Rozdział 2

33 3 0
                                    

Detektywie Kang, potrzebuję twojej pomocy! - Wstał, zaniepokojony, kiedy usłyszał trochę-mniej-spokojny-niż-zwykle głos przez telefon.

- Eon-Seob? - spytał, żeby się upewnić, chociaż była tylko jedna osoba, która zwracała się do niego per „Detektyw Kong".

- Mówi Jo Yeong. Potrzebuję twojej pomocy. Możesz przyjecheć do parku w środku Busan?

Sin-Jae już ubierał kurtkę, chwytając kluczyki i dając znać szefowi na komendzie, że wychodzi na chwilę.

- Będę za minutę. Trzymaj się tam. - powiedział, właściwie biegnąc w stronę samochodu. Rozłączył się i wrzucił telefon na siedzenie obok, odpalając auto. Walczył z Jo Yeongiem, widział, jak nieustraszony i odważny jest, więc jeśli potrzebował jego pomocy, znaczyło to, że stało się coś naprawdę poważnego. Pod parkiem był dosłownie cztery minuty później, łapiąc cały kodeks prawa jazdy. Zaparkował i wysiadł, nie kłopocząc się nawet gaszeniem koguta, który ustawił na dachu.

Yeong stał pod jednym z drzew, patrząc w górę. Jego oczy były smutne, pełne bezsilności. Sin-Jae podbiegł do niego, łapiąc go za ramiona i obracając w swoją stronę. Pełen strachu przeskanował jego ciało i twarz wzrokiem, szukając jakiś ran.

- Co się stało? - spytał, próbując się opanować. W odpowiedzi Yeong wskazał na górę.

Mały kotek siedział na gałęzi, miaucząc od czasu do czasu. Wcześniej Kang był zbyt przestraszony, żeby zwracać na to uwagę, ale teraz słyszał go wyraźnie. Sin-Jae, wciąż opierając jedną dłoń na jego ramieniu, pochylił się i przymknął oczy, nie dowierzając w to. Odetchnął parę razy i uniósł głowę, wpatrując się w Yeonga. Powaga Jo prawie rozbawiła Kanga.

- Naprawdę? Po to biegłem całą drogę i narażałem wszystkich w ruchu ulicznym na niebezpieczeństwo, łamiąc przepisy? Naprawdę? - spytał, parskając śmiechem i kręcąc głową z niedowierzaniem. Yeong zmieszał się lekko.

- Nie miałem do kogo zadzwonić, a kiedy próbowałem go zdjąć, strażnik miejski chciał mi wlepić mandat za wchodzenie na drzewa... - wytłumaczył cicho, co spowodowało kolejne parsknięcie śmiechem.

Dopiero wtedy Sin-Jae zdał sobie sprawę jak bezsilny musi czuć się Jo Yeong. Słyszał opowieści Tae-Eul, kiedy zachwycała się władzą, jaką ma w królestwie, jako kapitan Królewskiej Straży i po samym jego zachowaniu czuć było aurę jaką roztacza. To, jak walczył, to, jak skuteczny był w tym co robił dawało do zrozumienia jak ważny był w swoim świecie. A tu? Prawie dostał mandat za wspinanie się na drzewa. Kang westchnął i spojrzał w górę.

- Jesteś mi dłużny. - mruknął tylko i podskoczył, podciągając się na pierwszej gałęzi.


Scena może nie ma sensu, ale musiałam ją wstawić po tym, jak widziałam ją w mojej głowie. Reszta leci już wiarę tak jak w serialu, ale chciałam pokazać, jak Sin-Jae zdaje sobie sprawę z tego, jak bezbronny tutaj jest Yeong.

The King: Eternal MonarchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz