To było... mocne. Teraz już niczego nie jestem pewna.
– Ness?
Przeniosła wzrok z oddalającego się Torda na ciebie.
– Tak?
– Lubisz z nim rozmawiać? Z Tordem znaczy?
– Przeważnie. Jest – zawahała się – fascynujący.
Z głębi gabinetu dobiegł was krótki trochę kpiący śmiech.
– Yanov, czy coś cię bawi? – spytała Vanessa.
– Nie nie. Cieszy mnie po prostu twoja fascynacja.
– Czasami morderstwo jest w porządku – prychnęła jakby zawstydzona. – Muszę już iść.
Ruszyła szybkim krokiem przed siebie i zniknęła za zakrętem.
Nie wiem, co myśleć. Przecież nie może mi być go żal. Wszystko, tylko nie syndrom sztokholmski, bo to będzie game over. Jeszcze więcej takich rozmów z nim i stracę zdrowy rozsądek. Ale jest mi go jednak trochę żal. Troszeczkę.
***
– [Twoje Imię]. – Wyciągnął w twoją stronę kartkę, jednak nie oddał ci jej. Cofnął rękę i jeszcze raz przyjrzał się egzaminowi. Uśmiechnął się okropnie. Poczułaś, że krew zamarza ci w żyłach. – Nie zdałaś.
– Jaaaa... miałam mało czasu na naukę i...
– Wiesz, co to oznacza.
Wycelował w ciebie pistoletem i pociągnął spust.
Usiadłaś gwałtownie. Dyszałaś ciężko. Chyba właśnie aktywnie się dusisz. Dopiero po paru sekundach zdałaś sobie sprawę, że znajdujesz się na łóżku i widzisz przed sobą drewnianą ścianę.
Wszystko w porządku. To był tylko sen.
Rozejrzałaś się nieco przytomniej. Wszyscy dookoła jeszcze spali, mimo że słońce świeciło w okno jak wściekłe. Spuściłaś nogi z brzegu łóżka. Szarpnęłaś Vanessę za ramię. Popatrzyła na ciebie rozespana.
– Ssso się zzieje? – Przysłoniła zmrużone oczy dłonią.
– Która godzina, jaki mamy dzisiaj dzień tygodnia?
Sięgnęła pod poduszkę po telefon.
– Nie... – Odchrząknęła. – Niedziela, wpół do szóstej rano.
Zostało mało czasu.
Drgnęłaś. Wydobyłaś książkę spod kołdry i otworzyłaś ją tak mniej więcej w środku.
– Jeszcze zdążę, jeszcze zdążę, jeszcze zdążę, jeszcze będę żyć, jeszcze...!
– [Twoje Imię] – Vanessa przerwała ci mantrę – uczysz się na ten egzamin?
– Nooo! Nie przeszkadzaj mi. Wczorajsza konfrontacja z Czerwonym mnie dobiła i zblokowała totalnie, i w ogóle nie mogłam się skupić na nauce. Mam teraz jakieś... – policzyłaś szybko na palcach – trzy i pół godziny na opanowanie wszystkiego albo mnie rozstrzelają.
Vanessa powoli wstała i usiadła obok ciebie.
– Przecież już się nie zdążysz niczego nauczyć.
Ciężki karabin maszynowy, bla bla, bla, składa się...
– Dzięki, że we mnie wierzysz – mruknęłaś.
– Poważnie. Pomiesza ci się wszystko. Poza tym, o czym ty mówisz, jakie rozstrzelanie?
– Ołowiem w głowę, Vanessa! Nie zdam, nie będę tu potrzebna no i wiesz.
CZYTASZ
Intruz (Tord x Reader)
أدب الهواةOpowieść o tym, jak młoda laska trafia przypadkiem do armii prowadzonej przez zadeklarowanego wroga uroczych piosenek i mlecznej z ryżem. Okładka by: @Mybelia