To już 6 dzień jak szukamy (imię), martwię się, że jej w ogóle nie znajdziemy. Wszyscy jesteśmy smutni, że jej nie ma, a ja powoli tracę nadzieje szukaliśmy przez 4 dni i nic chciałbym, żeby się odnalazła i uśmiechnęła do mnie...
W lesie:
Ałł...- syknęłam cicho, bolało mnie całe ciało. Spanie na niewygodnej ziemii, strzała w brzuchu i codzienne tortury tego obrzydliwie przystojnego demona mnie wykańczały.
Znowu zaczęłam płakać, ostatnio robiłam to częściej niż jedzenie.
- To co ulecze cię jeśli powiesz mi, jak otworzyć więzienie- powiedział już chyba po raz setny w ciągu tego po południa demon.
- ale ja już mówiłam, żenię wiem- wyszlochałam nie patrząc mu nawet w oczy.
- kłamiesz!- warknął. I zabrał się do podcinania mojego ciała jego ostry nóż robił to bez problemu. Nawet się już nie wierciłam, nie czułam już bólu... teraz praktycznie mdlałam co godzinę z pragnienia i głodu. Nie mam już nic do stracenia.
I gdy już miałam mroczki przed oczami, nagle usłyszałam szelest w krzakach, a zaraz potem wyskoczył z nich... Conor!?
Jak on mnie tu znalazł?! Dobrze, że jest.
Uśmiechnął się do mnie i zaczął zawzięcie walczyć z demonem. Ich klingi stykała się raz po raz nie wiedząc kiedy przestać. I gdy jednorożec odwrócił się do niego plecami wredna istota skorzystała z okazji i wbiła Conorowi klingę prosto w pierś.
- Nieeee!!!- zawyłam z rozpaczy.
Czerwony demon uśmiechnął się do mnie chytrze. Patrzyłam to na niego to na jednorożca leżącego bezwładnie twarzą do ziemii.
- No proszę, proszę, proszę kogo my tu mamy czyżby to ten słynny Conor, jednorożec, dym królowej wróżek?- pytał retorycznie demon.
- syn królowej?- zapytałam.
- oj czyli jej nie powiedziałeś?- zmartwił się sztucznie demon. Nie rozumiałam co się dzieje.
- pomyśl skoro syn królowej nie dał sobie ze mną rady to co dopiero takie zero jak ty...- uśmiechnął się do mnie i kopnął nogą Conora.
Myślał chyba, że znów się rozpłacze to się chyba zdziwi. Nagle poczułam, jak moje oczy pociemniały, skóra zrobiła się bledsza, a z ręki wysunął się czarny miecz. Byłam wściekła, rozwaliłem bez większego problemu kajdany i uśmiechnęłam się do demona chytrze, on z kolei zaczął się powoli cofać. Moja złość. Ciągle rosła, w którymś momencie wyrosły mi skrzydła, czarne jak noc. Bez ostrzeżenia ruszyłam na demona z nad ludzką prędkością, ten uniknął mojego ciosu tylko o milimetry.
- nie mówiono mi, że jesteś taka silna- powiedział ze strachem w głosie, co mi dało jeszcze większą satysfakcję moich poczynań.
Po kilku słabych unikach demon otworzył portal i miał zamiar do niego wejść, ale wtedy moja złość sięgnęła zenitu i dosłownie cała energia, która się we mnie kumulowała eksplodowała z pełną mocą...
CZYTASZ
Gravity falls || Reader!
FanfictionChcesz rozwiązywać zagadki z Dipperem? Urządzić szalone party z Mabel? A może wolisz porzucać siekierą z Wendy? Jeśli tak to to jest idealne miejsce dla ciebie!