Rozdział 2

765 25 3
                                    

Ptaki śpiewały, latały, machały skrzydełkami. Las w oddali falował  na wietrze. Słońce świeciło wesoło i ogrzewało ciepłymi promieniami moje nagie ramiona nieosłonięte przez niebieską koszulkę bez rękawów.

Siedziałam na werandzie domku nr. 3 mając to wszystko gdzieś.

Moje myśli zaprzątało to co miało się dziś wydarzyć. Po obiedzie miała się odbyć narada przywódców domków mająca za zadanie wytypować herosów, którzy pójdą sprawdzić co jest grane.

Taka niepełna misja, bo nie zlecona przez Fata i bogów.

Zapytacie pewnie skąd Chejron w ogóle wiedział o tym co dzieje się w Miami.

Oczywiście nie powiedzieliśmy centaurowi o naszej nielegalnej wyprawie na Florydę. Nico poinformował Chejrona o wyczuwalnych "zakłóceniach mocy", które poszedł sprawdzić i przez przypadek odkrył obozowisko potworów na czele z naszym starym dobrym tytanem zachodu.

Ale może zacznijmy opowiadać całą tą sytuację od początku.

***

Kiedy wróciłam z sobotniej kolacji do domku zdałam sobie sprawę z jednej konkretnej rzeczy, która odbijała mi się od podświadomości przez cały dzień.

Mianowicie, gdzie ja będę spać?

Nico tak jak rano padł na moje łoże tak leżał i najwyraźniej nie zamierzał jeszcze wstawać.

Łóżko Jacksona było zawalone wszelkiego rodzaju ubraniami, opakowaniami po ciastkach oraz rzeczami, których nie byłam w stanie zidentyfikować.

Przez chwilę rozważałam położenie się obok syna Hadesa jednak po dogłębnej analizie tego pomysłu doszłam do wniosku że mogłoby się to źle skończyć dla mojego zdrowia zarówno psychicznego jak i fizycznego.

Spojrzałam na Nica. Na jego rozluźnione mięśnie twarzy. Przymknięte powieki. Pełne usta. Bladą skórę. Czarne kosmyki lekko przydługich włosów rozlewające się na poduszce. Wyglądał tak... uroczo.

Wow, to nie było pierwsze określenie, które nasuwało się kiedy się zazwyczaj na niego patrzyło.

Dobra stop. Dość tych rozmyślać, bo zaraz nie będę mogła przestać się rumienić.

Ostatecznie postanowiłam pożyczyć materac od dzieciaków Hermesa i na nim się przespać.

Następnego ranka nasz kochany Książę Duchów zdecydował się obudzić.

Przez chwilę zdezorientowany próbował ustalić gdzie się znajduje a potem zdał sobie sprawę z tego, że zajął nielegalnie moje łóżko.

Próbował przeprosić za problem ale zbyłam jego wypowiedź machnięciem dłoni i poprosiłam o przejście do ważniejszych kwestii.

Musieliśmy ustalić co i jak przekazać Chejronowi.

Ostatecznie postanowiliśmy wcisnąć mu tą gatkę z zakłóceniami mocy żeby wyjaśnić powód pobytu Nica na Florydzie.

O mnie syn Hadesa nic miał nie mówić bo oficjalnie mnie tam nie było.

Tego samego ranka zaraz po śniadaniu di Angelo podszedł do Chejrona i zaczął przedstawiać cała sytuację.
Pod koniec rozmowy przerwał im zdyszany satyr przekazując wiadomość że "drzewo zniknęło".

Chejron błyskawicznie połączył informacje i dlatego właśnie stoję teraz przed drzwiami Wielkiego Domu czekając na naradę.

***

- Czyli prawdopodobnie Hyperion. Cudownie wręcz. - podsumowała wypowiedź centaura Clarisse.
- I co teraz musimy zrobić? - zapytała Lou Ellen.
- Przede wszystkim musimy zdobyć więcej informacji. Należałoby wysłać kilkoro półbogów aby sprawdzili co tam konkretnie się dzieje. Macie jakieś propozycje kogo oprócz Nica tam wyekspediować? - powiedział centaur.

Odpowiedziała mu cisza. Nikt nie palił się do misji, która mogłaby okazać się samobójczą.

Ja jednak widziałam kto musi tam iść.

- Ja pójdę - powiedziałam zakłócając milczenie.
Chejron już zamierzał zaprzeczyć mojej kandydaturze ale uniemożliwił mu to syn Hadesa.
- Ona musi tam iść. Na tym będzie polegać jej zadanie i -
- Dobrze - przerwał mu centaur - Rose i ty jutro rano wybierzecie się na Florydę, spróbujecie zapobiec kolejnej wojnie i wrócicie żywi miejmy nadzieję. Koniec narady, możecie się rozejść.

Półbogowie zaczęli wstawać zza stołu do pingponga i opuszczać Wielki Dom.

No to teraz czekamy do jutra.

Misja wywiadowcza z synkiem Hadesa wita.

***

Czyli podsumowując.

Pamiętacie tego gościa od zachodzącego słońca który został zamieniony w klon przez Grovera podczas bitwy o Manhattan?

Nie pamiętacie?

Koleś nazywał sie Hyperion. Braciszek Kronosa. I jak już mówiłam został zamieniony w drzewo. Teraz  drzewo rozpłynęło się w powietrzu, a nasz kochany tytan zachodu postanowił ponownie pouprzykrzać nam życie.

Wszyscy niezmiernie się z tego powodu cieszymy.

Jest poniedziałek godzina 6:45. Stoję właśnie pod sosną Thalii zastanawiając się gdzież to się podziewa pewien syn Hadesa, który bardzo się spóźnia.

Czekam już od pół godziny i bynajmniej tutaj nie młodnieję.

W pewnym momencie w moim kierunku zaczęła zmierzać powoli ciemna sylwetka. Kiedy postać zbliżyła się dostatecznie blisko byłam w stanie rozróżnić szczegóły.

Był to nasz niesamowity synek Hadesa, który w końcu raczył się pojawić.

- Sorry, zaspałem - powiedział Nico jednak żadne słowa nie były w stanie złagodzić mojego focha.
- Zdążyłam się domyślić -

Sprawdziliśmy czy mamy cały ekwipunek i pożegnaliśmy się z Chejronem, który życzył nam powiedzenia po czym odkłusował.

Spojrzałam pytająco na Nica.

- Nie jestem jeszcze gotowy. Muszę jeszcze trochę odpocząć. Jutro. Jutro będzie okej. - odpowiedział na moje nieme pytanie.

Westchnęłam zrezygnowana. Skierowaliśmy swoje kroki w stronę najbliższej ludzkiej osady, w której da się zakupić bilet autobusowy na Florydę.

***

Wsiedliśmy do autobusu linii której numeru nie zapamiętałam ponieważ nie za bardzo mnie to interesowało.

Wytrzymałam 5 godzin z synem Hadesa, który przez cały ten czas nie rozpoczął żadnej wymiany zdań i najwyraźniej w najbliższym czasie nie miał tego w planach.

Nie wiem jak tego dokonałam z moim ADHD ale w końcu miałam dość. Musiałam się czymś zająć. Wyciągnęłam odtwarzacz MP3 i zaczęłam słuchać muzyki.

Po dwudziestej piosence autobus zatrzymał się na pół godzinny postój.

Ja na dziś miałam dość tej jazdy. Postanowiliśmy zjeść obiad w związku z tym że zbliżała się pora południowego posiłku.

Znaleźliśmy jakąś restaurację i po chwili już siedzieliśmy w środku przeglądając menu.

Po posiłku, na który składały się kotlet schabowy i ziemniaki ustaliliśmy że spędzimy tutaj noc, a jutro resztę drogi pokonamy cieniem.

Dzisiaj było za spokojnie.

Żeby nam się nie nudziło Fata pewnie już szykowały jakieś atrakcje na dzień następny.

___________________________

Daughter of Gods | Nico di Angelo ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz