X

453 13 2
                                    

Wstałam dość późno jak na mnie bo aż o 9. Przebrałam się, uczesałam włosy jak zwykle w kucyka i poszłam do kuchni. Tam czekała już na mnie Marysia. 

-Serwus.

-Serwus. Co się stało, że tak długo spałaś?

-Nie nic- odpowiedziałam jeszcze zaspana. Jest mama?

-Nie już wyszła. A co jest?

-No bo jak byłam u Maćka wczoraj- zaczęłam lekko zawstydzona.

-To...

-No... 

-Ty nie mówisz na poważni- powiedziała z niedowierzaniem siostra. Najwyraźniej zobaczyła o co chodzi.

-No i chciałam się zapytać ciebie. Jak myślisz był to dobry wybór?

-Oczywiście, że tak. Przecież przyjaźnicie się tak długo. A do tego świetnie się dogadujecie.

-Tylko nie mów nic mamie na razie okej?

-Okej.

-Dzięki. Ja wychodzę będę niedługo. 

-To do zobaczenia.

Wyszłam z domu i zmierzyłam w stronę mieszkania mego tak naprawdę już ukochanego. Chociaż nie wiem czy mogę już tak o nim mówić. Może jest za wcześnie? Nie wiem. Nie znam się na tym. Po paru minutach byłam już pod jego drzwiami. Zapukałam w nie lekko. Po kilku sekundach stanął w nich Maciek. 

-Serwus Hanna! Wchodź.

-Serwus. 

Weszłam do jego lokum, zdjęłam buty i poszliśmy do jego pokoju. 

-Co cię do mnie sprowadza?

-Przyszłam tak po prostu. No chyba, że masz coś do zrobienia to pójdę. 

-Nie spokojnie zostań. Myślałem, że coś się stało. 

-Na szczęście nie. 

Po 40 minutach rozmowy usłyszeliśmy pukanie. Dość donośne pukanie, ale trochę inne niż jakby Niemiec tam stał . Mimo wszystko zamarliśmy. Maciek poszedł otworzyć drzwi. Po chwili przyszedł do pokoju z Jankiem. 

-Serwus Ala!

-Janek czyś ty oszalał! Wiesz jak się bałam!

-Dobra spokojnie. Lepiej żałuj, że nie widziałaś miny Maćka. On to dopiero był wystraszony. 

Teraz to wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Po uspokojeniu okazało się, że jest nowa akcja do wykonania za tydzień. Na 1 listopada trzeba zdjąć jak najwięcej niemieckich flag i zastąpić je polskimi. 

-Damy radę. Jeśli pójdziemy w wiele osób i pójdziemy w różne strony zerwiemy dość dużo flag- powiedział Maciek. 

-Okej. Skoro wy nie macie pytań to jutro widzimy się u mnie o 12. Ala przekaż Marysi. Ja już będę iść do Pawła. 

Pożegnaliśmy Wolnego i wróciliśmy do naszej rozmowy. Tym razem gawędziliśmy o owakiej akcji, a następnie o naszym związku przez chwilę. Niestety jednak musiałam po pół godzinie wracać do domu. Pożegnaliśmy i wyszłam. 

-Cześć wróciłam.

-Cześć. Jak było?

-Dobrze. Jutro widzimy się u Wolnego o 12.

Po tym poszłam do swojego pokoju i zabrałam się za naukę. Następnie posprzątałam trochę w pokoju i zabrałam się za gotowanie kolacji. Kiedy mama wróciła posiłek był już gotowy. Podczas jedzenia nie gadałyśmy zbyt dużo. Potem poszłam wykonać wieczorną rutynę i poszłam spać. 


Za bramą AuschwitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz