James złapał małego chłopca za rękę, prowadząc go na parking, gdzie znajdowało się ich auto. Severus szedł obok nich, zdenerwowany patrząc na swój zegarek. Wszyscy trzej byli ubrani w mugolskie garnitury oraz lakierowane buty, co wskazywało na uroczysty cel ich podróży.
- Jesteśmy już spóźnieni - oznajmił Severus, wsiadając na tylne miejsce razem z Harrym, któremu zapiął pasy od fotelika.
- Nie przesadzaj - mruknął jego mąż, odpalając auto. - To tylko kilka minut.
- Co nie zmienia faktu, że- Harry! Mówiłem przecież, żadnej czekolady! - jęknął Severus, wycierając jego buzie, całą ubrudzoną w słodyczu.
- Tata mi dał! - powiedział, uśmiechając się szeroko jakby w ogóle się nie przejął tym, co usłyszał.
- James, chyba ci o tym mówiłem - warknął na swojego męża.
- Ale tak słodko mnie prosił - wytłumaczył się, kierując autem.
Harry był ich biologicznym synem, i choć wydawało się to nierealne, tak właśnie było. Oczywiście − żaden z nich go nie urodził, ale posiadał geny ich obojga. Wszystko stało się dzięki Lily, która − jak sama lubiła to określać − była "żywym inkubatorem".
Chłopiec był kochany, ale dużo przeżył w swoim, dość krótkim, życiu. Gdy miał rok został zaatakowany przez Voldemorta. Opiekunka, która wtedy z nim była została zamordowana, jednak on jakimś cudem przeżył zaklęcie uśmiercające.
Po kilkunastu minutach w końcu dotarli na miejsce. Znajdowali się przed wielkim budynkiem, nad którym widoczny był napis "urząd magicznych związków". Przed nim zauważyli już Syriusza i Remusa, którzy przywitali się z nimi mocnymi przytulasami.
- Ile jeszcze? - zapytał ich James, czując narastające podekscytowanie.
- Są tam już pół godziny więc za chwilę powinni wyjść - wytłumaczył Lunatyk, przygryzając nerwowo wargę.
Czekali jeszcze kilka minut aż z budynku wyszła dwójka osób. Peter i Regulus uśmiechali się do nich, trzymając za ręce, na których błyszczały złote obrączki.
- Gratulacje - pierwszy odezwał się Severus, przytulając ich.
- Tato, czy teraz wujek Regulus i wujek Peter będą mieć dzidziusia? - zapytał Harry, patrząc na niego z nadzieją.
- Jeszcze nie teraz kochanie - odpowiedział za niego młodszy Black − to znaczy Regulus − bo teraz w ich paczce było aż trzech Blacków.
- Oh, okej, poczekam. - Chłopiec nie zraził się odpowiedzią dorosłych i szeroko uśmiechnął, ukazując brak jednej z jedynek.
- Jedziemy? - zapytał się niecierpliwy Syriusz.
- Gdzie jedziemy? - ponownie odezwał się zaciekawiony Harry.
- Do restauracji - wytłumaczył Peter, czochrając jego włosy, które i tak nigdy nie były ułożone. To była rzecz, którą całkowicie odziedziczył po Jamesie. Po Severusie miał czarne oczy i w sumie tylko to bo reszta była wierną kopią drugiego ojca. - Na miejscu spotkamy jeszcze ciocie Lily.
- Aha - odpowiedział chłopiec, chwilę się zastanawiając po czym znowu się uśmiechnął.
- Nie mam pojęcia co kombinujesz, ale nie wygląda to dobrze - mruknął Severus. Wszyscy ponownie skierowali się do aut, mając zamiar jechać na miejsce małej imprezy.
Restauracja wyglądała ładnie od zewnątrz, ale największe wrażenie robiła od środka. Ściany były ciemne a pomieszczenie tylko lekko oświetlone, co tworzyło aurę tajemniczości. I chociaż Harry na początku bał się wejść do pomieszczenia, wszyscy dobrze się bawili, świetując małżeństwo Petera i Regulusa.
***
druga część jest już na moim profilu więc serdecznie zapraszam ❤
edit. 02.05.2024
zapraszam was też do najnowszej książki "nigdy sami". dawno mnie nie było i aktywność spadła, a widzę, że nadal czytacie stare książki więc tylko taka mini reklama.
CZYTASZ
trzynaście zadań ও・snames
Fanfiction˚₊· ͟͟͞͞➳❥ kiedy siódemka uczniów zostaje zamkniętą w pokoju życzeń przez swojego dyrektora, zmuszona do wykonania trzynastu zadań.