Ha, zastanawialiście się co oni będą w tym Macu robić?
Otóż muszę was rozczarować, teraz się tego nie dowiecie.
Jakby ktoś jeszcze nie zdążył się zorientować jestem Leo Valdez, osobistość, która jest na dobrej drodze do uzyskania pozycji nieśmiertelnego boga przystojności.
Zostałem poproszony o opowiedzenie wam histori pełnej intryg, rozterek miłosnych, przygód oraz wszelkiego rodzaju innych niesamowitości.
Eee czekajcie...
A, Piper mówi, że mam przestać gadać głupoty i przejść w końcu do sedna.
W takim razie, panie i panowie. Oto co się działo w Nowym Jorku, kiedy Rose hasała sobie po lesie z Łowczyniami.
***
To tak.
Przez cały dzień jechaliśmy autobusem.
Było nudno, ponieważ nic się nie działo.
Nie żeby mnie ciągnęło do odpierania ataków potworów ale jednak co tu powiedzieć więcej, było po prostu cholernie nudno.
Siedzieliśmy w tym autobusie, a moją głowę zaprzątała jedna myśl.
Mianowicie,co ona takiego w nim widzi.
No bo popatrzcie. Jedziemy sobie na misję, ja, Piper i Rose żeby ratować syna Hadesa.
I Hoover cały czas nie gadała o niczym innym tyko " Nico di Angelo to Nico di Angelo tamto, Nico di Angelo bla bla bla".
Po pierwsze ile ona go w ogóle zna?
Tydzień?
A po drugie i najważniejsze. Jak można myśleć o takim nudnym gościu kiedy koło ciebie siedzi taka wspaniała partia jak ja.
(Piper mówi, że ponawia prośbę abym przestał gadać głupoty)
Ja tego nie rozumiem. A ona jest taka piękna.
Blond włosy za łopatki, które spina w kucyk, lekko opalona skóra i te prześliczne szaro - zielone oczy (oraz czarne ubrania ale to tylko szczegół).
No ja się nie dziwię że ona jest boginią.
(Piper informuje, że zszedłem z tematu)
Ah, tak, przepraszam ale nie o tym miałem mówić.
W końcu dotarliśmy zmordowani po całym dniu podróży do Nowego Jorku.
Było trochę po piątej po południu.
Piper zrobiło się gorąco, (hm ciekawe czemu, przecież wcale nie było środka lata) więc kupiliśmy mrożoną lemoniadę i zaczęliśmy zastanawiać się nad rozwiązaniem naszego problemu.
- Piper, jak myślisz gdzie w Nowym Jorku można by ukryć boską pochodnię? - zapytałem.
- Naprawdę nic ci się nie kojarzy? Nic a nic? Totalnie żadnych skojarzeń? - opowiedziała pytaniem na pytanie córka Afrodyty.
- Noo, wiesz tak jakoś nie za bardzo - wzruszyłem ramionami.
- A mówi ci coś Statua Wolności? - Piper uniosła jedną brew.
- Eee no. Taka babka w koronie trzymająca ogromną pochod.. - zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem - wiesz co? Nie było pytania.
***
Tak właśnie znaleźliśmy się pod Statuą Wolności zadzierając głowy i wpatrując się w metalową pochodnię trzymaną na przez metalową kobietę w metalowej dłoni.
Po chwili naszą uwagę zwrócił pewien znak na podstawie posągu.
Grecka litera - delta.
- Ej, a Annabeth przypadkiem nie mówiła nam czegoś o delcie i Dedalu i w ogóle? - zapytała Piper
- Tak się jakoś składa że przypadkiem mówiła - odparłem - i w związku z tym ja też mogę dopowiedzieć coś od siebie. Naciśnijmy to.
Zanim córka Afrodyty zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować ja błyskawicznie wcisnąłem grecki symbol czekając na jakąś reakcję ze strony statuy. Nie wiem, jakieś lasery czy coś.
Może nie były to lasery ale z perspektywy czasu można powiedzieć że było to tak samo niesamowite.
Pod nami otworzyła się otchłań i spadliśmy w ciemną ciemność.
***
Kiedy otrząsnęliśmy się z chwilowego szoku spowodowanego spadnięciem w pięciometrową dziurę zauważyliśmy że znajdujemy się w korytarzu oświetlanym przez (jakże oryginalnie) pochodnie.
Piper chciała się ruszyć z miejsca w którym leżała z policzkiem przyciśniętym do posadzki ale powstrzymałem ją ruchem ręki.
- Ten korytarz jest pełen pułapek. Wyczuwam te mechanizmy - posłałam jej uśmiech w moim mniemaniu uchodzący za pełen dumy z siebie - jeżeli stanęłabyś na przykład tu - postawiłem stopę na płytce i przeniosłem na nią ciężar całego ciała - to nad moją głową z sufitu wybuchnie słup ognia - schyliłem swoją ognioodporną głowę aby uchylić się przed wspomnianym żarem - jeżeli natomiast stanęłabyś tu - przeniosłem stopę na kolejny kafelek - uruchomiłabyś grad strzał o z tamtąd - ponownie się pochyliłem zapobiegając przedziurawieniu - a jeżeli... -
- Ejejej, dobra stop - przerwała mi - mam iść za tobą i nie stawiać stóp na płytkach, które urachamiają pułapki - pokiwałem potwierdzająco głową.
- Doskonale mnie zrozumiałaś -
***
Po pół godzinie przeszliśmy w końcu ten naszpikowany wszelkiego rodzaju śmiercionośnym paskudztwem i doszliśmy do przestronnego
pokojo - placu równie mocno zapełnionego pułapkami.Kiedy przekroczyliśmy próg w naszą stronę w zastraszającym tempie zaczęła toczyć się kolumna ognia. Kazałem Piper uciekać. Przecież to ja tu jestem odporny na osmalenie nie ona. O dziwo posłuchała i w tempie natychmiastowym wykonała polecenie (ciekawe czy z innymi rzeczami to też zadziała?).
Uciekając uruchomiła prawie wszystkie pułapki jakie były możliwe ale w żaden sposób jej to nie spowolniło.
A ja stałem w ogniu czując tylko lekkie łaskotanie zastanawiając się co teraz kiedy zobaczyłem TO.
Nasz cel, stożkowaty uchwyt oraz zielone płomienie. Pochodnia Hekate. Jakoś łatwo to poszło ale co tam. Podszedłem do symbolu bogini magii i wziąłem go do ręki.
Korytarz się zawalił.
***
Nie wiem czy straciłem przytomność, prawdopodobnie tak. Wiem tylko, że świadomość powróciła kiedy Piper ciągnęła mnie po chodniku Nowego Jorku w stronę ławki.
Chyba wyciągnęła mnie z pod gruzu.
- Masz pochodnię? - zapytałem.
- O, żyjesz! - powiedziała zaskoczona.
- A masz pochodnię? -
- Tak. Co nie zmienia faktu że jestem zaskoczona tym że żyjesz -
- Dzięki -
Przed nami pojawił się portal z którego wyszła bogini magii.
Symbol Hekate wyleciał z ręki Piper i zniknął w portalu.
- Wypełniliście misję. Teraz czas na nagrodę - powiedziała - Oto błogosławieństwo Chronosa. Możecie przesunąć czas tak aby jakaś rzecz się nie wydarzyła. Możecie użyć go tylko raz. Połączcie fakty i wygrajcie tą bitwę.
Nakazała nam przejść przez portal aby przenieść się do Miami.
A co stało się potem to już wiecie.
CZYTASZ
Daughter of Gods | Nico di Angelo ✓
FanficHistoria o postaci innej niż wszystkie. Należy jednak pamiętać że inny nie znaczy gorszy. Ona jest idealnym przykładem tego stwierdzenia. W pewnym sensie jest wyjątkowa. I w związku z tym poszukiwana przez wrogów. Przez jej obecność w świecie śmiert...