Rozdział 13

18 4 0
                                    

Pierwsza kula trafiła go w ramię.

Mężczyzna celował w Króla, ale na szczęście Yeong zauważył go pierwszy. Zasłonił go, ale oberwał. Siła uderzenie i ból promieniujący z rany sprawiły, że upuścił jeden z pistoletów. Syknął cicho i wycelował, zabijając naastnika na miejscu. Drugiego trafił w udo, ale nie zauważył, że ten wciąż trzyma broń.

Druga kula utkwiła w jego ciele na wysokości łydki.

Tym razem nie udało mu się powstrzymać krótkiego okrzyku bólu. Całe szczęście, był blisko młodego króla więc dał radę zasłonić go przed kolejnymi pociskami, które trafiły w jego cialo chronione kamizelką kuloodporną, znacząc jego ciało licznymi siniakami. Ból promieniował z każdego milimetra jego ciała, ale on skupiony był tylko na małym ciałku w jego ramionach. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy tylko wszystko umilkło, a żadna kula nie naruszyła Króla.

Wymienił spojrzenia z Lee Gonem, kiwając mu głową, żeby ten szedł zatrzymać zdrajcę i oparł się o kolumnę, kiedy ten wyszedł. Odetchnął parę razy, starając się zebrać myśli.

Zacisnął oczy czując, jak kończyny odmawiają mu posłuszeństwa, a oczy zamykają się.

Młody król przebudził się, rozglądając się z paniką i zdając sobie sprawę z obecności drugiego mężczyzny.

- D-Dobrze, że nic ci nie jest Wasza Wysokość... - wyszeptał, a jego głowa opadła na klatkę piersiową. Oddychał z trudem, ostatkiem sił tylko wypluwając krew pomieszaną ze śliną, która zgromadziła się w jego ostach.

Pirwszym znakiem było zniknięcie odznaki.

Sin-Jae chodził wtedy w tę i z powrotem po swoim mieszkaniu, przeklinając się w duchu. Złapał się za włosy i pociągnął mocno, mając nadzieję, że to przywróci mu trzeźwość umysłu. Nie przywróciło. Martwił się o Gona, o Tae-Eul, o Yeonga... I wtedy to zauważył. Jego zdjęcie na odznace, tak jak po chwili cała odznaka zniknęło. „Huh. Czyli wszystko idzie zgodnie z planem" pomyślał i poszedł do kuchni, wyciągając alkohol. Próbował zrobić sobie drinka takiego, jak kiedyś zrobił mu Yeong, ale kiedy tylko pociągnął łyka, skrzywił się. Ten był obrzydliwy.

Drugim znakiem było znikanie przedmiotów związanych z nim.

Wszystkie zdjęcia, jego telefon, ciuchy, wszystko zaczęło się rozpadać. Rozpływało się w powietrzu, a on siedział przy stole, pijąc niesmacznego drika i obserwując wszystko. Bo co też mógł zrobić? Próbować to zatrzymać? Płakać? Modlić się? Sam się na to pisał, przechodząc do tego świata. „Huh, mam nadzieje, że Sin-Jae i Hyeon-Min dobrze poradzą sobie w swoich życiach" - pomyślał o swoich dwóch osobach z dwóch światów, którymi przez przypadek stał się on jeden. Dopił napój i uśmiechnął się. Poczuł, jak wizja zamazuje mu się, a on sam upada. Nie zdążył poczuć uderzenia o ziemię.

„Przynajmniej nie będzie nam dane zapomnieć" pomyśleli, zamykają oczy i uśmiechając się lekko.


Jeszcze tylko epilog!

The King: Eternal MonarchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz