Rozdział 20

136 12 5
                                    

Informacji ? Żartujesz sobie ?
-Ja żartuje? Kobieto Ty nie wiesz co mówisz. Wiesz kim ja jestem?
-Wiem. Najwiekszą szują jaką znam.
-Uważaj sobie Anastazjo.
-Jakich informacji? O czym?
-Wiesz coś o siostrze mojej żony?
-o kim? Andromedzie Tonks?
-Głupia- parsknął śmiechem. Bellatrix Black. Najlepszej wiedźmy świata. Ona jest najwierniejsza złu i naszemu panu. Muszę ją znaleźć.  Takie mam zadanie A ostatnio ona przepadła.
- tak zachciało mi się śmiać, Bellatrix stoi przed nim. Gdyby ten głupek o tym wiedział. Zawsze wiedziałam że Cyza nie jest do niego za mądra.
-Słuchaj Malfoy. Nic Ci nie powiem. Mogę tu siedzieć. A teraz z łaski swojej oszczędź mi swojego toksycznego towarzystwa i wyjdź.
-O dziwo nic nie powiedział . Uśmiechnął się tylko wrednie, odwrócił na pięcie i już miał wychodzić ale dodał jeszcze.
-Jakbyś sobie coś przypomniała to wołaj. I radzę Ci współpracować, bo nikt cię tu nie znajdzie A masz duże szanse na niewybaczalne zaklęcie. I wyszła ta tleniona fretka.

Mijały kolejne godziny A może i dni? straciłam poczucie czasu. A ja nadal  siedziałam w jakimś lochu. Muszę się jakoś wydostać, ale jak? Spróbuję magii.
I zaczęłam po kolei wypowiadać najróżniejsze zaklęcia biało oraz czarno magiczne i co? Nic. Nic nie działało na moje ,,więzienie "
Hmm? Jeśli tak się nie da, to może spróbuję  się z kimś skontaktować?
Uznałam to za dobry pomysł ale musiałam się spieszyć. Przecież w każdej chwili mógł ktoś tu wejść.
-Eryctinus Dumbledore.
(Eryctinus- zaklęcie stworzone przeze mnie na potrzeby książki. Umożliwia dalekie porozumienie się z kimś w myślach)
I nic. Może to poprostu nie działa tutaj? I właśnie sobie przypomniałam, że przecież  to zaklęcie działa tylko wtedy gdy chcesz się porozumieć z najważniejszą dla Ciebie osobą. Hmm. Z kim mogę się porozumieć? Już wiem. Harry! Musi się o mnie bardzo martwić. A może już o mnie zapomniał? Nie. Na pewno nie. On taki nie jest, przecież sam wyznał mi miłość A ja ją odwzajemniam. Na pewno mi pomoże.
Eryctinus Harry. I z mojej różdżki buchnęło fioletowe światło A w głowie poczułam szarpnięcie. Nagle usłyszałam jego głos. Był jednak nieufny i zimny.
- Kim jesteś i czego chcesz ? Voldemort?
No tak, przecież on często go nawiedza.
-Nie. Harry kochanie to ja. Bella.
- Bella? Gdzie Ty jesteś? Od tygodnia cię nie ma. Martwiłem się.
- jestem w niewoli Harry. Mam mało czasu. Może mnie ktoś przyłapać więc muszę się streszczać.
- Jestem w Malfoy Manor w lochach. Cela numer 913. Tak wiem dużo ich tu.
- Jak to? Bella czego oni od Ciebie chcą?
-informacji. Chcą wiedzieć gdzie aktualnie przebywa Bellatrix Black. Nie wiedzą jednak że Anastazja Preewet to ta sama osoba. Musisz mi pomóc się stąd wydostać dobrze? Proszę Cię Harry.
-Dobrze. Obiecuję wyciągnę cię stamtąd. Będzie dobrze. Wytrzymaj.
-Żegnaj. Nie mam już sił na to zaklęcie .
Nie usłyszałam już odpowiedzi, ponieważ zemdlałam i upadłam na podłogę.

Pov. Harry
Belli nie ma już od tygodnia. Może odeszła i mnie zostawiła ? W Sumie ostatnio była trochę inna ale nie zrobiłaby  mi tego. W końcu powiedziała że też mnie kocha. Strasznie się o nią martwię. Mało jem i prawie w ogóle nie wychodzę z pokoju. Ciągle myślę o mojej Belli. Gdzie ona jest?to pytanie kłębi się w mojej głowie odkąd zniknęła. Nawet Syriusz nie wiedział już jak mnie pocieszyć więc chyba w końcu się poddał. Dziś był dzień jak codzien, więc siedziałem sam w pokoju. Po chwili poczułem ukłucie w głowie ,A potem?
Myślałem że to znowu Voldemort więc byłem zimny i wrogi.
A tu nagle słyszę głos.....

Głos Bellatrix.
- Nie. Harry kochanie to ja Bella.
-Bella? Gdzie Ty jesteś? Od tygodnia cię nie ma. Martwiłem się. Mój głos się łamał. Tak się cieszyłem, że ją słyszę.
- jestem w niewoli Harry. Mam mało czasu. Może mnie ktoś przyłapać więc muszę się streszczać.
- Jestem w Malfoy Manor w lochach. Cela numer 913. Tak wiem dużo ich tu.
- Jak to? Bella czego oni od Ciebie chcą? Byłem coraz bardziej zdenerwowany i martwiłem się o nią.
-informacji. Chcą wiedzieć gdzie aktualnie przebywa Bellatrix Black. Nie wiedzą jednak że Anastazja Preewet to ta sama osoba. Musisz mi pomóc się stąd wydostać dobrze? Proszę Cię Harry.
-Dobrze. Obiecuję wyciągnę cię stamtąd. Będzie dobrze. Wytrzymaj. Miałem nadzieję że wytrzyma do czasu odnalezienia jej. Słyszałem jednak że była strasznie słaba.
-Żegnaj.nie mam już sił na to zaklęcie. To było ostatnie co powiedziała I kontakt się urwał. Muszę ją znaleźć. Pobiegłem jak torpeda do pokoju Syriusza.
- Harry? Wyraźnie był zdziwiony.
-Syriusz wiem gdzie jest Bellatrix. Musimy jej pomóc.!
-Jak to? Gdzie ?
-Jest w Malfoy Manor w lochach.
-To niemożliwe. Przecież miała być w szkole.
- Tak wiem. Ale ja jej wieżę.
-A skąd wiesz gdzie jej szukać? Wyraźnie mój chrzestny był nieufny w stosunku do Malfoyów i B. Black.
-Porozumiała się ze mną jakimś cudem w myślach. Widocznie nie wzięli jej różdżki.
-no to ruszamy. Mamy mało czasu. Nie ma jej już tydzień, A pewnie od tego czasu nic nie jadła ani nie piła. Trzeba ją  szybko znaleźć bo mi kuzynka wykituje. A nie. Wybacz mi Harry. Ja tu o kuzynce A to przecież twoja miłość co nie ? Na te słowa zrobiło mi się głupio. 
-Syriusz.....
-No dobra już dobra. Ruszamy. W tym momencie chwyciłem jego rękę i się teleportowaliśmy na jakąś czarną ulicę.
-Syriusz gdzie jesteśmy? Mówiłem szeptem
- niedaleko dworu Narcyzy.
-Dobrze. Więc chodźmy.
Ruszyliśmy powoli przed siebie aż w końcu doszliśmy do ogromnej willi. To było właśnie Malfoy Manor. Podszedłem wraz z chrzestnym do furtki A tu co.? Wykrywacz krwi. No a czego innego się spodziewać po ojcu Draco.?
Musiałem oddać krople krwi aby niezauważenie wejść na teren dworu i mi się w końcu udało. Niedługo odzyskam Bellę.
-Tędy -powiedział cichutko łapa.
Idę odpowiedziałem równie cicho. I nam się udało. Dzięki temu że znaleźliśmy tajne przejście do lochów szybko się dostaliśmy do środka i to w zamierzone miejsce. Było tu cicho, zimno, a w niektórych celach były nawet trupy. Ja jednak szłam szybkim krokiem przed siebie. Tu było na prawdę bardzooo dużo cel.

Pov. Syriusz
Byłem w dworze Cyzi ale ona o tym nie wie. Widziałem na twarzy Harrego ogromne zmartwienie. Ojć się chłopak musiał zakochać no ale żeby w tej starej Bellatrix? No cóż. Może się zmieniła? Wierzę w to.
Przyspieszyłem nagle kroku i wyprzedziłem mojego chrześniaka. W każdej celi tak bardzo chciałem zastać Belle całą i zdrową.
- Harry która to miała być cela?
-Ymm. 913. Tak 913 na pewno.
-Byłem właśnie przy numerze 908 więc zaraz będę na miejscu.. w końcu zauważyłem ją. To była Anastazja. (BELLA)
- Harry szybko chodź!
-Jest? W jego głosie słyszałem ulgę ale i przerażenie.
-Jest ale chodź szybko. Jest nieprzytomna i musimy się aportować do Hogwartu najlepiej teraz.
Podbiegł do mnie ale na widok swojej ukochanej chyba mu pękło serce . Widziałem ten ból w jego oczach.

Pov. Harry
Moja Bella. Gdy Syriusz mnie zawołał miałem nogi jak z waty.Bałem się o nią i to bardzo. Gdy ją zobaczyłem moje serce pękało ale wiedziałem że muszę być silny dla niej. Po chwili chwyciłem rękę chrzestnego A w drugą rękę wzięłem rękę Bellatrix. Aportowaliśmy się z cichym trzaskiem do Hogwartu. Aktualnie byliśmy w skrzydle szpitalnym. Syriusz przemienił się w psa, A ja czekałem.
-Pani Pomfry!! Pani Pomfry!!
-Co się sta..?
Nie skończyła gdy mnie zobaczyła z naucycielką OPCM-u na rękach. Ona była cała w krwi, ranach ciętych a była jeszcze chudsza niż wcześniej co było nie do wyobrażenia. Ona i tak już była zbyt chuda.
-Pa.. Pani Pomfry co z Panią Anastazją ?
- Harry. Najbliższe dni będą decydujące. Proszę Cię dziecko wyjdź już i idź się przespać do swojego szkolnego dormitorium.
- Nie ma mowy proszę  pani. Ja muszę tu zostać.
- A to dlaczego?nie dała za wygraną.
-Dobrze poddaje się. Już idę. Ale wrócę tu niedługo dobrze?
--Dobrze dobranoc i dziękuję za wszystko.

I jak podoba się rozdział? Wiem że dawno mnie nie było i bardzo  was za to przepraszam. Komentujcie i głosujcie to dla mnie ogromna motywacja do dalszego pisania. A jak tam u was ?

𝕸𝖎ł𝖔ść 𝖏𝖊𝖘𝖙  𝖐𝖑𝖚𝖈𝖟𝖊𝖒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz