VI

611 13 4
                                    

Kiedy wstałam rodzice jeszcze spali tak samo jak moja siostra. Postanowiłam zrobić śniadanie. Zrobiłam kanapki z serem. Zjadłam swoją porcję i poszłam się przygotować do akcji. Weszłam do łazienki, ubrałam się dość wygodnie i uczesałam włosy- standardowo w kucyka. Następnie umyłam zęby. W międzyczasie wstali rodzice. Przywitałam się z nimi i poszłam do pokoju. Przygotowałam torbę, pędzel do malowania i poszłam obudzić siostrę. Zeszłam z nią na dół i zdążyłyśmy jeszcze chwilę pogadać z rodzicami. Dalej nie mówiłyśmy im nic o akcji i udawałyśmy, że będzie dziś zwyczajny dzień. Dopiero kiedy wyszli Marysia poszła się ubrać. Wyszła dopiero wtedy, ponieważ na ogół chodziła w sukienkach i gdyby rodzice zobaczyli ją w spodniach mogliby coś podejrzewać. Kiedy byłyśmy gotowe do wyjścia, usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Otworzyłam je i na szczęście zobaczyłam w nich tylko Janka z Maćkiem.

-Witajcie drogie panie- rzekł Aron.

-Cześć.

-Chodźcie, bo jeszcze się spóźnimy.

Zabrałyśmy torby i ruszyliśmy w stronę umówionych miejsc. Od razu rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Ja szłam z Maćkiem, a Marysia z Jankiem.

-Jak Ci minął wczorajszy dzień? Słyszałem, że byłaś na spacerze z Pawłem.

-Skąd wiesz- zapytałam zdziwiona.

-Paweł mi mówił. Wiesz, znamy się już dłużej więc często rozmawiamy.

-A mówił coś jeszcze.

-Ty to naprawdę chcesz wszystko wiedzieć zawsze- powiedział z uśmiechem.

-Taka już moja natura- odpowiedziałam z równie szczerym uśmiechem.

-Mówił, że wydajesz się być bardzo miła i sympatyczna.

-To miło.

-Dobra przyśpieszmy trochę kroku. No chyba, że chcesz się spotkać z Niemcami wychodzącymi z na przykład Szucha.

Teraz faktycznie przyśpieszyliśmy kroku. Jakoś nie miałam ochoty na pogawędki ze Szkopami. Podczas drogi nie rozmawialiśmy zbyt dużo. Kiedy dotarliśmy na miejsce wzięliśmy farby, pędzle i zaczęliśmy malować. Kiedy już kończyła nam się farba i zaczęliśmy wracać narysowałam przy kinie świnię. Może nie była tak piękna, jakie rysowali inni, ale i tak się liczy. Potem ruszyliśmy w stronę domu Janka. Kiedy doszliśmy zapukaliśmy do drzwi. Otworzył nam nie kto inny jak Janek, ale miał smutny wyraz twarzy.

-Wolny, co się stało- zapytałam przestraszona.

-Bo... Wejdźcie do salonu.

Kiedy weszliśmy zobaczyłam na kanapie... moją siostrę we krwi.

-Ale Wolny. Co się jej stało- zapytałam ze łzami w oczy.

-Kiedy malowaliśmy kotwice Niemiec zaczął w nas strzelać no i niestety trafił w Marysię.

-Wzywaliście już jakiegoś lekarza? Koniecznie musi ją zobaczyć. Jeśli jest jej coś poważnego rodzice mnie chyba powieszą.

-No właśnie z lekarzem będzie tak średnio. Będzie za jakąś godzinę, jak nie więcej.

-Do tego czasu to ona się wykrwawi. Przygotujcie mi wodę i jakąś ściereczkę czy jakiś materiał.

Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.Przecież do przyjazdu lekarza Marysia już przejdzie do świata aniołów. Maciek od razu poszedł po potrzebne mi rzeczy. Poprosiłam aby wyszli wszyscy poza Jankiem i Maćkiem. Najpierw przemyłam ranę wodą. W tym czasie Wolny próbował uspokoić Marysię.

-Dajcie mi jakiś alkohol do odkażenia. Janek od razu mi go dał. Może nie było tego jakoś dużo, ale zawsze lepiej niż nic. Kiedy wytarłam Marysię z krwi mogłam dokopać się do kuli. Na szczęście byłą płytko. Niestety przez to, że była w brzuchu mogła uszkodzić organy. Wyciągnęłam delikatnie kulę i znowu umyłam ranę. Marysia zaczęła bardzo płakać i zaczynała się wiercić tak, że chłopacy musieli ją zacząć trzymać. Spojrzałam na jej brzuch. Na szczęście na moje oko kula nie uszkodziła niczego.

-Miałaś szczęście Marysia. Kula nie przebiła się daleko. Teraz zrobię Ci opatrunek i poczekamy na lekarza.

-Na pewno nic takiego mi nie będzie- zapytała zapłakana Marysia.

-Chyba nie. Jak będziesz odpoczywać i odpuścisz sobie na najbliższy czas parę akcji powinno być okej. Musimy jeszcze zobaczyć co powie lekarz. Teraz odpocznij. Jak chcesz mogę z tobą tu zostać.

-Nie, nie trzeba. Ty też musisz odpocząć. Dziękuję Ci.

Wyszliśmy z salonu. Reszta osób wyszła już z domu więc zostaliśmy w czwórkę.

-Ala, skąd ty wiesz jak wyjmować takie kule. Z tego co wiem nie byłaś na kursach pielęgniarskich- powiedział Maciej.

-Nie byłam, ale czytałam o tym w książce.

-Może powinnaś być pielęgniarką, a nie brać udział w takich akcjach. W szpitalach potrzebna jest pomoc.

-Nie jestem w tym taka dobra. Wolę robić to co teraz. Jakoś nie widzę siebie w szpitalu.

Do przyjazdu doktora siedzieliśmy w ciszy. Gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi od razu poszłam otworzyć.

-Dzień dobry. Gdzie jest ranna.

-Dzień dobry. Już pana prowadzę.

Lekarz posiedział w salonie około 10 minut i wyszedł do nas.

-Widziałem, że Maria miała już wyciągniętą kulę i nawet opatrunek. Które z was to zrobiło?

-Ja- odrzekłam ze strachem, że coś źle zrobiłam.

-Nie chciałabyś pomóc w szpitalu. Zrobiłaś to bardzo dobrze, a w szpitalu przyda nam się pomoc.

-Nie, nie nadaję się do tego. Wolę uczestniczyć w akcjach.

-A chociaż czasem przyjść pomóc. Naprawdę nam się przydasz.

-Czasami mogę.

-Świetnie. Przychodź w każdej wolnej chwili. Tylko powiedz mi jak się nazywasz, żebym wiedział kogo wpuszczać.

-Alicja Rauben pseudonim Hanna.

-Dobrze.

Doktor porozmawiał jeszcze z Jankiem i wyszedł. Po tym zobaczyłam, że nadchodzi godzina policyjna.

-Wolny, Marysia może tu zostać na noc?

-Oczywiście. Ty lepiej idź do domu i poinformuj o wszystkim rodziców.

-Ja też już pójdę- rzekł Aron.

Pożegnałam się z siostrą i wyszłam. W domu byłam parę minut przed godziną policyjną.

-Cześć- krzyknęłam.

-Cześć, a gdzie jest Marysia- zapytała mama.

-U Janka.

-A co ona tam robi. Przecież ma swój dom.

-No bo właśnie taka sprawa. Marysia została postrzelona, ale nic jej nie będzie.

-Ale jak to postrzelona- powiedział oburzony tata.

Wtedy opowiedziałam całą historię.

-No dobrze. Zjedz kolację i idź się myć, a potem spać.

Tak też zrobiłam. Zdziwiło mnie zachowanie rodziców. Myślałam, że będą na mnie źli, a jednak bardzie się przejęli stanem siostry. Po wieczornej rutynie położyłam się na łóżku i zasnęłam.

.

.

Kolejna część już jest. Mam nadzieję, że się spodoba i wattpad zechce ją wstawić bo ostatnio mam tu małe problemy. Do następnych części. 

Za bramą AuschwitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz