Gravity falls || Reader!

Wendy już nie w modzie, teraz doritosy królują

2 tygodnie po naszej nocy w zagajniku, wujkowie i mój tata zdecydowali, że wyjadą na parę dni do Meksyku. W sumie to spoko bo nikt nam nie będzie truł o sprzątaniu i tak dalej.
Dzień po ich wyjeździe szykowałam się na spacer, a to wszystko dla tego, że nie chciałam przeszkadzać Mebel i Pacifice, którą zaprosiła na noc... Pomyślałam, że pogadam z Dipperem, ale on też jest jakiś dziwny. Nie wiem czy to przez to, że się wtedy do niego przytuliła czy co...
W każdym razie tego dnia potrzebowałam jego dziennik, bo zaczął prowadzić swój, a ja chciałam odkryć coś nowego, albo pójść w fajne miejsce. Weszłam do jego pokoju bez pukania i..... Bill! Co on tu robi!? I w dodatku siedzi na łóżku Dippera w ludzkiej postaci! A Dipper się z nim całuje!? O co tu chodzi!?
Za mną odrazu stanęła Mebel i zamiast być w szoku krzyknęła: Wiedziałam, że jesteś gejem!!!- po czym uciekła na górę do Pacifiki.
Dipper się zaczerwienił i odepchnął chłopaka, ale Bill nie odpuszczał. W tym momencie zamknęłam drzwi.

Pobiegłam do lasu nie było mi przykro z powodu chłopaka po prostu wszyscy mieli kogoś tylko nie ja! I to było smutne, a nawet trochę żałosne. Biegłam i biegłam, aż wreszcie byłam w tej części lasu o której nie miałam zielonego pojęcia. Rozglądałam się i nagle się potknęłam upadłam i rozcięła sobie nogę.
- aajjjjjjj.....- syknęłam.
Nagle za krzaków wypadła jakaś czarna istota! Nie wiedziałam co robić bezskutku cofałem się do tylu i nagle natrafiłam na pień drzewa.
Wyciągnęłam rękę w stronę tego czegoś i nagle z mojej ręki rozbłysło światło oślepiło bestie, ale tylko na chwile. Widmo było jeszcze bardziej agresywne i nie mogłam nic zrobić.
I gdy stwór już już się miał na mnie rzucić został okaleczony przez człowieka. Myślałam, że już jestem bezpieczna, ale nagle czarna jak noc istota ostatkiem sił rzuciła się na mnie i dalej pamiętam już tylko ciemność.....

Hej 320 słów w moje małe duszyczki