Zmartwienia i zazdrosne szopy

624 65 63
                                    

Po zarwanej nocce nadszedł kolejny dzień, który trzeba było przeżyć bez zachowywania się jak zombie, co mogło być ciężkie, zważając na to, że Poe dotychczas nie przepadał za kawą - jednak dzisiaj musiał się z nią zaprzyjaźnić.

Zarówno w pracy, jak i po niej pozostawał pełen niepewności co do nadchodzącego spotkania z Ranpo, bał się tego poczucia strachu przed poruszeniem tematu tego, co znalazł poprzedniej nocy. W końcu nie mógł zapytać go wprost, jednak niełatwo byłoby mu również zapytać okrężnie - przecież nigdy nie był dobry w ani kontaktach międzyludzkich, ani tymbardziej w zaplanowej manipulacji konwersacją tak, aby toczyła się w wybranym kierunku... Pod tym względem, napewno umiejętności jego przyjaciela biły jego umiejętności na głowę. Chociaż nie tylko pod tym względem, jakby się tak zastanowić to pod każdym...

Z jego przemyśleń wyrwał go dźwięk powiadomienia wydobywający się z telefonu po drugiej stronie kawalerki. Nie miał daleko, żeby tam pójść, więc pędem się tam udał, będąc prawie pewnym o tożsamości nadawcy wiadomości - właściwie nie pamiętał, kiedy ostatnio dostał sms-a od kogoś innego niż Edogawa (nie licząc tych przysyłanych z firmy abonamentu, ale powiadomienia z niej miał wyciszone, bo bywały zbyt natrętne i często bywały kończyć nagle wyrośnięty wokół niego zapał nowym sms-em od człowieka z prawdziwego zdarzenia, dostawał za to niezliczony zawód i chwilową agonię uświadamiającą mu jego samotność).

Ranpo:
Nie mogę się dzisiaj spotkać. Jutro może ci wyjaśnię, przepraszam.

Kropki? Używał kropek? I całej interpunkcji? Nie. Coś musiało się stać. Zmartwił się, a jego serce na chwilę zamarło. Odpowiedział pośpiesznie:

Poe:
Jesteś pewien, że wszystko ok?

Na odpowiedź musiał czekać trochę dłużej niż zwykle. Pojawiał się kolejny powód do obaw...

Ranpo:
Obiecuję, że wytłumaczę jutro. Nie martw się na zapas, to nic poważnego.

Chciałby mu uwierzyć na słowo, tylko że tym razem to było coś poważnego, a Edgar po prostu potrafił to wyczuć. Nie chciał jednak żądać od przyjaciela wyjaśnień w sms-ach, to byłoby w jego opinii moralnej zupełnie nieludzkie.

Poe:
Oh, okej...

Wysłał wiadomość zwieńczająca tą krótką korespondencję, co przywołało w jego głowie jeszcze więcej pytań i zmartwień. Co musiało się stać, że psycholog pisał w taki sposób? Jak bardzo niecodzienna sytuacja musiała mieć miejsce, żeby ciemnowłosy zachowywał się tak nienaturalnie?

Towarzysz, który mu został - nierozłączny Karl, zupełnie jakby wyczuł napięcie podszedł do niego i usiadł mu na kolanach, skutecznie je rozładowując.

- Mam się nie martwić, mówisz? - rozpoczął rozmowę ze zwierzęciem - Tylko, że to mnie chyba przerasta... Muszę czekać do jutra, tak? Jutro wszystko mi wyjaśni, co nie, Karl?

Zapadła chwila ciszy, podczas której oczekiwał rozwiniętej odpowiedzi od swojego szopa.

- Może i masz rację, powinienem mu zaufać. Ufam mu już teraz. Od bardzo dawna. Od kiedy go bliżej poznałem. Bardzo mu ufam, nie? - pytał obsesyjnie, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z futrzakiem - Tak, tak, tak, ufam mu bardziej niż komukolwiek innemu! Bardziej niż tobie. - zwierzę spojrzało na niego pytająco, na co ten natychmiast zaczął wyjaśniać - Bywa, że się załatwiasz na środku mieszkania, bez żadnego powodu, tak na złość. I jak tu ci zaufać w stu procentach?

Na te słowa, do tej pory spokojny szop, pomimo, że zwierzęta nie powinny móc pokazywać mimiki swoim pyszczkiem, to Poe był pewien, że ten marszcząc pewne mieście na swojej twarzy, zupełnie jak ludzie, pokazuje mu pełne politowanie, obrzydzenie jak i zawiedzenie jego osobą, po czym jak gdyby nigdy nic poszedł i załatwił się nie na środku mieszkania a na jego własnym łóżku.

Znów zapadła chwila ciszy.

"Szop załatwił mi się na łóżku."

Chwila oczyszczenia umysłu.

"Boże, szop właśnie załatwił się na moim łóżku..."

Następna chwilą oczyszczenia umysłu.

- Ty tak na serio? - spytał, nadal nie pojmując, co właśnie miało miejsce.

Karl, - o ironio - nie odpowiadając na zadane mu właśnie nieprzemyślane pytanie, wstał i podszedł do właściciela, wdrapując się po kanapie na jego ramię, gdzie szybko zasnął tak głęboko, że mężczyzna mógł usłyszeć jego złośliwie donośne chrapnięcia. Dopiero teraz do jego nozdrzy dotarł odór wydobywający się z łóżka, a razem z nim - możliwość wyrwania się z niezbadanego transu, w którym umysł nie był w stanie przeanalizować otrzymanych sygnałów, informacji i bodźców zewnętrznych.

Sąsiedzi zapewne zastanawiali się, czym był krzyk należący do niezidentyfikowanej istoty, jednak był to tylko Poe, zdający sobie w tym momencie sprawę, że na wpisanie frazy "jak wyczyścić pościel z szopiej kupy" nie znajdzie zbyt wiele rzetelnych artykułów.

Tak więc, pościel do wymiany, a do potrzebnej wypłaty okrągły tydzień.

"Można zrezygnować z kołdry i poduszki na tydzień, nie? Szybko się przyzwyczaję..."

Niestety, nie przyzwyczaił się. A Karl stał z boku gdy on zasypiał, i się tylko podśmiechiwał z jego nieudacznictwa, mały złośnik.



™™™™™™™™™™™™™™™™™
Mozecie mnie juz zabić, już już

W sensie serio przepraszam za te strasznie długie przerwy, czasami po prostu potrzebuję dużo za dużo czasu na pisanie...

Czy zaufacie jak powiem, że postaram się poprawić? 。゚・ (>﹏<) ・゚。

I dzięki za 1k wyświetleń, I guess? Cho ktoś to opić :D

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 11, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

no more flowers ¬ ranpoe auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz