Rozdział 7

22 1 0
                                    

ADAM

 Kiedy jadę samochodem ze szkoły widzę czerwono włosą, nie wiem dlaczego torobię, ale zatrzymuję się koło niej i mówię: 

- Chodź, podrzucę Cię 

- Nie, dzięki. Przejdę się - odpowiada, nawet na mnie nie spoglądając 

- No daj spokój, podrzucę Cię. Przecież Cię nie zgwałcę w samochodzie, w środkudnia - mówię ciągle utrzymując tempo jej kroku, nie zwracając uwagi na to, żekierowcy samochodów za mną trąbią, widać się irytując, upsss.. mam to w dupie. 

- Nie była bym tego taka pe... - nie dane jest jej dokończyć kiedy podjeżdża strażmiejska. Cholera! Ale patrząc na tajemniczy uśmiech Nicol widzę, że zabawadopiero teraz się zaczyna. 

- Dzień dobry, proszę zjechać na pobocze i przygotować dokumenty. - odzywa siętak zwany krawężnik. Kiedy odwracam sie do Nicoli widzę jak ona otwiera szerokooczy, a potem mówi tylko "Adam" i osuwa się na ziemię, ja automatyczniewysiadam z auta i podbiegam do niej 

- Hej nic Ci nie jest ? - pytam, a ona otwiera oczy, uśmiecha się i mówi 

- Ściemniaj coś! - i potem znów zamyka oczy, a ja już wiem co robić 

- Już widza państwo dlaczego jechałem tak wolno, zobaczyłem, że dziewczynaledwo idzie i chciałem jej pomóc, ale nie zdążyłem - mówię patrząc na nichzłowrogo, podnoszę Nicol, cholera czy ona coś je? Zanoszę ja na tylne siedzenia isię odzywam: 

- Zawiozę ją do szpitala, pozwolą mi państwo? 

- Ooo.. oczzywiście, tylko proszę uważać po drodze - odzywają się wyraźniezawstydzeni całym zajściem, a ja uśmiecham się pod nosem, ta dziewczyna jestnaprawdę nieobliczalna. Wsiadam do samochodu i szybko odjeżdżam, przecieżspieszę się do szpitala.

 NICOL

 No nie, znów miał by problemy, przez to, że nie chciałam z nim jechaćsamochodem, ale jakoś nam sie udało z tego wybrnąć. Tylko cholera, on musiałzanieść takiego klocka do samochodu, że mnie nie upuścił to cud! 

- Ja pierdole, skąd Ty bierzesz te pomysły, co ? - pyta się odjeżdżając z tegonieszczęsnego miejsca, gdzie obiłam sobie tyłek upadając, ale czego sie nie robi,żeby ratować jego dupę. Ehh.. 

- Tak to byś dostał mandat, albo zabrali by Ci prawko i jeszcze opieprzyli by Cię, żeuganiasz się za laskami, a tak wyszło, że jestem bardzo chora i mdleje nachodniku. - odpowiadam mu, boże co za słowotok. 

- Swoją drogą to dupa mnie wchuj napierdala - stękam dalej. 

- Wcale się nie dziwie, serio się nabrałem, że coś Ci się stało, a Ty sobie jajarobiłaś, to chyba Twój częsty numer, skoro jest już taki dopracowany, że można tokupić - gada dalej prowadząc samochód, w ogóle to gdzie my do choleryjesteśmy? 

- Zrobiłam to dopiero pierwszy raz, gdzie my jedziemy? - pytam rozglądając się naboki, w ogóle nie kojarząc okolicy 

- Do mnie - odpowiada, jakby to była oczywista rzecz, cóż.. może dla niego. 

- Że co? Zawieź mnie do domu, albo w ogóle wysadź mnie tutaj, dam sobie radęsama - zaczynam czuć się nie swoją, przecież ja go prawie w ogóle nie znam docholery. 

- Spokojnie, wypijesz u mnie herbatkę, zjesz ciasteczko i odstawiam Cię do domu,bez nerwów - uśmiecha się i czy ja mam tak silną wolę, żeby się temuprzeciwstawić? Oczywiście, że tak! 

- Sorry, nie pijam herbaty i nie jadam słodkiego - kłamię jak z nut - i chcę być wdomu, teraz, zaraz, już! - zaczynam się irytować. 

- Pojedziemy do mnie i koniec dyskusji, muszę się Tobą zaopiekować no chyba, żewolisz, że zadzwonię po pogotowie - ze spokojem odpowiada, zerkając na mnie wlusterku, a ja widząc jego minę wiem, że on wcale nie żartuje, nie mam wyjścia,musze się zgodzić 

- Jezu! Okey, pojedziemy do Ciebie, ale łapy przy sobie, bo zarobisz w jaja i Twojefanki nie będą pocieszone - odpowiadam i uśmiecham się słodziutko i sztucznie.Po 20 minutowej jeździe jesteśmy wreszcie na miejscu, kiedy wchodzimy dośrodka to nie jest to czego się spodziewałam, dom jest schludny, dobrzeurządzony, ale nie jest przytulny jak mój, ten dom jest na pokaz i chyba każdy toodczuwa przebywając w nim. Kiedy w nim jestem już wiem dlaczego, Adam uciekaod rozmów o swojej rodzinie, on po prostu jej nie ma. Jest w czymś co ludzienazywają rodziną, ale w środku jest obco i zimno. Mój towarzysz idzie robić herbatę, a ja rozglądam się dalej, chyba znajduję się w salonie, jest olbrzymi,wielki telewizor na ścianie, biała skórzana kanapa, stolik do kawy zajmują tylkojedną czwarta całego pomieszczenia, po środku stoi stół do bilardu, wygląda jakbynikt nigdy go nie używał, a może po prostu tak jest? Właśnie znajdujenajcieplejszą ścianę tego pomieszczenia na której powieszone są zdjęcia rodzicówAdama, on i jakaś mała dziewczynka i właśnie wtedy podchodzi mieszkaniec tegodomu, nie wygląda na zadowolonego upss... 

Nie Jestem KażdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz