Epilog

540 24 5
                                    

- Uważasz, że w co powinnam się ubrać? - zapytałam z uśmiechem mojej przyjaciółki Piper.

- Po swojemu. Ubierz się tak jak będzie ci pasować - odpowiedziała radośnie podekscytowana równie mocno jak ja.

A było się czym ekscytować.

Wczoraj zaprosiłam naszego mrocznego Pana Duchów na randkę.

Zapytacie pewnie czy to nie chłopak powinien zapraszać dziewczynę.

Otóż powiem wam, że Nico był tak samo zdezorientowany jak wy.

Ale jak już mówiłam - ja nie trzymam się schematów.

A teraz pozwolę sobie opowiedzieć ten wspaniały moment w moim życiorysie.

***

Wracałam z ogniska idąc w ciszy obok mojego hm.. przyjaciela/drugiej połówki? nie wiem jak mam tą relację nazywać.

Postanowiłam przerwać to milczenie i wcielić w życie plan, który chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu.

- Będę mogła Cię gdzieś jutro zabrać? - zapytałam zbliżając się równocześnie do syna Hadesa.

- A to nie chłopak powinien zapraszać dziewczynę na randkę?-

- Oh, a kto powiedział że to będzie randka? - mój towarzysz zmieszał się lekko.

- Fakt, nikt tego nie powiedział. - po jego ustach błąkał się uśmiech.

- Poprawka. Nikt jeszcze tego nie powiedział - wyszczerzyłam się do chłopaka w ciemnościach - A teraz żeby rozwiać twoje wszelkie wątpliwości to to powiem. To będzie randka - szturchnełam go w ramię - No chyba że pękasz di Angelo? -

Kiedy drugi raz natarłam barkiem na Włocha ten przekierował mój ruch i przyparł mnie do pobliskiego drzewa.

- Ja niegdy nie pękam. - uśmiechnął się lekko co u tego osobnika było zgoła niespotykane.

- No to zobaczymy - złapałam go ręką za podbródek i przyciągnęła do siebie przyciskając jednocześnie swoje usta do jego warg.

Oddał pocałunek.

***

Mieliśmy się spotkać o 20:00 pod sosną Thalii.

Przyszłam wcześniej żeby móc podglądać się jego sylwetce wdrapującej się na wzgórze.

Sprawdziłam stan mojego stroju wieczorowego czyli czarnej koszulki z napisem You only life once oraz niebieskich dżinsów. W związku z tym że było ciemno moja inspekcja nie miała sensu.

Prawie nic nie wiedziałam.

Syn Hadesa pojawił się obok mnie niszcząc tym samym moje marzenie o oglądaniu jego wchodzenia na wzniesienie.

Spojrzałam na niego z wyrzutem na co on tylko się uśmiechnął.

Kochałam ten uśmiech między innymi dlatego że gościł na jego twarzy tak rzadko.

Chłopak rozumiał moje niezadowolenie, ponieważ kiedyś popełniłam ogromny błąd mówić mu o swoim "hobby". Wyśmiał mnie wtedy i do teraz żartuje z tego powodu.

Podeszłam do Nica i wyszeptałam mu na ucho cel podróży.

To to by było na tyle jeśli chodzi o "to ja nas gdzieś zabiorę".

On robił za transport.

Syn Hadesa złapał mnie za rękę i wysunęliśmy się w cień.

***

Wyszliśmy z mroku przed wejściem do jakiegoś magazynu na wzgórzu.

Nico popatrzył na mnie pytająco.

- Zanim cokolwiek powiesz, nic nie mów. -

Przed bramą główną siedział strażnik, strzeżąc tego opuszczonego gmachu.

Podeszłam do mężczyzny, który zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem.

- Możemy wejść? - zapytałam prosto z mostu.

- Nie -

- Ale na pewno nie? - nie dawałam za wygraną.

- Na pewno nie - ta kwestią nie pozostawiła wątpliwości - facet nie chciał współpracować.

- Czy pan wie kim ja jestem?! - mój ton zachaczył o ostrzejszą barwę.

- Nie - mężczyzna uniósł brwi.

- Czy pan wie kim ja jestem?! -

- Nie - ton strażnika wyrażał pogardę.

- To dobrze - wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni flakonik z różowym płynęły i spryskałam twarz mężczyźnie.

Opadł nieprzytomny na krzesło.

- Na każdym kroku zaskakujesz mnie coraz bardziej - Nico patrzył na mnie z mieszaniną zdziwienia i podziwu.

- Weź nie gadaj tylko chodź - pociągnęłam go w głąb magazynu.

***

W końcu udało mi się znaleźć tę przeklęte schody.

Wdrapaliśmy się na górę po 23 stopniach.

Usiadłam na płaskiej powierzchni dachu i poklepałam miejsce obok siebie.

Kiedy usadowiliśmy się wygodnie wyciągnęłam kanapki z koszyka leżącego nieopodal. Podałam jedną Nico, a sama wgryzłam się w drugą.

Czasami opłaca się mieć boginię miłości za matkę.

Co jak co. Jak jest dużo rzeczy na których się nie zna ale akurat randkę to ci pomoże zorganizować.

Siedząc na dachu starego magazynu, jedząc kanapki z wiklinowego koszyka, wpatrywaliśmy się w widok roztaczający się przed naszymi oczami.

A widokiem tym była nocna panorama Nowego Jorku.

Z daleka oglądaliśmy światła w mieszkaniach, neony sklepów, kin oraz teatrów.

Wszystko zgrywało się w przepiękną świetlistą całość.

Nowy Jork nocą różni się od tego za dnia.

***

Pojawiliśmy się na środku pokoju w domku nr. 3.

Poszłam się umyć co w tym samym czasie Nico uczynił u siebie.

Kiedy miałam zasypiać Nico przyszedł powiedzieć mi dobranoc.

Syn Hadesa chciał opuścić mój domek ale go powstrzymałam.

- Nie. Nie wychodź. - Włoch podszedł do mojego łóżka zastanawiając się o co mi chodzi.

Pochylił się nade mną, a ja wykorzystując jego chwilę nieuwagi pociągnęłam go zmuszając do spocznięcia obok siebie.

Nico tylko pokręcił głową wiedząc, że tak łatwo się z tąd nie wyrwie.

Ale nie chciał się wyrywać.

Kiedy tak leżeliśmy syn Hadesa pocałował mnie w czoło i powiedział:

- Było pięknie -

- Wiem, inaczej bym cię tam nie zabrała -

Lepszego życia nie mogłam sobie wymarzyć.

***

To właśnie jest najlepsze w życiu śmiertelnym - chwile. Bogowie nie zwracają uwagi na takie drobiazgi. Ale chwile, to coś dla czego warto żyć.

                                 KONIEC

Powiem tak. Może nie jest to opowieść najwyższych lotów ale bardzo miło mi się to pisało. Jest to moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie więc proszę się nie przekrzykiwać zbytnio podczas krytyki. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i mam nadzieję że się podobało.

Żegnam serdecznie
czlowiekspolkazoo :3

Daughter of Gods | Nico di Angelo ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz