5. Amortencja

111 7 0
                                    

- Stałaś się wrogiem numer jeden Hermiony koleżanko - zaśmiała się Parkinson.

- O nie tylko nie to. Co za strata. Z kim ja się teraz będę przyjaźnić...- odrzekłam z sarkazmem. Obie wybuchłyśmy śmiechem.

Odkąd przybyłam do Hogwartu, Parkinson była jedną z osób, z którymi złapałam lepszy kontakt. Zostałyśmy nawet szybko przyjaciółkami. Reszta ślizgonek trzymała się razem i były one na tyle zżyte, że nie potrzebowały kolejnej towarzyszki. Pensy była inna, ona otaczała się cały czas w męskim towarzystwie, więc taka odmiana była pozytywnie przyjęta. W końcu miała kogoś z kim mogła poplotkować jak dziewczyna z dziewczyną. Wiadomo, chłopaki też byli spoko, ale to nie to samo. Rozmowy z nimi to raczej żarty albo intrygi.

Wyszłyśmy z łazienki i ruszyłyśmy w stronę klasy, gdzie miały odbyć się zajęcia z eliksirów. Po drodze dołączyli do nas chłopcy i razem dotarliśmy w stronę sali.

Miałam wejść jako ostatnia jednak poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
Snape kiwnął głową w geście bym poszła z nim. Przytaknęłam, zamknęłam drzwi, a następnie ruszyłam za nim do jego gabinetu.

*Parkinson POV*

Weszliśmy do sali. Slughorn biegał w jedną i drugą stronę przygotowując się do zajęć. Chciałam nawet z tego zażartować jednak, gdy otworzyłam już usta i odwróciłam się do Y/N, jej nie było. Byłam bardzo zdziwiona, bo nic nie mówiła, by przed zajęciami miała jeszcze gdzieś iść. Byłam pewna, że szła za mną.

Zaczęłam iść w stronę Draco, który stał bardziej z boku niż reszta chłopaków. Już miałam go spytać czy widział gdzieś Y/L/N, ale drzwi od sali otwarły się.

Niestety, nie była to ona. Był to Ulubiony Wybraniec Który Przeżył. Kolejne spóźnienie, a profesor nawet nie zwraca mu uwagi. Gdy w zeszłym tygodniu to Craby się spóźnił, Slytherin stracił kilka punktów. Brak słów.

Chciałem po raz kolejny porozmawiać z Malfoyem. Nie wiedziałam czy coś od niego wyciągnę, bo ostatnio żył bardziej w swoim świecie. Nikt nie wiedział o co chodzi, a on sam tłumaczył to jako bardzo wymowne "nic"
Drugi raz otwarłam buzie na tych zajęciach i na brodę Merlina, znowu nic nie powiedziałam, bo Slughorn zaczął wykład.

-A więc moi drodzy-zaczął po powrocie na swoje miejsce. W tym czasie stanęłam za Draco, ale chyba nawet tego nie zauważył- Przygotowałem dla Was kilka eliksirów byście mogli rzucić na nie okiem. Pod koniec semestru będziecie potrafili sami je przygotowywać. Nawet jeżeli ktoś z Was nie ważył nigdy tych wywarów to powinniście już wiedzieć co to jest. Ktoś mi powie?
Profesor wskazał na kociołek znajdujący się najbliżej strony ślizgonów. Pierwsza zgłosiła się oczywiście Hermiona, szok.

-To veritaserum. Kto go wypije musi mówić wyłącznie prawdę.

-bardzo dobrze, bardzo dobrze. A ten?

Ponownie wyrwała się Hermiona, szok.

-To eliksir wielosokowy, panie profesorze.

-Znakomicie moja droga. A ten tutaj...tak panno Granger- widać było, że już jest speszony jej zachowaniem. Po ostatnich wydarzeniach musiała się popisać, a brak Jes był idealną okazją. Gdzie ona jest w takiej chwili...

-To amortencja! Najsilniejszy eliksir miłosny na świecie- zbliżyła się powoli w jego stronę- Jego zapach każdy odczuwa inaczej, w zależności od tego co go najbardziej pociąga- po tych słowach zbliżyła się jeszcze bardziej i pochyliła głowę by poczuć zapach- ja czuję woń świeżo skoszonej trawy, nowego pergaminu... i pasty do zębów.

Hermiona strasznie się zarumieniła po tym co zrobiła i szybko wycofała. Ciekawe o kim myślała.

- Wspaniale Panno Granger. Może ktoś chce jeszcze spróbować. - rozejrzał się po tych słowach po sali- Ah Harry kochany może ty.

Wybraniec zbliżył się o krok i powiedział coś chyba nieświadomie

- nie jestem pewny, Y/N użyła dziś wyjątkowo dużo swoich perfum i nie mogę przez nie nic innego wyczuć...

-Harry...-zaczela Hermiona i spojrzała na niego z żalem i wyrzutem w oczach

Zanim zdążyła dokończyć usłyszałam jeszcze jeden cichy głos obok siebie. Głos Draco. Mówił sam do siebie, bo pewnie myślał, że nikt go nie słyszy. Jednak ja wyraźnie zrozumiałam jego slowa: "bardzo dużo ich dziś użyła"

- nie ma jej tutaj...- dokończyła Hermiona.

W sali rozległ się szum rozmów i chichotow. Slughorn próbował je uciszyć, jednak bezskutecznie. Tylko kilka osób nie brało w tym udziału. Harry, Hermiona, Ron, Draco i ja...
Oj nie było mi wtedy do śmiechu. Jak ta dziewczyna w kilka miesięcy dokonała tego, czego mi się nie udało w kilka lat.

Harry zaczął się bronić i dodał coś o tym, że już czuje truskawki lub coś w tym stylu. Nie jestem pewna. Normalnie miałabym niezły ubaw jednak wtedy nie było mi wcale do śmiechu.

***

Córka Slytherinu  [Harry Potter] [ Draco Malfoy ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz