8

3.3K 193 225
                                    


Blondyna ewidentnie zamurowało. Spojrzał na mnie wielkimi oczami, zakrztusił się i wypadło mu kilka okruszków z buzi. Szybko przeżuwał. Gdy to robił zastanawiał się. Chyba analizował moje słowa. On nie wie chyba czy mi powiedzieć prawdę.

- O czym ty gadasz? To nie prawda. Za tydzień przyjeżdża mój przyjaciel - spoważniał. Z jego czoła poleciały krople potu. Czyli aż tak bardzo się myliłem?

- .. Przepraszam.. źle wyciągnąłem wnioski - spuściłem głowę, ale później znowu podniosłem. Ten tylko się uśmiechnął.

Wyszedłem z pokoju. Nie miałem ochoty obżerać się dalej słodyczami. Nie dobrze mi się robi jak myśle o słodyczach. Lubie je, ale z umiarem. Nie jem ich kilogramami, jak sami wiecie kto.  Jak tak można?! Ja bym prędzej się zżygal niż zjadł jeszcze więcej opakowań Pocky i lodów.

Udałem się w kierunku kuchni. Stwierdziłem, że zjem coś NORMALNEGO. Od tych słodyczy zgłodniałem. Mu nie zrobię, on napycha się słodyczami, więc uznam, że to jego kolacja. Zrobię sobie musli. Zdrowo no nie? Wyciągnąłem śmietanę, miskę, banana, płatki kukurydziane, znalazłem jeszcze borówki i truskawki. Pokroiłem banana i truskawki. Wlałem śmietanę do miski, a później dosypałem płatków. Dodałem owoce i wszystko zmieszałem. Spróbowałem. Było pyszne. Pychotka. Wziąłem jedzenie do pokoju. Postawiłem na szafkę nocną. Stojąc przed łóżkiem próbowałem zlokalizować miejsce pobytu mojego telefonu. Zobaczyłem je na komodzie. Pośpiesznie po nie poszedłem. Usiadłem na łóżku i oparłem się o ramę łóżka, wziąłem miskę z jedzeniem, a na telefonie puściłem sobie jakiś film na Netflixsie ((to nie żadna reklama oki? Dop. Autorka)).

Po zjedzeniu i po obejrzeniu filmu, uznałem, że odniosę miskę do zlewu i potem pójdę się umyć. W końcu jutro do pracy co nie? Trzeba się wyspać, bo wyglądałbym jutro jak zombie.

Po dojściu do kuchni, umyłem miskę i odłożyłem na suszarkę, żeby się wysuszyła. Czerwonooki dalej siedział w gabinecie? Ileż można. Mam nadzieje, że nie umiera tam przez ból brzucha. Może lepiej pójdę sprawdzić? Lepiej pójdę, nie chce mieć go na sumieniu. Po wejściu na schody, prosto udałem się do pomieszczenia w którym przebywał chłopak. Zapukałem. Nic nie usłyszałem. Jeszcze raz zapukałem. Tez nic. Zacząłem się martwić. Otworzyłem drzwi i ze zdenerwowania zacząłem lokalizować starszego. Znalazłem go na podłodze. Zwijał się z bólu, chyba każdy wie przez co. Na ziemi leżało chyba z 10 opakowań po Pocky i z 4 opakowania po lodach. Co za człowiek.

- Jutro ci konfiskuje słodycze. Boli cie tylko brzuch? - spytałem zdenerwowany.

- B-boli brzuch... - trzymał się kurczowo brzucha. Nie miałem pojęcia jak go przenieść do sypialni. Stwierdziłem, że spróbuje go podnieść. Udało się, okazało się, że jest lekki. Zaniosłem go do jego sypialni.

- Leżysz tu, ja ci zrobię herbaty rumiankowej - powiedziałem. Wyszedłem z pokoju, ale za nim zszedłem na dół, wróciłem do tego bałaganu. Jezu tu jest gorzej niż w moich dawnych pokojach. Jeszcze tylko nasrać na środku.

Wziąłem puste opakowania i je wyrzuciłem. Odrazu woda się wlałem do czajnika, żeby się zagotowała. Wyciągnąłem kubek i rumianek.  Po usłyszeniu, że  woda jest gotowa, zalałem wodę do kubka. Znalazłem też jakieś tabletki przeciwbólowe. Wziąłem to wszystko i zacząłem się powoli kierować na górę. Musiałem uważać, żeby się nie oblać gorącą herbatą.

Otworzyłem drzwi. Podszedłem do jego szafki nocnej i położyłem tam kubek i leki.

- Masz weź to - usiadłem obok niego na łóżku i podałem mu leki i herbatę. Ten z trudem usiadł i przyjął.  - Wypij całą, jak coś to wołaj okej? - ten przytaknął. Ja wstałem i wyszedłem z pokoju. Nie zamykałem do końca drzwi.

Sprzedany  || Bakudeku [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz