Hmm mniejszy niż mówią... Tymi oto słowami powitałam Hogwart stojąc przed jego bramą. Nie zaprzeczam, że robił wrażenie, jednak spodziewałam się czegoś innego. Nie miałam jednak czasu na dalsze kontemplacje, bo zaraz pojawiło się dwóch mężczyzn, by mnie powitać. Jeden, niezbyt przyjemny z kotem i pękiem kluczy, drugi - uśmiechnięty staruszek, z długą brodą w okularach. Emanował dobrocią i mądrością. Gdy mnie ujrzał od razu zainicjował rozmowę.
-Witaj, jestem Albus Dumbledore, dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. A ty musisz być zapewne Y/N? Miło mi cię w końcu poznać - zaczął uprzejmie- Przedstawiam Ci też Argusa Filcha, naszego woźnego. Zajmie się twoim kufrem.
Po krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy w stronę zamku. Starałam się wyglądać na opanowaną, jednak w środku czułam jednocześnie ekscytacje i niepokój. Dołączam do szkoły w 6 roku, nie wiem czego się spodziewać ani oczekiwać. Wcześniej nie chodziłam do szkoły, miałam nauczanie domowe... tak jakby. Był to sierociniec w Norwegii i tak jak reszta wychowanków byliśmy szkoleni w jego murach. Z jakiegoś powodu, nazywanego „ponadprzeciętnymi umiejętnościami" zostałam przeniesiona właśnie do Hogwartu w celu pobierania dalszej nauki. Nigdy nie uważałam się za lepszą, po prostu więcej czytałam i bardziej się przykładałam.
- Jesteśmy na miejscu- tymi słowami Dumbledore wyrwał mnie z moich rozmyślań. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się w środku przed jakimś pokojem -Zaczekaj tutaj przed Wielką Salą, obecnie będzie się odbywać przydział pierwszorocznych. Wezwę Cię we właściwym momencie.
Super. Tego mi brakuje, czyli bycie w centrum uwagi. Z chęcią wtopiłabym się w tłum i sama przedstawiła bez zbędnych cyrków. Usiadłam na ławce w pobliżu wejścia. Miałam trochę czasu na podziwianie obszernych korytarzy z wielkimi obrazami, na które wcześniej nie zwróciłam szczególnej uwagi (ale one na mnie jak najbardziej). Wszystko było tu niezwykłe. W sierocińcu nie panowała taka magiczna atmosfera. Było wręcz przeciwnie. Na pierwszy rzut oka łatwo można było pomylić go ze zwykłym domem dziecka.
Moją uwagę po chwili przykuło coś innego, a właściwie ktoś. Chłopak w okularach pospiesznie kierujący się w stronę Sali. Zwolnił jednak gdy tylko mnie zauważył i zaczął już z daleka przypatrywać się ze zdziwionym spojrzeniem. Czułam się jak intruz. Miło. Po chwili zaczął niepewnie:
-Hej... zgubiłaś się albo może szukasz kogoś?- Zapytał dalej nie spuszczając ze mnie wzroku. Widać, że był bardzo zdziwiony moją obecnością. Chyba nie mają tu często gości.
-Nie, nie, czekam tu, aż Dumbledore mnie zawoła, jestem nowa w waszej szkole- odrzekłam z uśmiechem. Nie wiem kto kim jest, postanowiłam być uprzejma dla wszystkich. Nigdy nie wiadomo z kim ma się do czynienia.
-Oh w takim razie miło mi Cię poznać. Jestem Harry Potter, Gryffindor- Powiedział z uśmiechem, a ja już dokładnie wiedziałam z kim mam do czynienia. - A ty?
-Jestem.....- nie skończyłam, bo drzwi otwarły się, a Filch skinął głową w geście, że to już ten moment. Słyszałam jak wydziwia też coś do Pottera za spóźnienie. Wstrzymałam oddech i spokojnie weszłam do środka, starając nie pokazać jak moje wnętrzności wywracają się na drugą stronę ze stresu. Od razu stado głów usadowionych w 4 rzędach stołów spojrzało w moją stronę. Pocieszyła mnie myśl, że podczas mojego przejścia środkiem Wielkiej Sali Dumbledore sam zaczął mnie przedstawiać i nie musiałam tego robić.
-Powitajcie jeszcze jedną uczennice naszej szkoły Y/N Y/L/N- zaczął donośnym głosem przyciągając całą uwagę z powrotem na siebie- Została przeniesiona ze szkoły magii w Norwegii. Proszę podejdź tu. Nasza Tiara Przydziału wskaże do jakiego domu będziesz należeć. W resztę wprowadzi Cię twój opiekun i koledzy.
Wszystkie oczy ponownie skierowały się w moim kierunku. Słychać było szepty. Każdy był zaciekawiony nową osobą. Usiadłam na krześle wskazanym przez kobietę trzymającą w ręku kapelusz. Z tego miejsca mogłam ujrzeć dobrze wszystkich uczniów. Znalazłam też Harrego, który uśmiechnął się zaraz po złapaniu ze mną kontaktu wzrokowego.
Nie zauważyłam nawet kiedy czapka znalazła się na mojej głowie. Zwróciłam na to uwagę dopiero w momencie gdy przemówiła.
-Hmm co my tu mamy-zaczął chrypliwym głosem- niezwykła inteligencja... w sam raz do Ravenclow. Mamy też wielką potrzebę sprawiedliwości jak przystało na prawdziwego Puchona. Jednak nie można pominąć determinacji i prawdziwej odwagi. Czyli wszystko wiadomo! Gryf...- Tu nagle przerwał, ku zaskoczeniu wszystkim, chyba nawet sobie- Oh...Slytherin!
Kobieta zdjęła czapkę z mojej głowy i wskazała na miejsce przy stole wśród czarodziei ubranych w zielone szaty. Szepty były większe, niż wcześniej. Nie dziwię się. Nie musiałam należeć do Hogwartu by słyszeć plotki o Slytherinie, a dokładnie o czarownikach, którzy do niego należeli. Najważniejsze to zacząć rok z przytupem, by każdy zwrócił na mnie uwagę. Każdy pewnie miał mnie już za kolejnego Śmierciożerce.
Usiadłam do stołu, a na nim zaczęły pojawiać się różne potrawy. Nie ukrywam, byłam dosyć głodna, więc ucieszył mnie ten widok. Zanim jednak zdążyłam wyciągnąć po coś dłoń, ktoś inny wyciągnął swoją w moim kierunku.
-Malfoy. Draco Malfoy- zaczął blondyn, który siedział naprzeciw mnie mając przy tym zadziorny uśmiech- A teraz powiedz mi, co tam siedzi w twojej głowie, że trafiłaś do nas?
CZYTASZ
Córka Slytherinu [Harry Potter] [ Draco Malfoy ]
FantasyY/N podczas 6 roku swojej nauki magii zostaje przeniesiona z Norwegii do Hogwartu. Tam poszukuje prawdy o sobie, przeżywa nastoletnie problemy, by na końcu wraz z innymi czarownikami stoczyć walkę z Voldemortem. --------- Podobieństwo do innych ff n...