5. CIERPIENIE I JEGO POCHODNE

759 38 4
                                    

Hermiona westchnęła głęboko, ściągając z siebie ciemne okrycie wierzchnie. Pogrzeb Narcyzy Malfoy, choć kameralny bardzo ją przygnębił. Martwiła się o Ślizgona. Wciąż pamiętała jego załamanie na szpitalnym korytarzu, dlatego bardzo się zdziwiła, że dzisiaj, choć żegnał swoją rodzicielkę, nie uronił ani jednej łzy. Stał, wpatrując się w niebo, oddalony myślami o setki kilometrów.

Miała ochotę wrócić z nim do jego mieszkania, by swoją obecnością okazać mu wsparcie. Wiedziała jednak, że jednorazowy skok w bok, którego się dopuścili, nie uprawniał jej do dzielenia się z nim jakimikolwiek uczuciami. Zrozumiała to właśnie dzisiaj. On w cale nie wziął na poważnie całej tej sytuacji. W ich sytuacji nic się nie zmieniło. Nie miała co liczyć na ocieplenie stosunków. Łączyła ich wyłącznie cienka nić sojuszu pomiędzy jego, a jej przyjaciółmi.

Gdy wróciła do domu, odłożyła klucze na komodę i zrzuciła z nóg niewygodne obcasy. Oparła się o kant mebla i spojrzała w wiszące lustro. Podskoczyła, gdy w odbiciu ujrzała siedzącego na krześle w jadalni mężczyznę. Odwróciła się gwałtownie, po czym wyjęła z kieszeni różdżkę.

- Odłóż to, kochanie.

- Jak tutaj wszedłeś?

- Jestem nieprzeciętnym czarodziejem, kotku. Twoje marne zabezpieczenia nie robią na mnie najmniejszego wrażenia.

- Czego chcesz, Blake? - wycedziła przez zęby.

- Widzę, że moje prawdziwe imię przypadło ci do gustu.

- Przestań ze mną pogrywać i mów czego chcesz.

Mężczyzna wstał z krzesła i zrobił kilka kroków w jej stronę.

- Nie tęskniłaś?

Rozłożył ręce, jakby chciał ją objąć.

- Wyglądam, jakbym tęskniła? - podniosła pytająco brew.

Zaśmiał się pod nosem.

- Zapamiętałem cię trochę mniej pyskatą.

- Niespodzianka - odrzekła sucho. -  A teraz mów czego chcesz, albo się wynoś.

Blake wydął wargę, chcąc sprawić wrażenie obrażonego dziecka.

- Nie powinnaś traktować w ten sposób swojego narzeczonego.

- Narzeczonego? - Hermiona spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. - Myślałam, że mój wyjazd ze Stanów był jednoznacznym sygnałem, że z nami koniec.

- Nigdy się nie rozstaliśmy, słońce. Twoja ucieczka mało mnie obchodzi w tej sytuacji.

Brązowowłosa pokręciła z niedowierzaniem głową.

- Jeśli chcesz usłyszeć to jasno, to proszę - założyła ramiona na pierś. - Z nami koniec.

- Aua - złapał się teatralnie za serce. - Jesteś brutalna.

- Nie mniej niż ty.

- Może trochę cię oszukałem, ale na prawdę mi na tobie zależy.

Najpierw zastraszył ją listem, później włamał się do jej domu, a teraz chciał przekonać ją, że mu na niej zależy. Dziewczyna nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać.

- Myślisz, że ci uwierzę? Wykorzystałeś mnie jak zwykłą zdzirę. Sypialiśmy razem, chcieliśmy ze sobą zamieszkać, planowaliśmy wspólne życie. To nie wygląda jak małe oszustwo.

- To po części prawda. Związałem się z tobą dla własnych korzyści - przyznał jej rację. - Byłem przy tobie czysty. Nikt nie mógł mnie o nic podejrzewać. W końcu związek z bohaterką magicznego świata to splendor, prawda? Przy okazji miałem nadzieję, że dowiem się czegoś ciekawego na temat waszej złotej paczki. Ty jednak nigdy nie chciałaś o nich rozmawiać.

ANTIDOTUM NA BEZSENNOŚĆ || dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz