Rozdział 26

145 9 7
                                    

Pov.Bellatrix

Miałam coraz to kolejne lekcje i to do tego z coraz to młodszymi rocznikami. Tym samym było coraz prościej, a co za tym idzie coraz nudniej. Na ostatniej lekcji z pierwszoroczniakami nie przewidziałam jednego. Dzieciaki miały samą teorię przez pół lekcji. Później uczyłam je ruchów nadgarstka przy rzuceniu poszczególnego zaklęcia. Niestety jeden chłopak mnie nie posłuchał i wypowiedział formułkę przy wykonywaniu ruchu. W tym czasie wystrzeliło spartaczone zaklęcie, odbiło się od tafli lustra i trafiło dziewczynkę z Ravenclaw. Po dostaniu mała zemdlała. Bałam się jak cholera, że mnie wywalą za niedopilnowanie ucznia. Po chwili jak najszybciej doskoczyłam do poszkodowanej i zabrałam ją dzięki zaklęciu na niewidzialne nosze, po czym poszłam do skrzydła szpitalnego , które ostatnio odwiedzam zdecydowanie za często. Gdy znalazłam się na miejscu oddałam dziewczynkę w ręce Poppy, a sama wróciłam do klasy. Jak każdy z was zapewne wie, ja to uosobienie chaosu przez co dzieciak dostał taki ochrzan, który zapewne zapamięta do końca życia i jeden dzień dłużej. W końcu zakończyłam lekcje i byłam wolna. Musiałam tylko sprawdzić wypracowania piątoklasistów. Miałam ogromną nadzieję że będą lepsze niż ostatnio. Wyszłam z sali i skierowałam się w stronę lochów. Nagle sobie coś przypomniałam i ruszyłam powolnym krokiem wzdłuż korytarza na Wieżę Astronomiczną. Musiałam przemyśleć bardzo ważną decyzję. Być może jedną z ważniejszych jakie przyszło mi podjąć. Gdy doszłam już na miejsce usiadłam w pewnym szczególnym miejscu. Moim miejscu za czasów szkolnych. Tak nawet taka Bellatrix Black miewała gorsze chwile w szkole. I chociaż przez całe 7 lat wszyscy się mnie bali, nawet starsi ode mnie, to ja i tak tu przychodziłam. Każdy wyjec od Druelli Black to było coś okropnego. Teraz czułam się podobnie. Znów miałam coś przemyśleć. Tylko, że nie było tu mojej jedynej prawdziwej przyjaciółki, która no prawdę mówiąc bardzo młodo zmarła. A więc Amanda Nott, moja jedyna przyjaciółka i najbliższa osoba nie żyje. Zmarła tydzień przed zakończeniem szkoły. Została zamordowana tak jak cała jej rodzina w nocy, w swoim własnym domu. To ja ją tam znalazłam. Nigdy nie zapomnę tej martwej twarzy i pustego spojrzenia. Ale wracając muszę wybrać. Sama niewiem co zrobić w obecnej sytuacji. Zostać z Harrym , pogodzić się i być szczęśliwą, ale borykać się z misją i narazić go, czy wybrać drugą opcję i odejść. Zostawić chłopaka w spokoju, zerwać, być zimną i udawać, że już go nie kocham, ale dać mu szansę na przeżycie, na prawdziwą i normalną przyszłość. Co robić? -Niewiem.
Siedzę tu już dobre parenaście minut, gdy nagle usłyszałam ciche kroki na wierzę. Nie chciałam się odwracać, ale ciekawość wzięła górę. Tak więc ukradkiem obróciłam głowę i zobaczyłam jedną z uczennic. To była panna Brown (Lavender dop. od autorki). Dziewczyna była cała zapłakana. Swoją drogą ciekawe co jej się stało. Wbiegła już całkowicie na górę i chyba dopiero teraz zauważyła, że nie jest tu sama. Było ciemno, więc może nie wie, że to ja.
-K..k..kto tu je..jest? -Powiedziała pomiędzy napadami płaczu.
- Nie martw się.
- Kim jesteś? - Powiedziała już nieco pewniej dziewczyna.
-Anastazja Preevet.
-Pani profesor ?
- Tak Panno Brown. -Szczerze znudziła mi się trochę już ta konwersacja. Co za dziewczyna.
-Mogę z Panią porozmawiać? -i to pytanie jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu. Ona ze mną? Dziwne.
-Oczywiście. Usiądź dziecko. I wskazałam jej miejsce obok siebie, które było przy samej barierce, przez którą miałam przerzucone nogi.
Usiadła i znów płakała. I tak mnie mocno zdziwiła. Nigdy ze mną nie rozmawiała , a na lekcjach nie była jakaś wybitna.
- Tak więc może powiesz mi co się stało?
-T..tak. To przez Rona. Rona Weasleya. On..on był moim chłopakiem. Teraz jest w SS. Ja..ja byłam u niego, był nieprzytomny ale była tam ta Granger. Teraz pewnie ona z nim będzie. To koniec. A ja..ja na prawdę go kochałam.

Zatkało mnie. Nie umiałam pocieszać A tym bardziej ją? Chociaż może i mi była potrzebna rozmowa. Postanowiłam pokazać jej trochę siebie. Bellatrix. A przynajmniej z  charakteru.

𝕸𝖎ł𝖔ść 𝖏𝖊𝖘𝖙  𝖐𝖑𝖚𝖈𝖟𝖊𝖒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz