1. Jak żyć w społeczności

1.5K 75 558
                                    

      Ciepło ubrany w jaśminową tunikę i kożuchową kamizelkę chochlik leciał właśnie dość nisko nad pokrytą iskrzącym się w słońcu śniegiem ziemią, starając się skanować równie iskrzącym wzrokiem ją całą, szybko trzepocząc skrzydłami i zostawiając po sobie różowo-złoty ślad pyłu.

      Po swojej lewej miał linię lasu i w pewnym momencie – zamiast na to, czego tak usilnie wypatrywał – jego dwukolorowe spojrzenie padło na siedzących przed sobą chłopaka i dziewczynę: jedno na słońcu tuż przed linią cienia, a drugie tuż za, między drzewami.
      Niewiele myśląc, skręcił nagle ostro w lewo, wlatując między pnie tylko po to, by za sekundę wylecieć tuż za plecami wampirzej dziewczyny. Złapał opierający się o nie, zawieszony na szyi słomiany kapelusz, założył jej go prędko i jednocześnie pchnął głowę zaskoczonej albinoski do głowy równie zaskoczonego pół-roślinnego chłopaka tak, że ich usta się zetknęły. Delikatną, pozbawioną barwnika skórę wampirki zakrył przy tym cień kapelusza, ochraniając przed potrzebnym do fotosyntezy słońcem.
      Zachichotał z ich zarumienionych twarzy, które ci natychmiast cofnęli z powrotem na swoje strony światła i cienia, po czym poleciał dalej, odprowadzony oburzonym krzykiem:
      – Pixie!

      Od lasu skręcił w kierunku jeziora, wyszczerzając się szczerbatym uśmiechem do własnego odbicia, a nawet machając do niego dłonią okrytą długą trochę za nadgarstek, bezpalczastą, pokrytą gdzieniegdzie puszkiem rękawiczką, w pasującym do równie puchatych botków i kożucha kremowym kolorze. Zachichotał, gdy niebieski gałgan mu "odmachał", wkrótce znowu zaczynając rozglądać się za tym czego szukał i znowu znajdując zamiast tego coś innego.
      – Cześć Lio!  krzyknął, machając tym razem do kogoś, kto miał wybór co do odmachiwania. Klęczący nad przeręblem – na którym skupiał do tej pory wzrok i łapał co rusz wylatujące zeń ryby – ciepło ubrany chłopak obejrzał się i uśmiechnął, faktycznie odmachując. Zaraz jednak nagły plusk przywołał jego głowę z powrotem do przerębla, choć tym razem zamiast ryby, wyskoczył stamtąd syren. Złapał kochanka za policzki, zostawił szybki, mokry i zimny całus na ustach, po czym zniknął z powrotem w wodzie, ochlapując go przy tym troszeczkę jej kroplami.
      – Kurwa, Monk!

      Chochlik roześmiał się głośno, po czym zostawił jezioro z łowiącą w nim parą za sobą, nie zauważając na lodzie swojej zguby. Poleciał w kierunku wioski, zaczynając lawirować między wybudowanymi przez nich już jakiś czas temu, głównie drewnianymi domami, teraz połączonymi ze sobą girlandami i obwieszonymi różnymi innymi ozdobami, oraz machając i witając się z ich napotykanymi mieszkańcami.
      Gdy wyleciał zza któregoś z budynków, na jednej z wydeptanych ścieżek przed sobą zobaczył siostrę Teda i jej dziewczynę, więc, znowu bez większego zastanowienia, przeleciał pod ich złączonymi rękami
      – Cześć dziewczyny! – na co pisnęły i przytrzymały spódniczki w dole, zaczesując wzburzone wiatrem włosy za uszy, a diablik zachichotał, odlatując szybko.

      Inną ścieżką szła sobie rodzinka: dwa centaury – biały kozioł i czarno-biała klacz – oraz malutki, bielutki faun. Miał zaledwie jedną czarną plamkę na lewym oku, ciutkę czarnego na wpadającym w nie kosmyku białej grzywki, a także samej końcówce prawego ucha. Trzymał oboje rodziców za ręce i podskakiwał lekko na swoich dwóch niebieskich kopytkach.
      – Febysiątko!  Pilipix obniżył lot i złapał Febysa pod pachami, porywając w górę i okręcając się z nim w powietrzu. Przy czym ledwo go już unosił, trzymając dość nisko, więc ugiął łokcie, jeszcze trochę się zniżył... i nagle wystrzelił w górę, rozprostowując ręce i podnosząc wysoko nad głowę ucieszone dziecko, które zaśmiewało się radośnie
      – Wujet Pitsi, wujet Pitsi! – w odróżnieniu od jego przerażonej matki. Idris przeniosła wystraszone spojrzenie z syna na śmiejącego się partnera, w mig zmieniając je na karcące i takie, pod którego naporem Ketra od razu zastopował śmiech. Podszedł prędko do chochlika i faunka, ustawiając się pod nimi i wyciągając ręce w górę.

Saga Nici 3: Połączeni. |boys love story|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz