Rozdział Drugi: And then the devil took your memory

35.9K 2.1K 9K
                                    

Słów: 3360

 Od około kilku minut po cichym pokoju Harry'ego rozlegało się ciche pukanie, a on sam otworzył leniwie oczy, budząc się zakopany po kołdrą i uniósł się na łokciu, szukając źródła hałasu. Nie zdążył pomyśleć nawet kilka sekund, kiedy uświadomił coś sobie, wyskakując z łóżka jak oparzony. Podniósł swój telefon, zamierając momentalnie, kiedy dostrzegł godzinę na wyświetlaczu. Dwunasta dwadzieścia dwa. Dokładnie od czterech godzin trwały lekcje, a on leżał w swoim pokoju, na dodatek w brudnych ubraniach z poprzedniego dnia i całkowicie nieprzygotowany. Przeczesując swoje loki podbiegł do biurka, trzęsącymi dłońmi przebierając pomiędzy książkami i zeszytami, starając się przypomnieć swój plan lekcji. Harry nigdy nie opuścił ani jednej godziny lekcyjnej, może oprócz dnia, kiedy zachorował na zapalenie płuc i przez dwa tygodnie leżał w łóżku zadowalając się jedynie książkami, posiłkami przygotowywanymi przez jego mamę oraz okropnymi lekami. A teraz, tak po prostu zaspał. Spał ponad piętnaście godzin, a on nigdy nie spał tak długo.

 I właśnie wtedy doszło do niego, że jego budzik mógł nie zadzwonić, ponieważ pomimo twardego snu, on zawsze budził go za pierwszym razem. Jednak dzisiaj go nie obudził, i to skłoniło go do podejrzeń. Z powrotem wziął do ręki telefon wchodząc w ustawienia alarmu. Wyłączone.

 Wydarzenia z poprzedniego dnia uderzyły w niego, rozjaśniając nieco sprawę. Jego ojciec. Wyjazd. I to bardzo prawdopodobne, że to jego mama wyłączyła jego budziki, a złość wezbrała się nim ponownie. Tylko dlaczego to zrobiła?

 Słysząc ponowne, nieco stłumione dźwięki wrócił szybko na ziemię, przypominając sobie, dlaczego się obudził, i co go obudziło. A raczej kto.

 Podszedł do okna, otwierając je, a donośna muzyka dotarła do niego od razu, aż prawie stracił równowagę. Okno pokoju na przeciwko jego było szeroko otwarte, pozwalając mu obserwować, co działo się w środku. Coś, na co wcale nie miał ochoty, więc przewrócił tylko oczami, czekając, aż właściciel pojawi się w środku. A kiedy to się stało, Harry'emu natychmiast zaschło w ustach, kiedy wyszedł zza białych, łazienkowych drzwi , przepasany jedynie puchowym ręcznikiem w pasie, jego umięśniony, wyeksponowany tors uwydatniał każdy napinający się mięsień podczas ruchu a z wilgotnych i zmierzwionych włosów kropelki wody spływały na szyję i ramiona. Harry nieświadomie się ślinił, tylko trochę, zwracając uwagę na to dopiero wtedy, kiedy stróżka śliny ściekała mu po brodzie. Wyglądał prawdopodobnie jak niewyżyty i niedoświadczony nastolatek, który podgląda dorosłych przez dziurkę od klucza, próbując rozładować swoje napięcie seksualne. I to może właśnie pomyślał sobie Louis, kiedy dostrzegł młodszego chłopaka, zupełnie zaskoczony i zamarł w bezruchu.

 Powiedzieć, że był zaskoczony to mało, ponieważ tak, Louis wiedział, że był atrakcyjnym facetem, ale nie był gejem, a tym bardziej nie spodziewałby się tego po jego sąsiedzie i największym kujonie ze szkoły, Harrym Stylesie, który w godzinach lekcyjnych z zarumienionymi policzkami i z wielkim pożądaniem wpatrywał się w Tomlinsona jak wygłodniałe zwierzę.

 I Harry też nie wiedział, co się z nim dzieje, ponieważ to było co najmniej dziwne. Nie mógł odwrócić wzroku i w pewien sposób czuł się z tym strasznie brudny, ponieważ to był on, a on nie ma czasu takich rzeczy. On zdecydowanie nie myśli o takich rzeczach jak seks czy pociąg seksualny, chociaż w jego wieku to powinno być normą. Ale to nie znaczyło też, że się nie podniecał, ponieważ jak każdy człowiek mógł pozwolić sobie zerknąć na tyłek przystojnego chłopaka, i może czasem wyobrażał sobie dość niegrzeczne rzeczy, ale nigdy nic z tym nie robił, nie chcą skupiać się na czymś innym, oprócz nauki, bo wiedział, że to mogło by go zdekoncentrować. Takim oto sposobem mógł zachować swój celibat do końca życia, kończąc jako samotny  staruszek z dwunastoma kotami. Ale czy na prawdę tego chciał?

Afire Love (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz