Hermiona westchnęła głęboko, ściągając z siebie ciemne okrycie wierzchnie. Pogrzeb Narcyzy Malfoy, choć kameralny bardzo ją przygnębił. Martwiła się o Ślizgona. Wciąż pamiętała jego załamanie na szpitalnym korytarzu, dlatego bardzo się zdziwiła, że dzisiaj, choć żegnał swoją rodzicielkę, nie uronił ani jednej łzy. Stał, wpatrując się w niebo, oddalony myślami o setki kilometrów.
Miała ochotę wrócić z nim do jego mieszkania, by swoją obecnością okazać mu wsparcie. Wiedziała jednak, że jednorazowy skok w bok, którego się dopuścili, nie uprawniał jej do dzielenia się z nim jakimikolwiek uczuciami. Zrozumiała to właśnie dzisiaj. On w cale nie wziął na poważnie całej tej sytuacji. W ich sytuacji nic się nie zmieniło. Nie miała co liczyć na ocieplenie stosunków. Łączyła ich wyłącznie cienka nić sojuszu pomiędzy jego, a jej przyjaciółmi.
Gdy wróciła do domu, odłożyła klucze na komodę i zrzuciła z nóg niewygodne obcasy. Oparła się o kant mebla i spojrzała w wiszące lustro. Podskoczyła, gdy w odbiciu ujrzała siedzącego na krześle w jadalni mężczyznę. Odwróciła się gwałtownie, po czym wyjęła z kieszeni różdżkę.
- Odłóż to, kochanie.
- Jak tutaj wszedłeś?
- Jestem nieprzeciętnym czarodziejem, kotku. Twoje marne zabezpieczenia nie robią na mnie najmniejszego wrażenia.
- Czego chcesz, Blake? - wycedziła przez zęby.
- Widzę, że moje prawdziwe imię przypadło ci do gustu.
- Przestań ze mną pogrywać i mów czego chcesz.
Mężczyzna wstał z krzesła i zrobił kilka kroków w jej stronę.
- Nie tęskniłaś?
Rozłożył ręce, jakby chciał ją objąć.
- Wyglądam, jakbym tęskniła? - podniosła pytająco brew.
Zaśmiał się pod nosem.
- Zapamiętałem cię trochę mniej pyskatą.
- Niespodzianka - odrzekła sucho. - A teraz mów czego chcesz, albo się wynoś.
Blake wydął wargę, chcąc sprawić wrażenie obrażonego dziecka.
- Nie powinnaś traktować w ten sposób swojego narzeczonego.
- Narzeczonego? - Hermiona spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. - Myślałam, że mój wyjazd ze Stanów był jednoznacznym sygnałem, że z nami koniec.
- Nigdy się nie rozstaliśmy, słońce. Twoja ucieczka mało mnie obchodzi w tej sytuacji.
Brązowowłosa pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Jeśli chcesz usłyszeć to jasno, to proszę - założyła ramiona na pierś. - Z nami koniec.
- Aua - złapał się teatralnie za serce. - Jesteś brutalna.
- Nie mniej niż ty.
- Może trochę cię oszukałem, ale na prawdę mi na tobie zależy.
Najpierw zastraszył ją listem, później włamał się do jej domu, a teraz chciał przekonać ją, że mu na niej zależy. Dziewczyna nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać.
- Myślisz, że ci uwierzę? Wykorzystałeś mnie jak zwykłą zdzirę. Sypialiśmy razem, chcieliśmy ze sobą zamieszkać, planowaliśmy wspólne życie. To nie wygląda jak małe oszustwo.
- To po części prawda. Związałem się z tobą dla własnych korzyści - przyznał jej rację. - Byłem przy tobie czysty. Nikt nie mógł mnie o nic podejrzewać. W końcu związek z bohaterką magicznego świata to splendor, prawda? Przy okazji miałem nadzieję, że dowiem się czegoś ciekawego na temat waszej złotej paczki. Ty jednak nigdy nie chciałaś o nich rozmawiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/240754763-288-k877467.jpg)
CZYTASZ
ANTIDOTUM NA BEZSENNOŚĆ || dramione
FanfictionRok - tyle czasu minęło, od kiedy Hermiona Granger widziała Dracona Malfoya po raz ostatni. Był to dzień, który przepełniała śmierć, walka i ból związany ze stratą bliskich osób. Dzień, o którym najchętniej zapomniałaby, już na zawsze. Gdy znany jej...