Murasakibara Atsushi x uke! reader

2.4K 39 10
                                    

Pov. [Reader]

Siedziałem na trybunach w sali gimnastycznej i patrzyłem na trening klubu koszykówki ze znudzeniem. Obiecałem dla Atsushi'ego i Tetsu, że poczekam na nich i pójdziemy do mnie żeby dokończyć projekt na fizykę. Patrząc jak fioletowo-włosy znowu obramia kosz bez problemu, przeciągnąłem się i wstałem. Wziąłem torbę i spojrzałem na zegarek. Zostało 15 minut treningu więc postanowiłem poczekać na nich przed szkołą. Zszedłem z trybun i ruszyłem do wyjścia z sali. Wychodząc z niej czułem na sobie palące spojrzenie. Nawet nie patrząc za siebie wiedziałem, że to tytan z naszej drużyny. Przyspieszyłem, żeby uciec od spojrzenia osoby, która potrafiła przyśpieszyć bicie mojego serca samą swoją bliskością. Stanąłem przy bramie do szkoły i zacząłem patrzeć się w przestrzeni przed sobą. Zastanawiałem się, kiedy obecność fioletowo-włosego zaczęła wprawiać moje serce w szybsze obroty. Modliłem się w duchu żeby tego nie zauważył. Nie chciałem kończyć naszej przyjaźni, a na pewno by tak było. W końcu wizja zakochanego w nim chłopaka na pewno była odrażająca. Westchnąłem i spojrzałem w stronę szkołym. Krzyknąłem przerażony omal zawału nie dostając, kiedy zobaczyłem twarz obiektu moich westchnień niebezpiecznie blisko mojej.

-Zawału prawie przez Ciebie dostałem, Atsu!!-krzyknąłem na niego zły. Słyszałem śmiech Tetsu. Nadymałem zły policzki i wyszedłem z terenu szkołym.

-Przepraszam, [Reader]chin.-poczułem jak jestem obejmowany z tyłu co zmusiło mnie do zatrzymania się. Czułem jak fioletowo-oki podpiera podbródek o moją głowę, a na policzki wkrada mi się rumieniec. Był zdecydowanie za blisko! Odchrząknąłem i spojrzałem na czarno-włosego prosząco. Ten uśmiechnął się lekko w moją stronę i klapną giganta po plecach.

-Udusisz go zaraz.- powiedział ze śmiechem, a Atsushi puścił mnie z miną niesłusznie skarconego szczeniaka. Odchrząknąłem i spojrzałem przed siebie.

-Wczoraj upiekłem nowe ciasto...-mruknąłem przymykając oczy i od razu usłyszałem okrzyk radość Atsushi'ego, oraz chichot Tets.

-Jesteś najlepszy.-usłyszałem wesoły głos giganta. Prychnąłem tylko i ruszyłem w kierunku mojego domu, a oni zaraz za mną. Oczywiście Tetsu musiał poklepać mnie po ramieniu i spojrzeć na mnie z sympatią, jak to on. Westchnąłem tylko i zacząłem z nim gadać po drodze do domu.

TIME SKIP

Była 22:27, a na podwórku padało od 3 godzin i to co raz bardziej. Tetsu wyszedł o 18 bo dostał telefon i musiał wyjść, moi rodzice byli na wycieszcze w Australii, a kiedy Atsushi miał wychodzić już padało. Miał wyjść kidy przestanie ale nie! Musiało rozpadać się bardziej. Tak więc teraz byłem pod prysznicem i starałem się uspokoić swoje serce w czasie gdy fioletowo-włosy, już po kąpieli, siedział w salonie i zajadał się ciastem. Naszczęście zostały jakieś jego ubrania po ostatnim nocowaniu. Niestety....tylko spodnie, a nie miał zamiaru spać w ciuchah z treningu. Przeczesałem włosy ręką i zakręciłem wodę. Wytarłem ciało, nałożyłem piżamę, w której koszulka była na mnie za duża i przewiesiłem ręcznik przez ramiona żeby potem wytrzeć włosy. Wyszedłem z łazienki i już po chwili byłem w salonie. Spojrzałem na Atsu kądem oka i od razu poczułem jak robi mi się gorąco. Podszedłem do lodówki i wyjąłem z zamrażalnika loda(jak co to taki lodzik-baton-aut.). Po chwili usiadłem obok giganta zajadając się słodkością.

-Jak ciasto?-włączyłem telewizor i jednął ręką zacząłem przecierać ręcznikiem włosy, czekając na jego odpowiedź.

-Pychota. Powinieneś zostać cukiernikiem. Naprawdę jesteś w tym świetny.-skończył jeść i odstawił tależ na stolik. Mruknąłem coś w odpowiedź przestając wycierać włosy i skupiając się na lodzie. Ignorowałem całkowicie tytana obok, który zaczął mnie zaczepiać. Wołał moje imię, ignorowałem. Tykał palcem w policzek, ignorowałem. Walił w ramię, ignorowałem. Tylko jednego nie mogłem zignorować. Byłem pewien że dał już sobie spokuj, kiedy nagle poczułem jego rękę na moich plecach pod koszulką. Bym to olał ale jego ręka zaczęła iść w górę, a w pewnym momęcie chciała przejść do przodu, gdzieś tak na wysokość moich sutków. No tego to już nie wytrzymałem. Wstałem jak poparzony trzymając loda ustami. Ręcznik wylądował na ziemi, koszulka ześlizgnęła się pokazując mój obojczyk i ramię, a do tego byłem bardzo czerwony i było mi bardzo gorąco. Patrzyłem na niego przez chwilę nie zrozumiale. Wziąłem loda do ręki.

male x male!reader[lemony]/Wolno Pisane/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz