Rozdział 10

18 3 0
                                    

Yeong nie ukrywał przed samym sobą, że cieszy się, że Sin-Jae idzie z nimi do Królestwa. Tym bardziej, że będzie musiał mieć go ciągle na oku, co oznaczało przebywanie z nim długi czas. W końcu, bądź co bądź, ten mężczyzna groził Królowi, trzeba pilnować, żeby nie spełnił swoich gróźb, a Kapitan Straży i najlepszy wśródwszystkich mundurowych w kraju nada się do tego idealnie. Ukrył uśmiech, przechodząc przez bramę.

Sin-Jae również się cieszył. I chociaż przerażała go wizja spotkania z matką i wszystkich innych przerażających rzeczy, takich jak etykieta królewska czy inne pierdoły, cieszył się. Zerknął na mężczyznę obok siebie, kiedy przechodzili przez bramę i uśmiechnął się delikatnie. Po incydencie z Królem ich relacja wróciła wmierę do normy. Zdali sobie sprawę, że są o siebie zazdrośni i nie zamierzali robić nic więcej w tym kierunku – po prostu zaakceptowali ten fakt i wrócili do szarej rzeczywistości.

- Na pewno nie chcesz, żebym poszedł z tobą? - spytał po raz czwarty w ciągu godziny siedzący za kierownicą mężczyzna w ciemnych okularach. Co chwila kiwał głową mijającym im przechodniom, którzy szeptali i wskazywali go palcami. Sin-Jae wywrócił oczami, ale uśmiechnął się lekko.

- Nie, dam radę. Myślę, że moja mama mogłaby się trochę przestraszyć widząc mnie w towarzystwie Kapitana Królewskiej Straży. Idę, będę niedługo.

Otworzył drzwi i wyszedł z auta, patrząc, jak samochód Yeonga odjeżdża. Wiedział jednak, że mężczyzna ciągle będzie w pobliżu, gotów przyjechać po niego w każdej chwili. Urocze. Odetchnął głęboko i skierował się w stronę mostu, starając się odgonić napływające wspomnienia.

Drżącymi rękami wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni i z trudem wybrał pierwszy numer. Yeong odebrał po pierwszym sygnale.

- Jadę. - powiedział tylko i rozłączył się. Sin-Jae odetchnął głeboko, patrząc się w bok, żeby odgonić niechciane łzy, które co chwila na nowo zbierały się w jego oczach. Czemu? Czemu spotkanie z tą kobietą (już nawet nie mógł nazwać jej matką) wywoływało w nim tyle uczuć?

Czarny samochód zatrzymał się tuż koło niego, a szczupły mężczyzna wysiadł zza kierownicy, zamykając drzwi i niemal podbiegając do niego. Zdjął czarne okulary i spojrzał na detektywa, który patrzył w dół, starając się ukryć przed nim stan, w którym się znajdował. Pociągnął nosem, starając się niezauważalnie wytrzeć łzy i obrócił głowę, unikając spojrzenia kapitana, kiedy silne ramiona objęły go mocno.

Yeong nie przytulał się. To nie tak, że nie lubił tego, po prostu nie wypadało mu, jako Kapitanowi Królewskiej Straży się p r z y t u l a ć. A do tego dochodził jeszcze fakt, że po prostu nie miał do kogo. Całe życie spędził z Królem, jego rodzice byli rozwiedzeni... Jednak kiedy przyciągnął do siebie Eun-Seuba poczuł ciepło rozlewające się po jego wnętrzu. To było przyjemne uczucie. Dlatego teraz, kiedy zauważył stan, w jakim znajdował się drugi mężczyzna, nawet się nie zastanawiał. Nie obchodziło go, czy ktoś ich zobaczy, co pomyślą sobie inni... Po prostu widział, że Sin-Jae tego potrzebuje. On sam tego potrzebował.

Detektyw zamarł bez ruchu. Nie miał pojęcia co robić, szok sparaliżował go. I w tym momencie pierwsze łzy popłynęły po jego policzkach, a on ułożył głowę na ramieniu drugiego, pociągając nosem. Nie objął go, nie wtulił się w niego, nie odsunął. Po prostu stał w jego ramionach, opierając głowę na ramieniu Kapitana Królewskiej Straży ze łzami moczącymi jego marynarkę.

Yeong nic nie mówił, gładząc tylko delikatnie plecy drugiego. Bo co miałby mówić? „Wszystko będzie w porządku", „jestem z tobą", „wszystko się ułoży?", „Na pewno nie chciała". Westchnął i oparł policzek na głowie Kanga, przeczesując palcami jego włosy, żeby go uspokoić. „Tak. To jest przyjemne uczucie" - pomyślał i przymknął oczy.

The King: Eternal MonarchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz