Telefon leżący na biurku zadzwonił. Harry wzdrygnął się, gdy do jego uszu dotarła skoczna melodyjka. To Ginny ustawiła mu ją na dzwonek, chcąc tym samym wykręcić mu mały kawał. Od tamtej pory jej nie zmienił. Nie zależało mu na tym, ponieważ nie używał komórki zbyt często. Wcisnął przycisk z zieloną słuchawką, słysząc spanikowaną rudowłosą dziewczynę.
- Nigdzie nie ma Hermiony - jej głos lawirował na granicy płaczu.
- Jak to jej nie ma? - zmarszczył brwi, nie mając pojęcia, jak powinien interpretować jej słowa.
- Drzwi są otwarte na oścież, a w środku pustka. Przyjedź tu, błagam! Wydaje mi się, że stało się coś bardzo złego.
*
Grupka czarodziejów stała prze domem jednorodzinnym, obserwując pracujących aurorów. Przeszukano cały dom, a ich najgorsze przewidywania sprawdziły się, Hermiona zniknęła - rozpłynęła się wręcz w powietrzu. Zabezpieczono ślady, w postaci leżącej na schodach walizki, czy rozlanego niebieskiego Eliksiru Nagłego Omdlenia na betonie. Ginny szlochała, wtulona w opiekuńcze ramie brata. Obok Weasley'a stała Susan. Chociaż nie przepadała za gryfonką, która skradła serce jej męża, widać było, że nietypowe zniknięcie brązowowłosej mocno ją zaniepokoiło. Ron zaciskał usta, wściekły i przerażony jednocześnie. Ślizgoni natomiast stali w milczeniu, nie będąc w stanie ruszyć się chociażby na krok.
Harry oddalił się od współpracowników, po czym podszedł do stojącej nieopodal magów. Zacisnął palce na nasadzie nosa, walcząc z atakującą jego głowę migreną. Wszyscy spojrzeli na niego błagalnie, jakby od samego ich wzroku zależało, czy chłopak przekaże im dobre wieści.
- Musimy ustalić pewne fakty - jego głos był zmęczony i zachrypnięty. - Kto z was widział Hermionę jako ostatni?
Wszyscy milczeli, jak zaklęci. Zaniepokojeni zaczęli rozglądać się po sobie na wzajem. Wzrok Ginny i Blaise spoczął bezpośrednio na Malfoy'u, który wydawał się być dziwnie nieobecny.
- Ja - odrzekł po chwili arystokrata. - Dwa dni temu była u mnie w domu.
- A niby po co? - drążył Ron.
Harry skinął głową, dając znak ślizgonowi, że również chciałby usłyszeć jego wersję przebiegu ich spotkania.
- Nocowała po imprezie - wyjaśnił, przełykając głośno ślinę.
- Jakiej znowu imprezie? - Weasley wypuścił z objęć siostrę. - Od kiedy Hermiona chodzi na imprezy?
- Byłam z nią w klubie - przemówiła zapłakana Ginny. - Poprosiłam Malfoy'a o pomoc. Była pijana. Nie dawałam sobie z nią rady.
Draco przeniósł na nią spojrzenie swoich stalowych tęczówek. Doskonale wiedział, że kłamie. Razem z Granger dowiedli jej podstępu. Jej intencją nie była pomoc w doporowadzeniu podchmielonej Gryfonki do porządku. Umieściła ją w jego domu, by z niezrozumiałych dla niego powodów, skonfrontować ich ze sobą. Milczał jednak, nie chcąc zdemaskować jej oszustwa.
- Kiedy od ciebie wyszła? - Harry podparł się pod boki.
- Po południu. Nie wiem o której. Na pewno było po pierwszej - zgadywał - może po drugiej.
- I co ona robiła u ciebie tyle czasu?
Jasnowłosy przeniósł na rudowłosego znużone spojrzenie. Jego nieukrywana zazdrość doprowadzała Dracona do rozstroju nerwowego.
- Spała.
Ron dopiero po chwili zrozumiał dwuznaczność jego słów. Chciał odpowiedzieć coś paskudnego, jednak przerwała mu zatroskana Pansy.
![](https://img.wattpad.com/cover/240754763-288-k877467.jpg)
CZYTASZ
ANTIDOTUM NA BEZSENNOŚĆ || dramione
FanfictionRok - tyle czasu minęło, od kiedy Hermiona Granger widziała Dracona Malfoya po raz ostatni. Był to dzień, który przepełniała śmierć, walka i ból związany ze stratą bliskich osób. Dzień, o którym najchętniej zapomniałaby, już na zawsze. Gdy znany jej...