III

869 24 9
                                    


W drodze do naszego przyjaciela nie rozmawiałyśmy zbyt dużo. Ja jaki i pewnie Marysia myślałyśmy jak powiedzie się akcja. Po 15 minutach spaceru byłyśmy na miejscu. Na szczęście się nie spóźniłyśmy. Usiadłyśmy na kanapie obok Emilii i Stanisławy. Kiedy wszyscy się zebrali Maciek zaczął mówić.

-Wczoraj dołączył do nas Michał o pseudonimie Paweł. Będzie nam dzisiaj i w przyszłości towarzyszył w akcjach. Teraz miło by było gdybyście mogli się zapoznać. 

Paweł podszedł najpierw do chłopaków, aby się z nimi zapoznać.  

-No mnie już chyba znasz. Maciek Aron.

-Janek inaczej Wolny.

Po zapoznaniu się z resztą podszedł do nas.

-Maria Mała.

-Emilia pseudonim Plater.

-Stanisława Nadzieja.

-Alicja pseudonim Hanna- odpowiedziałam.

-Miło was wszystkich poznać- odpowiedział Paweł uśmiechając się do mnie. Ja miałam pewne obawy co do niego więc stwierdziłam, że na razie będę się trzymała od niego jak najdalej.

Potem posiedzieliśmy jeszcze chwilę u Arona i zaczęliśmy wychodzić do samochodów. Ja wyszłam z Marysią, Wolnym i Pawłem. Zeszliśmy szybko na dół kamienicy i weszliśmy do samochodu. Kierować miał Janek. Ja usiadłam z przodu obok niego, a moja siostra z naszym nowym kompanem z tyłu. Podróż mijała nam spokojnie do czasu kiedy zobaczyliśmy, że zza rogu wyjeżdża ciężarówka. Kiedy i oni nas zauważyli dwóch Niemców wysiadło z pojazdu i kazali nam się zatrzymać. 

-Dokumenty- krzyknął jeden z nich. Wszyscy zaczęliśmy ich szukać. Pierwszy dał Wolny. Wszystko w porządku. Potem sprawdzali mojej siostry. Oddali. Taka sama sytuacja u Pawła. Na samym końcu zostały moje. Oglądał je i oglądał. Dał je swojemu koledze mówiąc mu coś czego nie zrozumiałam. On też patrzył na nie, spojrzał na mnie po czym oddał mi dokumenty i kazali jechać. Na szczęście wszystko było dobrze. Odjechaliśmy szybko z wielką ulgą. 

-Ala, pokażesz mi swoje dokumenty- zapytał mnie Michał. Podałam mu je. On się chwile przypatrywał. 

-Nie widzę tu czegoś dziwnego. Wszystko z nimi w porządku. 

Potem wzięła je moja siostra i też niczego nie zauważyła. 

-Może po prostu się mu spodobała nasza Alicja- zażartował Wolny. Mnie osobiście nie bawił ten żart bo nie wyobrażam sobie życia z jakimś okrutnym szkopem. Reszta podróży minęła nam spokojnie. Na miejsce dojechaliśmy po 20 minutach. Stamtąd musieliśmy się przejść jeszcze z 15 minut. Na miejscu byliśmy pierwsi. Po paru minutach przyjechał Maciek z dziewczynami, a jeszcze później kolejni. 

-To jak wam minęła podróż? Nie było żadnych nieprzyjemności- zapytał Aron.

-U nas nie było- odpowiedział Buzdygan jadący trzecim samochodem.

-Nam sprawdzali dokumenty- rzekł Paweł.

-No ale widzę, że chyba wszystko w porządku.

-Coś im się nie spodobało w moich dokumentach. Mógłbyś sprawdzić czy wszystko z nimi w porządku- zapytałam Arona.

On wziął je, obejrzał i powiedział. 

-Ja nic w nich nie widzę, ale dla bezpieczeństwa wyrób nowe. Danych nie musisz zmieniać chyba. 

Potem zjedliśmy coś, pogawędziliśmy, pośmialiśmy się trochę. Kiedy nadeszła 22 ustawiliśmy się na swoich miejscach. Pociąg miał niedługo nadjechać. Ja byłam przydzielona do grupy z butelkami. Kiedy pociąg miał przejeżdżać musieliśmy obrzucić go butelkami z benzyną. W końcu nadeszła ta chwila. Usłyszałam go. Wszyscy się ustawiliśmy i wyczekiwaliśmy na sygnał Wolnego. Maszyna się zatrzymuje, a my w napięciu czekamy. Nagle gwizd. Wszyscy zaczynamy rzucać w pojazd. Słyszymy krzyk Niemców. Potem widzimy naszych jak biegną na szkopów. Na nasze szczęście kilkoro z nich uciekło. Po chwili strzelaniny wybiegliśmy z ukrycia, aby otworzyć drzwi do wagonów z więźniami. Kiedy udało nam się je otworzyć nie wierzyłam własnym oczom. W bydlęcym wagonie było mnóstwo przerażonych ludzi. Zaczęli się wysypywać, a my otworzyliśmy drugi wagon. Tam sytuacja się powtórzyła. Kazaliśmy tym wszystkim ludziom uciekać do lasu, gdzie i my mieliśmy pójść po akcji. Strzelanina trwała jeszcze chwilę. Potem usłyszeliśmy kolejny sygnał sygnalizujący zakończenie akcji. Wróciliśmy do lasu. Jak się okazało była tylko jedna ofiara po naszej stronie. Potem poszliśmy wgłąb lasu, gdzie czekali uratowani przez nas ludzie. Zaczęliśmy opatrywać rannych. Wśród nich zobaczyłam córkę sprzedawczyni ze straganu. 

-Anna- zapytałam nie dowierzając. 

-Tak- odpowiedziała zapłakana dziewczyna. Nie znałam jej zbyt dobrze, ale i tak bardzo się ucieszyłam na jej widok. 

-Twoja mama się bardzo o ciebie martwi. Co się stało, że cię złapali?

-Przyłapali mnie na wybijaniu szyb- odpowiedziała. 

Nie mogłam z nią dłużej rozmawiać bo było jeszcze wiele ludzi do opatrzenia. Gdy to wszystko zrobiliśmy daliśmy im trochę jedzenia. Niestety nie dla wszystkich wystarczyło, ponieważ nie spodziewaliśmy się aż tylu ludzi. Potem wyznaczyliśmy pięć osób na warte. Jedną z nich byłam ja. Reszta poszła wtedy spać. Po trzech godzinach zamieniliśmy się, abyśmy i my mogli odpocząć. Tak spałam już do rana. 

.

.

.

Jest i trzeci rozdział. Akcja zakończona sukcesem! Pojawił się też nowy bohater. Czy będzie miał on jakiś wpływ w życie Ali? Możecie się podzielić swoimi przemyśleniami w komentarzach. Do kolejnych rozdziałów.



Za bramą AuschwitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz