Kiedy wstałam rodzice jeszcze spali tak samo jak moja siostra. Postanowiłam zrobić śniadanie. Zrobiłam kanapki z serem. Zjadłam swoją porcję i poszłam się przygotować do akcji. Weszłam do łazienki, ubrałam się dość wygodnie i uczesałam włosy- standardowo w kucyka. Następnie umyłam zęby. W międzyczasie wstali rodzice. Przywitałam się z nimi i poszłam do pokoju. Przygotowałam torbę, pędzel do malowania i poszłam obudzić siostrę. Zeszłam z nią na dół i zdążyłyśmy jeszcze chwilę pogadać z rodzicami. Dalej nie mówiłyśmy im nic o akcji i udawałyśmy, że będzie dziś zwyczajny dzień. Dopiero kiedy wyszli Marysia poszła się ubrać. Wyszła dopiero wtedy, ponieważ na ogół chodziła w sukienkach i gdyby rodzice zobaczyli ją w spodniach mogliby coś podejrzewać. Kiedy byłyśmy gotowe do wyjścia, usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Otworzyłam je i na szczęście zobaczyłam w nich tylko Janka z Maćkiem.
-Witajcie drogie panie- rzekł Aron.
-Cześć.
-Chodźcie, bo jeszcze się spóźnimy.
Zabrałyśmy torby i ruszyliśmy w stronę umówionych miejsc. Od razu rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Ja szłam z Maćkiem, a Marysia z Jankiem.
-Jak Ci minął wczorajszy dzień? Słyszałem, że byłaś na spacerze z Pawłem.
-Skąd wiesz- zapytałam zdziwiona.
-Paweł mi mówił. Wiesz, znamy się już dłużej więc często rozmawiamy.
-A mówił coś jeszcze.
-Ty to naprawdę chcesz wszystko wiedzieć zawsze- powiedział z uśmiechem.
-Taka już moja natura- odpowiedziałam z równie szczerym uśmiechem.
-Mówił, że wydajesz się być bardzo miła i sympatyczna.
-To miło.
-Dobra przyśpieszmy trochę kroku. No chyba, że chcesz się spotkać z Niemcami wychodzącymi z na przykład Szucha.
Teraz faktycznie przyśpieszyliśmy kroku. Jakoś nie miałam ochoty na pogawędki ze Szkopami. Podczas drogi nie rozmawialiśmy zbyt dużo. Kiedy dotarliśmy na miejsce wzięliśmy farby, pędzle i zaczęliśmy malować. Kiedy już kończyła nam się farba i zaczęliśmy wracać narysowałam przy kinie świnię. Może nie była tak piękna, jakie rysowali inni, ale i tak się liczy. Potem ruszyliśmy w stronę domu Janka. Kiedy doszliśmy zapukaliśmy do drzwi. Otworzył nam nie kto inny jak Janek, ale miał smutny wyraz twarzy.
-Wolny, co się stało- zapytałam przestraszona.
-Bo... Wejdźcie do salonu.
Kiedy weszliśmy zobaczyłam na kanapie... moją siostrę we krwi.
-Ale Wolny. Co się jej stało- zapytałam ze łzami w oczy.
-Kiedy malowaliśmy kotwice Niemiec zaczął w nas strzelać no i niestety trafił w Marysię.
-Wzywaliście już jakiegoś lekarza? Koniecznie musi ją zobaczyć. Jeśli jest jej coś poważnego rodzice mnie chyba powieszą.
-No właśnie z lekarzem będzie tak średnio. Będzie za jakąś godzinę, jak nie więcej.
-Do tego czasu to ona się wykrwawi. Przygotujcie mi wodę i jakąś ściereczkę czy jakiś materiał.
Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.Przecież do przyjazdu lekarza Marysia już przejdzie do świata aniołów. Maciek od razu poszedł po potrzebne mi rzeczy. Poprosiłam aby wyszli wszyscy poza Jankiem i Maćkiem. Najpierw przemyłam ranę wodą. W tym czasie Wolny próbował uspokoić Marysię.
-Dajcie mi jakiś alkohol do odkażenia. Janek od razu mi go dał. Może nie było tego jakoś dużo, ale zawsze lepiej niż nic. Kiedy wytarłam Marysię z krwi mogłam dokopać się do kuli. Na szczęście byłą płytko. Niestety przez to, że była w brzuchu mogła uszkodzić organy. Wyciągnęłam delikatnie kulę i znowu umyłam ranę. Marysia zaczęła bardzo płakać i zaczynała się wiercić tak, że chłopacy musieli ją zacząć trzymać. Spojrzałam na jej brzuch. Na szczęście na moje oko kula nie uszkodziła niczego.
-Miałaś szczęście Marysia. Kula nie przebiła się daleko. Teraz zrobię Ci opatrunek i poczekamy na lekarza.
-Na pewno nic takiego mi nie będzie- zapytała zapłakana Marysia.
-Chyba nie. Jak będziesz odpoczywać i odpuścisz sobie na najbliższy czas parę akcji powinno być okej. Musimy jeszcze zobaczyć co powie lekarz. Teraz odpocznij. Jak chcesz mogę z tobą tu zostać.
-Nie, nie trzeba. Ty też musisz odpocząć. Dziękuję Ci.
Wyszliśmy z salonu. Reszta osób wyszła już z domu więc zostaliśmy w czwórkę.
-Ala, skąd ty wiesz jak wyjmować takie kule. Z tego co wiem nie byłaś na kursach pielęgniarskich- powiedział Maciej.
-Nie byłam, ale czytałam o tym w książce.
-Może powinnaś być pielęgniarką, a nie brać udział w takich akcjach. W szpitalach potrzebna jest pomoc.
-Nie jestem w tym taka dobra. Wolę robić to co teraz. Jakoś nie widzę siebie w szpitalu.
Do przyjazdu doktora siedzieliśmy w ciszy. Gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi od razu poszłam otworzyć.
-Dzień dobry. Gdzie jest ranna.
-Dzień dobry. Już pana prowadzę.
Lekarz posiedział w salonie około 10 minut i wyszedł do nas.
-Widziałem, że Maria miała już wyciągniętą kulę i nawet opatrunek. Które z was to zrobiło?
-Ja- odrzekłam ze strachem, że coś źle zrobiłam.
-Nie chciałabyś pomóc w szpitalu. Zrobiłaś to bardzo dobrze, a w szpitalu przyda nam się pomoc.
-Nie, nie nadaję się do tego. Wolę uczestniczyć w akcjach.
-A chociaż czasem przyjść pomóc. Naprawdę nam się przydasz.
-Czasami mogę.
-Świetnie. Przychodź w każdej wolnej chwili. Tylko powiedz mi jak się nazywasz, żebym wiedział kogo wpuszczać.
-Alicja Rauben pseudonim Hanna.
-Dobrze.
Doktor porozmawiał jeszcze z Jankiem i wyszedł. Po tym zobaczyłam, że nadchodzi godzina policyjna.
-Wolny, Marysia może tu zostać na noc?
-Oczywiście. Ty lepiej idź do domu i poinformuj o wszystkim rodziców.
-Ja też już pójdę- rzekł Aron.
Pożegnałam się z siostrą i wyszłam. W domu byłam parę minut przed godziną policyjną.
-Cześć- krzyknęłam.
-Cześć, a gdzie jest Marysia- zapytała mama.
-U Janka.
-A co ona tam robi. Przecież ma swój dom.
-No bo właśnie taka sprawa. Marysia została postrzelona, ale nic jej nie będzie.
-Ale jak to postrzelona- powiedział oburzony tata.
Wtedy opowiedziałam całą historię.
-No dobrze. Zjedz kolację i idź się myć, a potem spać.
Tak też zrobiłam. Zdziwiło mnie zachowanie rodziców. Myślałam, że będą na mnie źli, a jednak bardzie się przejęli stanem siostry. Po wieczornej rutynie położyłam się na łóżku i zasnęłam.
.
.
.
Kolejna część już jest. Mam nadzieję, że się spodoba i wattpad zechce ją wstawić bo ostatnio mam tu małe problemy. Do następnych części.
CZYTASZ
Za bramą Auschwitz
Ficțiune istoricăKiedy wybucha wojna Alicja Rauber ma 16 lat. Do obozu trafia pod koniec 1943 roku. Jak potoczą się jej losy w Auschwitz? Za co tak właściwie tam trafiła? Czy przeżyje to piekło?