Otworzyłaś oczy. Sufit. Nie twój. Wszystko ci jedno w sumie. Czułaś się świetnie: tak błogo i beztrosko. Było ci ciepło, mięciutko, prawdopodobnie jesteś martwa.
Nagle uderzył cię potworny, przeszywający ból głowy. Tak mocny, że aż stęknęłaś z wrażenia. Czyli jednak żyjesz. Spróbowałaś się podnieść, ale, gdy tylko podniosłaś się do pozycji półleżącej, zakręciło ci się w głowie, dostałaś mdłości i opadłaś z powrotem na poduszki. Ból jeszcze się nasilił. Przed oczami zatańczyło ci mnóstwo kolorowych błyskających punkcików iii...
***
Może ci się wydawało, ale poczułaś dotyk na ręce. Chciałaś otworzyć oczy. Nie, za dużo wysił...
***
Usłyszałaś rozmowę, jakby z oddali.
– Co z nią zrobimy? – zapytał jeden z głosów.
– Zjedzmy ją – odpowiedział inny.
Chwila ciszy.
– Zaczynam rozumieć, dlaczego ty się tak dobrze z nim dogadujesz. Naprawdę pytam, bo mamy problem.
– To trzeba było jej stamtąd nie zabierać. Co wam z Paulem strzeliło do głowy?
– Mieliśmy ją zostawić, żeby sobie umarła albo oprzytomniała i sama odkryła naszą już-nie-taką-tajną jednostkę?!
– A teraz nie odkryje? W końcu się obudzi.
– My nawet nie wiemy, czy ona w ogóle żyje.
– Ja wiem. Żyje. Ale mogliście ją tym kamieniem zabić niechcący.
– Chłopaki... – wtrącił się ktoś trzeci. – Będziemy mieć przechlapane. Paul mówi, że wysłał do szefa SMS-a.
– CO?! – ryknął ten, który krzyczał, że nie mógł cię zostawić.
– No, a co miałem zrobić? – bronił się czwarty, najwyraźniej Paul. – Przecież on i tak ją tu zobaczy, trzeba zachować się odpowiedzialnie.
– Teraz to dopiero nam strzeli do głowy, Yanov...! Jest na spotkaniu z tamtym, wróci w złym humorze! To już koniec, wystrzela nas jak kaczki, a potem poda na obiad reszcie! Źle się czuję, zimno mi, dostałem dreszczy, chyba mdleję...
Odgłos ciała uderzającego o podłogę. Oraz zduszony jęk.
– Liczyłem, że mnie złapiesz. – Chyba się pozbierał. – Co mu wysłałeś?!
– Kropkę.
– Kropkę...?
– Kropkę.
– Znak interpunkcyjny kończący zdanie, najczęściej oznajmujące – odezwał się ten od zjadania cię.
Pełne wyrzutu sapnięcie. Bardzo wyraźne. Zdałaś sobie sprawę, że cała scenka toczyła się tak naprawdę bardzo blisko ciebie, prawdopodobnie nad twoim łóżkiem. Cztery nieznajome osoby stały i wpatrywały się w ciebie. Zestresowałaś się.
– Dobra, z kropki jeszcze można jakoś wybrnąć. Czekajcie... – Cisza. – Czy ona się przypadkiem nie ruszyła?
– Tętno jej wzrosło. Pewnie nas słyszy. Wypad stąd, już. Paszoł won.
– Paul, chodź, weźmiemy się do pracy, może to nam pozwoli przeżyć. Odpisał coś w ogóle...?
Oddalili się.
– Ja też mam wyjść, czy...?
– Możesz. Ja właściwie nie mam tutaj nic do zrobienia, poobserwuję ją trochę i zostawię. Ona potrzebuje spokoju i ostatnie, co by prawdopodobnie chciała zobaczyć po odzyskaniu przytomności, to czterech obcych stojących nad nią.
CZYTASZ
Intruz (Tord x Reader)
FanfictionOpowieść o tym, jak młoda laska trafia przypadkiem do armii prowadzonej przez zadeklarowanego wroga uroczych piosenek i mlecznej z ryżem. Okładka by: @Mybelia