu reszta.

trzynaście zadań  ও・snamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz