Minęło pół roku
Znów ten sam ból
Znów spadłem z wysokości
Choć przez chwilę wydawało mi
że jestem tak daleko
że jestem ponad
że nawet ja mam wartość
wydawało mi się że jestem wolny
powoli wydostawałem się z pułapki
którą sam na siebie zastawiłem
dzisiaj stwierdziłem że nic się nie zmieniło
to wciąż stary ja
taki nieporadny i odpychający
Zadaję sobie ból
z myślą że to coś zmieni
może ktoś zauważy
mój krzyk
wołam o pomoc
słyszę tylko oskarżenia w moim kierunku
po co mi to wszystko
i tak na końcu będę sam
dlaczego wierzyłem że będzie inaczej?
dlaczego nie potrafię wygrać sam ze sobą?
Stoję nad przepaścią
Wystarczy tylko jeden krok
Żeby zatracić się na zawsze w ciemności
Nigdy nie byłem tak blisko
Bolały mnie twoje słowa
Wciąż mam je gdzieś w pamięci
Tyle krzywd a nie chciałem żadnej z nich
Kim jestem dla ludzi ?
Kim jestem dla siebie?
Nie mam sił by walczyć ze swoimi demonami
Powoli się im poddaje
Tracę grunt pod nogami
Zatracam się w melancholii
Z nadzieją że do czegoś tym dojdę
Stary ja
Tak samo słaby i naiwny
Potrzebuję błogiego snu