4

538 40 18
                                    

Tym razem Harry obudził się jako pierwszy. Spojrzał na łóżko Rona i westchnął. Zaczął się zastanawiać co właściwie chce powiedzieć Malfoyowi. Może by pójść do któregoś z nauczycieli? To zły pomysł, chcieli by mieć jakieś dowody. Sam Harry nie miał dowodu. Choć to, że Ślizgon do niego przybiegł było jakimś dowodem. Przecież mógł mu to powiedzieć, żeby nie padły na niego podejrzenia. Gryfon wstał z łóżka, miał dużo czasu, więc wziął poranny prysznic i się ubrał. Spojrzał przez okno i zobaczył puszysty, biały śnieg. Chwilę patrzył przez okno zamyślony, nie chciał zastanawiać się nad tym, że dzisiaj zobaczy Rona leżącego w szpitalu. Czy też o tym, że nie będzie obok niego jego przyjaciela na śniadaniu. Stwierdził, że robi z tego za dużą sprawę w swojej głowie. Przecież Ron nie umarł, ani go nie porwali śmierciożercy. Po prostu złamał nogę. Ale możliwe, że nie będzie spędzał świąt wśród rodziny i przyjaciół. „Takie zamyślenie się nic mi nie daje." pomyślał Harry i odszedł od okna. Szedł po schodach prowadzących do pokoju wspólnego. W nim zastał Hermionę.
- Hej.. - Harry usiadł obok niej
- O hej! Co ty tu tak wcześnie robisz? - spytała widocznie nie wyspana
- Mógłbym ci zadać to samo pytanie.
- Ja tylko czytam książkę, lubię poczytać z rana. Więc co ty tutaj robisz? - Hermiona nie dała za wygraną
- W sumie to wcześnie wstałem i nie miałem co ze sobą zrobić. Stwierdziłem, że sobie tu przyjdę, bo raczej będzie spokojnie o tej godzinie. Do tego wszyscy w dormitorium śpią i nie mam z kim pogadać. - wytłumaczył Harry i spojrzał na ogień w kominku.
- Może też weźmiesz jakąś książkę? I tak nie masz co ze sobą zrobić.
- Racja. - Harry ruszył w stronę dormitorium. Wziął pierwszą lepszą książkę i poszedł do Hermiony. Gryfonka znowu była pochłonięta lekturą, więc stwierdził że po prostu usiądzie obok i też zacznie czytać. Czas bardzo szybko im zleciał, choć nic nadzwyczajnego nie robili. Powoli Gryfoni zaczęli się zchodzić do pokoju wspólnego. Trochę później niektórzy już wychodzili na śniadanie, ale Harry i Hermiona nawet tego nie zauważyli. W końcu jednak brunet zorientował się, że jakoś tu cicho i przypomniał sobie o śniadaniu. Pobiegli z Hermioną na śniadanie, ale jeszcze przed tym odłożyli książki do dormitoriów. W drodze do wielkiej sali gadali tylko o Ronie. Zastanawiali się jak on się czuje, czy się obudził i czy wyjdzie jeszcze przed świętami. Zjedli śniadanie i Harry powiedział, że musi coś załatwić. Zobaczył jak Malfoy idzie sam i nie mógł stracić takiej okazji. Podszedł do niego i pociągnął go za rękaw szaty.
- Co ty robisz Potter? - spytał widocznie wściekły
- A ty?! - odpowiedział mu także wściekły
- O czym ty gadasz do cholery?! To ty mnie tu zacią..
- Chodzi mi o Rona! Jak mogłeś go popchnąć, przez ciebie ma złamaną nogę!
- Nawet cię tam nie było! Skąd masz wiedzieć, że to ja? - Malfoy spytał podirytowany tą rozmową. Gryfon jednak nie miał zamiaru skończyć dopóki się nie przyzna.
- Dowiedziałem się od kilku osób! - w sumie dowiedział się od jednej, ale musiał przekonać Ślizgona do przyznania się
- Tak?! Ja tam z Gryffindoru widziałem jedną osobę. Dopiero później przyszła ta szlama Granger! - Harry nie wiedział co powiedzieć, bo jeżeli to prawda to wyszło na to, że nie ma dowodów. Jedo jedynym dowodem jest tylko jedno słowo Gryfonki.
- Czyli tam byłeś!
- No a jak inaczej miałbym ci o tym powiedzieć?! - Teraz Malfoy był totalnie wściekły. Brunet mógłby się założyć, że Ślizgon uważa, że traci swój cenny czas. - Jesteś idiotą Potter, ja nie wiem jak ty zdałeś sumy. Naskakujesz na mnie nie mając dowodów, brak logicznego myślenia. - blondyn ruszył przed siebie, ale nie minął Harrego tylko wpadł na niego. Obaj upadli na podłogę. Harry się zarumienił, Draco tak samo. Oboje byli zmieszani.
- I kto tu jest idiotą? Nawet chodzić nie potrafisz. - Harry lekko się zaśmiał
- A tobie co tak się podoba jak na tobie leżę, że się czerwienisz? - Brunet zarumienił się jeszcze bardziej.
- Ty też się czerwienisz. A teraz ze mnie złaź, nie potrzebuje twojego ciała na mnie.
- Napewno? - spytał ironicznie
- Złaź Malfoy, Hermiona na mnie czeka. - Blondyn wstał, Gryfon tak samo. Draco spojrzał na niego i pociągnął go za szatę, żeby się odwrócił.
- Co zno... - zobaczył Snape'a wpatrywał się w nich dziwnie
- Długo tu pan stoi? - spytał Malfoy
- Od waszego upadku. - odpowiedział jak zawsze chłodno. - Nie myślałem, że Malfoy i Potter to może być kiedyś para.
- Ale.. my... n-nie - ale nie zdążył dokończyć, bo Snape sobie poszedł. Harry i Draco ostatni raz na siebie spojrzeli i poszli w inne strony.

- Co ty tak długo załatwiałeś? - spytała Hermiona. - Chodź, idziemy do Rona. - Harry nawet nie zdążył się wytłumaczyć bo Gryfonka już ruszyła w stronę skrzydła szpitalnego.
- W sumie to dlaczego idziemy dopiero teraz? Nie mogliśmy pójść przed śniadaniem? - spytał Harry po drodze
- No nie, pani Pomfrey by się nie zgodziła. - Gryfon przewrócił oczami i przyspieszył tempo, a Hermiona zrobiła to samo. W skrzydle szpitalnym było cicho, słychać było tylko kroki gdzieś w oddali na korytarzu.
- Hej Ron. - powiedziała Hermiona - jak tam u ciebie? - spytała i usiadła, a Harry siadł obok
- Hej, w końcu przyszliście, myślałem że przyjdziecie przed śniadaniem.
- Wiesz mieliśmy taki plan, ale stwierdziliśmy że Pani Pomfrey na pewno się nie zgodzi. Do tego mógłbyś się nie obudzić do tego czasu. - powiedział Harry. - Ale muszę o coś spytać.
- No?
- Wywróciłeś się, czy ktoś cię popchnął? - zapytał brunet, a Ron westchnął
- Wiesz za bardzo nie pamiętam.. emmm.. - Ron bardzo sie skupił - Chyba poczułem czyiś dotyk, ale to może było później. Ciężko mi odpowiedzieć, zemdlałem z bólu.
- No tak.. A kupiłeś coś w Hogsmeade? - Hermiona nie chciała drążyć tematu.
- Tak właściwie to nic. Nie wiedział co wybrać. Mam nadzieję, że wyjdę stąd przed świętami. - powiedział Ron nie tak jakby miał nadzieję, tylko tak jakby to było oczywiste, że stąd nie wyjdzie przed świętami.
- A ogólnie jak się czujesz? - spytał Harry
- Wiesz, napewno lepiej niż wcześniej. - odpowiedział ponurym tonem. - Mógłbym przytulić Malfoya, żeby stąd wyjść. - przyznał
- Ja nawet pocałować. - brunet zdał sobie sprawę co powiedział. Miał nadzieję, że przyjaciele podejdą do tego z dystansem.
- Aż tak ci zależy, żebym stąd wyszedł? - zaśmiał się Ron
- Widać bardzo. - Hermiona także zaczęła się śmiać. Harry też się uśmiechnął i zaczął się zastanawiać co on najlepszego powiedział. Jednak nie mógł się nad tym długo zastanawiać bo wpadła pani Pomfrey.
- No, koniec odwiedzin, przyjdźcie po kolacji, jeśli tylko chcecie. Dopiero przed chwilą się obudził i musi odpoczywać. - powiedziała jakby Rona tu nie było. Pożegnali się z przyjacielem i wyszli. Stwierdzili, że pójdą do biblioteki i odrobią resztę lekcji. Później mieli znowu iść do Hogsmeade, więc chcieli mieć to już z głowy.
- Może kupimy Ronowi coś w Hogsmeade. W sensie jakieś słodycze? - zaproponował Harry i zobaczył, że Hermionie się spodobał ten pomysł. - Wiesz na poprawienie humoru.
- No jasne, może przyniesiemy mu trochę kremowego piwa? - Oboje stwierdzili że jeszcze przejdą się po Hogsmeade, zanim wejdą do Miodowego Królestwa czy też pub'u pod Trzema Miotłami. Kremowe piwo będzie idealne po małym spacerku po wiosce. Gdy tak chodzili minął ich Malfoy. Harry rzucił mu złośliwe spojrzenie, ale blondyn nawet nie spojrzał. Ogólnie Ślizgon od około miesiąca chodzi sam. Może się pokłócił ze swoimi przyjaciółmi? W sumie czy to byli jego prawdziwi przyjaciele? Zastanowił się Gryfon. Przecież nigdy nie widział ich śmiejących się razem przy kremowym piwie. Tylko wyśmiewali się z różnych osób, to raczej nie jest prawdziwa przyjaźń. Przynajmniej Harry tak sobie jej nie wyobrażał. Według niego przyjaciel to jest osoba z którą zawsze możesz pogadać, na lżejsze i te trudniejsze tematy. Można było się pośmiać, płakać przy nich. W ogóle czy Draco kiedyś płakał? Może w pokoju wspólnym lub dormitorium? Przecież to niemożliwe, wszyscy by go wyśmiali. Harremu zrobiło się chyba pierwszy raz żal Malfoya. Sam się zdziwił. Nie wiadomo dlaczego ale zawsze kiedy myślał o Draco czas mu szybciej mijał, jakby lubił o nim myśleć. Nie to nie możliwe, to jego wróg i tyle. Nagle ma go lubić? Zakochania brunet nawet nie dopuszczał do myśli. Jakby to wyglądało? Harry wzdrygnął się na samą myśl. Pocałować Malfoya? Gryfon stwierdził, że za dużo myśli i woli już słuchać Hermiony.

Każdy Gryfon ma swojego Ślizgona|| DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz