Będzie przeplatant język angielski z polskim, ponieważ będzie......daddy king!
**********************************
Pov. [Reader]Siedziałem znudzony na drzewie i patrzyłem jak Meliodas i Ban razem trenują na polanie. Nie wiedziałem czemu mam tak siedzieć, ale Ban mi kazał. Ziewnąłem i przymknąłem oczy, opierając się o pień. Poczułem jak powoli zasynam, a kiedy prawie spałem....spadłem z drzewa. Krzyknąłem głośno, lądując w krzakach pod drzewem. Od razu usłyszałem, że przerywają trening i zobaczyłem po chwili jak stoją nademną. Meliodas-sama wyglądał na przejęteko, a Ban....lekko złego. Oj, dostanie mi się kara.
-Czy ty spałeś?-biało-włosy zmarszczył brwi, a Meliodas-sama odszedł. Pewnie wolał się nie wtrącać. Chociaż się nie dziwiłem. Przy naszej pierwszej kłótni rozwaliliśmy pół lasu, w którym akurat byliśmy. Usiadłem i pokiwałem głową, żeby pozbyć się liści z włosów. Mój ogon machał się nerwowo.
-Hehe, no coś ty! Wystraszyłem się eeeer.....pająka! Tak, tak pająka!-zaśmiałem się niezręcznie, drapiąc po karku.
-[Reader]...-widząc jego wzrok wiedziałem, że go nieprzekonałem. Zaśmiałem się tylko i szybko pederwałem do góry. Pora stąd spieprzeć! Nie uciekłem nawet pięciu metrów, a poczułem jak ktoś łapie mnie w pasie i przytrzymuje. Nie musiałem nawet się odwracać, żeby wiedzieć że to Ban.
-Wieczorem masz tutaj przyjść.-poczułem ciepły oddech przy uchu i zadrżałem, robiąc się czerwony.
-T-tak jest....-powiedziałem cicho, a mój ogon zaczął się machać na wszystkie strony. Słysząc moją odpowiedź uśmiechną się zadowolony i mnie puścił, idąc do Moliodas-sam'y. Odróciłem się na chwilę w jego stronę, patrząc na oddalającą się sylwetkę starszego. Wziąłem głęboki wdech i skierwałem się do reszty.
TIME SKIP (wieczór)
Szedłem na miejsce spotkania poddeberwowany jak i podekscytowany. Byłem ciekawy co wymyśli jako moją karę, chociaż w pewien sposób bałem się. Będąc coraz bliżej, zauważyłem w oddali znajomą sylwetkę. Poczułem jak serce mi przyśpiesza z każdym krokiem. Stanąłem obok siedzącego mężczyzny, który odrazu na mnie spojrzał z tym swoim uśmieszkiem.
-J-już jes-stem, Ban...-powiedziałem cicho na co zmieszczą brwi.
-Jak miałeś mi mówić jak jesteśmy sami? Mam ci przypominać?-stanął i pochylił się nademną. Nasza twarze było tak blisko siebie, że czułem jego oddech na ustach. Zadrżałem i zrobiłem się czerwony.
-P-przepraszam, daddy.- odwróciłem zawstydzony wzrok. Dalej czułem się zażenowany, kiedy tak do niego mówiłem.
-Patrz mi w oczy, kiedy domnie mówisz.- uwa! Miał sex'owną chrypkę, która sprawiła, że się podniecałem.
-Przepraszam, daddy.-spojrzałem mu w oczy, czując jak mój oddech przyśpiesza. Uśmiechnął się z satysfakcją i cofnął się o krok.
-Na kolana.- posłusznie wykonałem polecenie i spojrzałem mu w oczy.-Spodnie.-rozpiąłem mu spodnie i czekałem na dalsze instrukcje. Wiedziałem, że jeśli zrobię coś bez pozwolenie to dostanę karę, a nie chciałem dostać gorszej. Chwycił za moją chustę i mi ją ściągnął, ukazując obrożę którą dał mi jakieś pół roku temu. Miałem zakaz jej zdejmowania. Zamachnąłem ogonem, czekając na dalsze instrukcje z niecierpliwością.-Wyjmij go i weź do buzi.-wyjąłem jego przyrodzenie z bokserek i od razu wziąłem do buzi, pomagając sobie ręką. Ruszałem głową w wolnym tępię, otaczając trzon językiem. Czułem duże rumienice spowodowane tą sytuacją. Wolną ręką naciągałem koszulkę na krocze mimo ,że wiedziałem iż widział w jakim jestem stanie.
-Przyśpiesz, [Reader].-położył rękę na mojej głowię, na co przyśpieszyłem. Słyszałem jego westchnięcia i czułem jak zaciska dłoń na moich włosach.-Wystarczy.- od razu wyjąłem go z buzi.-Wstani.- wykonałem polecenie. Ban złapał mnie za rękę i pociągnął do drzewa nieopodal i przycisnął mnie do niego przodem. Odwróciłem głowę do przodu i od razu zostałem agresywnie pocałowany. Zadrżałem, lekko odpychając się od drzewa i opierając na nim ręce. Poczułem jak jego język wtargną do mojej buzi, a ręka wpełza pod spodnie i bokserkiz tyłu. Czułem jak ściska mój pośladek i bez ostrzeżenia i nawilżenia wsadza we mnie dwa palce. Chociaż i tak byłem już mokry, więc nie musiał nawilżać palców. Zadrżałem jęcząc mu w usta. Czułem jak krzyżuje palce na różne sposoby, zgina je oraz wyjmuje i wkłada. Mogłem śmiało powiedzieć, że się mną bawi. Pojękiwałem w jego usta, z trudem oddając pocałunek. Wolną ręką zaczął zdejmować mi spodnie razem z bokserkami. Już po chwili stałem przed nim w samej koszulce i z obrożą. Ogonem oplotłem go w pasie i przyciągnąłem bliżej.
-D-daddy...h-haaa...-wysapałem, odrywając się od jego ust. Spojrzał na mnie wyczekująco, całując mnie po szyji.-P-proszę...nya!-wygiąłem się lekko w tył, ocierając o niego nie mogąc powstrzymać miałknięcia.
-O co prosisz, [Reader]?-wyszeptał mi na ucho, przegryzając je. Ugryzł w moje kocie ucho więc z moich ust mimowolnie wyszło miałknięcie
-W-wejdź we....mghhh...m-mnie, d-daddy....nya~♡-czułem jak w oczach zbierają mi się łzy przyjemność. Patrzyłem na niego błagalnie, na co się uśmiechną.
-Jak...-wyjął ze mnie palce.-...sobie życzysz!-wszedł we mnie cały, jednym ruchem.
-NYA?!?!-wygiąłem się w ostry łuk, otwierając szeroko oczy i usta. Nie czułem bólu, tylko przyjemność.
-A to za karę.-usłyszałem za sobą i poczułem coś zimnego na moim członku. Spojrzałem w dół i zauważyłem pierścień.
-D-daddy...-spojrzałem na niego niepewnie, co nie trwało długo. Zaczął się we mnie szybko poruszać, więc oparłem się bardziej na drzewie, czując jak mam coraz mniej siły w nogach. Z moich ust co chwili wydobywały się jęki i miałknięcia.
-Będziesz musiał ładnie prości żeby dojść, [Reader]- poczułem jak łapie mnie za ogon i ciągnie do siebie, po chwili go oblizując. Oparłem policzek na drzewie starając się nie upaść. Czułem, że to za wiele ale...nie mogłem dojść. Nie miałem jak. Nagle złapał mnie pod udo i zmienił naszą pozycję. Opierałem się bokiem o drzewo, potpierając się rękami, a Ban umieścił moją nogę na swoim ramieniu w miarę możliwość. Nie dałem rady zamknąć ust przez jęki i miałknięcia. Uścisk na moim członku był niedozniesienia.
-P-prosz-sze...ahhhh....poz-zwól m-mi....ngh....do-ojść....nya~♡!-patrzyłem na niego błagalnie, a on tylko się uśmiechnął w swój sposób.
-Błagaj!-krzykną, uderzając w mój słodki punkcik. Z moich oczu poleciały łzy.
-B-BŁAGAM...NYA~♡♡!!!-czułem jak co chwilę uderza w ten punkt, co doprowadzało mnie do szaleństwa.
-Dobry kotek.-zdjął pirerścień, a ja oś razu doszedłem głośno miałcząc. Zacisnąłem się na nim i poczułem przyjemne ciepło rozchodzące się we mnie. Staliśmy na chwilę, a Ban ze mnie wyszedł. Poczułem jak nie mam w nogach żadnej siły i zaczynam lecieć w dół. Ban w ostatniej chwili mnie złapał, usiadł na ziemi, posadził mnie sobie na kolanach i pocałował w czoło. Przytuliłem się do niego z szerokim uśmiechem, mrucząc cicho.
BONUS
Nasza kochana parka nie wiedziała, że Meliodas siedział za jednym z drzew stojących dalej i wszystko słyszał. Cały czerwony, po cichu wrócił do reszty, notując w głowie żeby nigdy więcej nie podsłuchiwać Ban'a i [Reader], oraz nie chodzić na ich umówione miejsca.
***********************************
Zamówienie dla tajskikot
Mam nadzieję, że się spodobało uwu. Informuję również, po raz drugi, że przyjmuję zamówienia!~~Neko_Hime
CZYTASZ
male x male!reader[lemony]/Wolno Pisane/
FanfictionNazwa mówi sama za siebie.Miłego czytania😏 ******* Dziękuję @Ktosiek_UwU za poprzednią okładkę ♥️♥️♥️