Może zrobił to, bo tak się przestraszył, może miał po prostu dobry refleks i szybkie reakcje, a może to niedawne myśli o wujku Arielu sprawiły, że jak tylko Febys zobaczył rozłożony nad sobą worek, przypomniały mu się jego słowa, o tym, że gdy tylko będzie w jakimkolwiek niebezpieczeństwie – ma natychmiast zacząć krzyczeć tak głośno, że cokolwiek by go zaatakowało i miało bębenki uszne, te od razu by popękały.
I tak właśnie uczynił.Wysoki, głośny pisk sprawił, że napastnik aż się wzdrygnął, upuszczając worek, ale przede wszystkim przywołał rodziców, którzy od razu wyrwali w stronę głosu swojego dziecka.
– HEJ! – ryknął Ketra w kierunku człowieka z workiem, a ten spłoszył się, wskoczył na czekającego nieopodal konia i uciekł. Zza skał i krzaków wyjechało za nim kilku innych jeźdźców. Falghor i Sentis chcieli ich gonić, podczas gdy kozioł już podnosił synka z zatroskaniem, które wywołało jedynie wybuch płaczu, lecz Idris zatrzymała jednych i uciszyła drugich.
– Szzzz... – Wszyscy spojrzeli na nią w natychmiast zaistniałej ciszy, a ona z kolei zerknęła na "trzęsące się" nad nimi skały, przygotowując na konieczność szybkiej ucieczki. Jednak płachty śniegu przesunęły się zaledwie trochę w dół i zatrzymały, a echo ucichło.Odetchnęła, opuszczając zatrzymującą biegaczy – trzymanych także za ogony przez Zerisa – rękę i wyciągając obie do powstrzymującego płacz, tulonego przez partnera syna.
– Febi, czemu złamałeś zakaz mamusi...?
Na dźwięk matczynego głosu dziecku podeszły do oczu nowe zastępy łez, lecz przełknęło je, pociągnęło dwa razy noskiem i odpowiedziało:
– No bo... No bo ja widzialem wujta i...
– Wujka? Którego wujka? – dopytał już zaniepokojony Ketra, a faunek spojrzał na niego z ramion matki.
– Aliela... Wujta Aliela...Jego rodzice spojrzeli sobie porozumiewawczo w wystraszone oczy.
~~*~~
Poszukiwania Ariela wystartowały, gdy tylko poinformowani o zajściu Gorg i Pilipix upewnili się, że nie ma go z partnerami i ci nie wiedzą, gdzie poszedł. Od tamtej pory ich przyjaciele (nawet Ida, kategorycznie zbywając protesty) zaczęli pukać do wszystkich domów, zaglądać do wszystkich miejsc, a przede wszystkim przeszukiwali okolice poza wioską. Udali się nawet do najbliższego miasta, podczas gdy Ted i Can czekali razem w domu na ewentualny powrót chłopaka, bo "za bardzo panikują".
Brązowy wilk próbował uspokoić ich słowami, że Febys mógł się pomylić, to dziecko, w dodatku wtedy pod wpływem silnych emocji. A nawet jeśli faktycznie Ariel był poza wioską w czasie grasowania tu tych ludzi, to przecież – w przeciwieństwie do przypadku takiej osobliwości, jaką był faun – nie było żadnego powodu, aby go porywać. Ale jak racjonalne te słowa by nie były, nic nie mogło uspokoić związanych z kłopotliwym brunetem mężczyzn.
No bo skoro go nie porwano, to gdzie do cholery się podział?!Ted wydeptywał właśnie dziurę w podłodze, a Canagan siedział przy stole z zakrytymi dłonią ustami, machając gwałtownie nogą, i obaj się nad tym zastanawiali. Gdy rano wrócili z piwnicy i z sypialni, reszta domu była pusta. Ariel i Kartis wyszli bez słowa, tyle że ten drugi później się wytłumaczył, a pierwszy widziany był potem jeszcze tylko na krótko przez Pixa. Powiedział chochlikowi jedynie o prośbie Althei, aby jej nie przeszkadzać nieważne co, po czym zniknął i nikt go nie widział przez resztę dnia, a nastawał już wieczór. To samo w sobie było podejrzane, nie mówiąc o wynikającym z tłumaczeń Artiego zachowaniu chłopaka, które to zachowanie im obu wydało się dziwne, a co dopiero dodając tych nie wiadomo dlaczego kręcących się tutaj ludzi.
Gdzie, po co brunet mógł pójść, co się z nim stało i czemu nic im nawet o tym nie wspomniał?!
Nim zdążyli odpowiedzieć choćby na jedno z tych pytań, z zamyślenia wyrwała ich Bianka, podbiegając rozszczekana do otwierających się drzwi.
– Ej, nie skacz na mnie; Misiek! zabierz swojego psa! – Obaj w mig obrócili głowy w stronę niespodziewanego, typowo dla siebie zirytowanego głosu, a zerwali się w jego stronę nawet jeszcze szybciej.
CZYTASZ
Saga Nici 3: Połączeni. |boys love story|
AventuraLubię dotykać Was słowem Pieścić za uchem aluzją Razem Was brać w cudzysłowie I kropki stawiać na próżno. Lubię przecinki omijać Palcami po Waszych twarzach Oskymoronem rozpalać Kropelki potu po burzach A gdy zamrugacie rzęsami ...