Rozdział Trzeci, Część Pierwsza: It's not his fault he doesn't know your face

27.3K 1.8K 4.5K
                                    

Słów: 2360

Szczerze mówiąc, nie było aż tak źle, jak to sobie wyobrażał.

 Przez pierwsze dwadzieścia sześć minut jedli obiad przygotowany przez panią Tomlinson, która posyłała Harry'emu ciepłe uśmiechy, starając się go chyba rozluźnić i sprawdzić, aby nie czuł się tak niezręcznie. Więc udało się jej, kiedy Harry śmiało skomplementował posiłek, również wyginając usta w nieśmiałym uśmiechu. Po obiedzie przyszedł deser, a podczas niego atmosfera wyraźnie się rozluźniła, kiedy przy stole nawiązały się rozmowy, a Harry złapał Louisa na wpatrywaniu się w niego spode łba, kiedy Jay wypytywała go o niektóre rzeczy. Odwrócił wzrok a róż wpłynął na jego policzki, czując się strasznie dziwnie z uczuciem, że Louis prawdopodobnie go nie lubi. Jego nastrój zmienił się diametralnie i zapragnął nagle, aby z powrotem znalazł się w swoim pustym i cichym pokoju, i może aby przeczytać jakąś książkę, a może po prostu pójść spać. I mógł się tylko o to modlić, w momencie, kiedy rozmowa zeszła na inne tematy.

- Louis jest kapitanem drużyny piłkarskiej, jestem z niego niesamowicie dumna. - Harry mimowolnie przewrócił oczami, i no dobra, może nie zrobił tego, bo wiedział, że był obserwowany, a nie chciał być niegrzeczny. Nie chciał słuchać o Louisie, kiedy wiedział, jaki był chłopak, podczas, gdy jego mama uważała, że było inaczej. A on jeszcze słuchał pochlebstwa na temat swojej osoby, które były kłamstwem i najzwyczajniej w świecie cieszył się z opinii dupka, o której jego mama nie wiedziała, że jest.

- Harry, myślałeś kiedyś, aby dołączyć do drużyny? - spytała, a Harry prawie zakrztusił się sokiem, który właśnie pił ze swojej szklanki. Odłożył ją na stół, cały czerwony na twarzy i odruchowo spojrzał na Louisa, który patrzył na Jay z wysoko uniesionymi brwiami.

- On jest całkowicie do dupy, mamo.

- Louis! - skarciła go, i Harry znów zapragnął zniknąć, wstać i uciec jak najdalej od Louisa i jego mamy, ponieważ Louis wiedział, że Harry tu jest, a mimo to i tak nie szczędził sobie od powiedzenia przykrej rzeczy, więc Harry był już całkowicie pewien, że Louis go nie lubi. - Nie mów tak przy Harrym!

- Ale spójrz na niego, wszyscy wiedzą, jaki on jest, nie ma nawet znajomych i miałby należeć do naszej paczki? - spytał z niedowierzaniem wskazując na niego dłonią, a Harry poczuł, jakby dostał mentalny policzek, bo jeszcze nikt nie mówił o nim w taki sposób przy nim. Przecenił Louisa, myśląc, że być może jest w nim coś dobrego, ponieważ był on samolubnym i skończonym kretynem, i zastanowił się przez chwilę, co on takiego robi, że jego mama mówi o nim takie dobre rzeczy. A może, po prostu udaje przed Harrym, mając nadzieję na to, aby nie skreślał ich na początku?

- Jesteś bardzo niemiły Louis, masz natychmiast przeprosić Harry'ego!

- Co? - prychnął - Nie ma mowy!

- Louis!

- Nie!

- Pójdę już - odezwał się cichutko Styles, odsuwając swoje krzesło. Nie chciał być świadkiem rodzinnej kłótni, w szczególności, kiedy dotyczyła ona jego osoby, wprawiając go tym samym w większe zakłopotanie.

- Zostań Harry... - odezwały się wspólnie Daisy i Phoebe, ale mimo wszystko, że zmiękło mu serce, wstał nie patrząc na Louisa. Ale Louis patrzył na niego.

- I tak jest już późno... dziękuję...

- Dobrze, w takim razie odprowadzę Cię. - Jay również wstała, po drodze posyłając Louisowi ostatnie, groźne spojrzenie, zanim razem z Harrym udali się do drzwi. Chłopak ubrał buty i zaplótł ręce na piersi.

Afire Love (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz