4. Protego

125 6 0
                                    


Minął miesiąc. Dni w Hogwarcie szybko mijały. Udało mi się zaaklimatyzować i wdrożyć w życie szkoły. Coraz bardziej czułam powiązanie ze Ślizgonami. Automatycznie zaczęłam konkurować z innymi domami, nie tylko na zajęciach ale i poza nimi. Jeżeli chodzi o zajęciach szczególnie niezadowolona z tego powodu okazała się Hermiona Granger, aktualna prymuska, której nie podoba się, że ma konkurencje. Odkryłam też zamiłowanie do quidditch'a (niestety nie potrzebowali kolejnego członka drużyny) oraz że Draco Malfoy potrafi śmiać się nie tylko ze swoich żartów.

Dzień zaczął się zwyczajnie. Po wspólnym śniadaniu udałam się na zajęcia. Snape zapowiedział, że w końcu będziemy w praktyce stosować zaklęcie Protego. Punktualnie zebraliśmy się na placu przed Hogwartem. Profesor, również na czas, przybył ze swoim posępnym wyrazem twarzy. Pomijając wszelkie powitania i inne grzeczności przeszedł do zajęć. Zaczął od pokazania ruchów jakie należy wykonać by użyć zaklęcia ochronnego. Każdy powtarzał do skutku. Uczyłam się już tego zaklęcia wcześniej, więc udało mi się od razu.

-Dobrze, większość z was potrafi wytworzyć tarczę. Jedni silniejszą, drudzy mniej- tu kątem oka spojrzał na Longbottoma- Tym drugim proponuje dalsze ćwiczenia- Po tych słowach przystanął na chwilę i zamyślał się. Nie trwało to długo, zaraz obrócił się w naszą stronę - czas na praktykę. Pokaże Wam jak powinna wyglądać poprawna obrona. Zacznijcie mnie atakować.

Każdy zmieszany nie wiedział czy to nie jakaś prowokacja, która skończy się utratą punktów lub czymś gorszym. Pierwszy odważył się zaatakować Malfoy. Po tym jak profesor Snape bezbłędnie odparł jego zaklęcie reszta poszła w ślady Draco i zaczęła po kolei atakować .

- Wystarczy. Teraz moja kolej - rzucił nagle ozięble.

Miny wszystkich coraz bardziej rozochoconych wcześniejszą "zabawą" nagle zrzedły. Snape uniósł swoją różdżkę i rzekł:

-Panna Granger. Zapraszam. Jeżeli mnie pamięć nie myli, a jestem pewny, że nie, byłaś bardzo chętna, by opowiadać o Protego. Teraz czas, by to pokazać.

Dziewczyna powoli wysunęła się na przód. Przełknęła ślinę, wyprostowała się i starała zachować spokój. Wyciągneła swoją różdżkę. Na ten gest Snape bez ostrzeżenia wypowiedział pierwsze zaklęcię. Hermiona szybko zareagowała i zablokowała je. Podniosło to jej pewność siebie i spowodowało pojawienie się lekkiego uśmiechu. Nie zadowalało to jednak profesora. Każdy wiedział, że chce w tej chwili zatriumfować by odegrać się za jej wcześniejsze zachowanie. Zaczął rzucać kolejne zaklęcia, każde coraz silniejsze. Mina Hermiony robiła się coraz bardziej przerażona, a tarcza wyraźnie słabsza. Zdziwieni zawziętością Snape'a zaczeli być również inni uczniowie. Nawet osoby, które cieszyły się początkowo z losu Granger, tak mówię oczywiście o Ślizgonach, zaczęły być powoli przerażone jego zachowaniem.

- Czas zakończyć tą szopkę- powiedziałam po cichu do siebie, jednak kątem oka wychwyciłam, że usłyszał to Draco i Parkinson.

W momencie kiedy Snape wypowiedział "Expulso" ja wypowiedziałam "Protego Totalum". Hermiona zdążyła upaść i próbowała osłonić się rękoma spodziewając się uderzenia. Wybrałam więc idealny moment. Severus spojrzał się na mnie z wielkim zaskoczeniem. Chwilę utrzymywał ze mną kontakt nic nie mówiąc. Nie on jeden, wiele osób było zaskoczone, że potrawie korzystać z lepszej wersji Protego.

Po chwili Snape chyba zdał sobie sprawę, że sam trochę przesadził. Przyciągnął swoją pelerynę i spojrzał na Granger. Po stwierdzeniu, że nic jej nie jest w końcu przemówił:

- Myślę, że na dzisiaj koniec. Ćwiczcie dużo...- rzucił jeszcze raz spojrzenie w moją stronę i odszedł.

W tym czasie Hermiona zdążyła już się podnieść. Otrzepała się i zaczęła iść szybko w moim kierunku. Widząc to odwróciłam się w jej stronę.

- Po co to zrobiłaś?! Chciałaś mnie ośmieszyć? Nie potrzebowałam twojej pomocy! - zaczęła z prenensją i prawdziwą wściekłością. Obstawiam, że była ona bardziej skierowana do Snape'a, ale do niego raczej by tak nie wystartowała. Chciałam już odpowiedzieć lecz zanim otworzyłam usta za ramię Hermiony chwycił Harry i powiedział patrząc jej w oczy:

- Hermiona, spokojnie, chciała tylko pomóc.

-Bronisz jej Harry?-Spytała retorycznie dziewczyna. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Harry nie zginąłby z rąk Voldemorta tylko jej.

-Harry ma rację. Chciałam pomóc- tu miałam skończyć, jednak nie mogłam się powstrzymać, by dodać z wyższością w głosie - ośmieszyłaś się sama.

Tu Granger nie wytrzymała. Wyciągnęła swoją różdżkę przed moją twarz. Nie pozbyła się jednak uśmieszku z mojej twarzy. Kipiała od złości.

Z mojej prawej strony pojawiła się Draco. Za pomocą swojej różdżki przesunął powoli różdżkę Hermiony sprzed mojej twarzy. Jej wzrok natychmiast skierował się w jego kierunku.

- Powinnaś być wdzięczna. Uspokój się i uważaj przed kim machasz, szlamo- powiedział Draco bardzo poważnie.

- Zacznij brać przykład z Slytherinu Harry. Oni wiedzą po której stronie są- Po tych słowach czarownica opuściła rękę i po odwróceniu się udała się sama w stronę budynku. Harry pobiegł za nią.

Draco uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. Reszta jego "gangu" dołączyła do nas i razem udaliśmy się na kolejne zajęcia.


Córka Slytherinu  [Harry Potter] [ Draco Malfoy ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz