- Możesz mi podać marchewkę? - Od momentu, gdy Jeongguk wparował do mieszkania z sześcioma torbami zakupowymi, Yunkiemu załączył się Świąteczny pracoholik.
- Już obrana, proszę - przysunął się do starszego i podal mu warzywo. Przytulił się do jego pleców, spoglądając przez ramię niższego jak ten szybko i zwinne kroi marchewkę w cienkie słupki.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem - zaczął wyraźnie rozbawiony Yunki - ale nie przytulaj mnie, jak coś kroję, a przynajmniej nie naciskaj głową na mój prawy brak. No chyba, że chcesz mieć na sumieniu mój odcięty palec.
Gguk pocałował go w czubek głowy i wrócił do obierania pozostałych warzyw. Tym razem to Yunki zajmował się gotowaniem, a nie przygotowywaniem wszystkiego. Czuł się doskonale z tym, że pierwszy raz jego potrawy będą na świątecznym stole.
Nie chciał jednak zachowywać się jak jego własna matka, wiec zaplanował, że razem z Ggukiem upieką wspólnie Apple Pie. Min nie byłby sobą, gdyby od godziny nie probował zrobić idealnego połączenia whiskey z cynamonem, aby później móc skropić nim jabłka. W przerwie przy krojeniu warzyw co chwilę próbował i wypluwał trunek ze swoich ust. W końcu nie planował się upić, a znaleźć zrównoważony dodatek do owoców.
Gdy udało mu się stworzyć idealnie zbalansowaną mieszankę, wyciągnął szklankę w kierunku młodszego, aby tamten też spróbował proporcji, które wydawały mu się perfekcyjne. Gguk zamiast delikatnie spróbować, przechylił na raz zawartość szklanki. Nie skrzywił się przy tym ani razu i oddał Minowi puste naczynie.
- Nie sądziłem, że wkręciłeś się w mocniejsze alkohole.
- Taki wiek Yuni - zaśmiał się młodszy - ale było na prawdę dobre.
- Szkoda tylko, że wypiłeś całość. Miałeś spróbować.
- Przynajmniej się rozgrzałem - Gguk zalotnie puścił oczko - a patrząc na pogodę za oknem, zdecydowanie mi się to przyda. I tak muszę jeszcze wyjść po choinkę.
- Racja! Zaraz Ci powiem gdzie są najładniejsze i najtańsze choinki w okolicy.
Min wziął do ręki swój telefon i otworzył mapy. Zaznaczył niewielki pawilon cztery przecznice dalej i przesłał lokalizację chłopakowi.
- Tylko się nie zgub między pawilonami. Nawigacja tam cały czas wariuje. Jest dwóch facetów, którzy sprzedają choinki. Nie idź do tego, który ma dmuchanego bałwana. Tam jest drogo.
Gguk zgrabnie wskoczył w puchową kurtkę i zniknął za drzwiami. Klucze standardowo wyładowały w jego kieszeni. Już nawet nie udawał, że jest tylko gościem w tym mieszkaniu.
W przerwie między szykowaniem nadzienia do indyka, a ponownym wykonywaniem mieszkanki whiskey z cynamonem telefon Yunkiego zawibrował. Spodziewał się, że Jeongguk zagubił się między pawilonami, a ten będzie musiał go nawigować. Była to jednak wiadomość od kuriera. Miał pojawić się z paczką w przeciągu najbliższych czterdziestu minut.
Yunki wpadł w lekką panikę. Nie chciał, aby młodszy dowiedział się o prezencie. Miała być to świąteczna niespodzianka. Co chwilę wyglądał przez okno, aby sprawdzić czy samochód kuriera nie pojawia się obok jego klatki schodowej. Jednak zamiast doręczyciela paczki zauważył Jeongguka niosącego zdecydowanie za dużą choinkę, cieszącego się przy tym jak małe dziecko. Min schował się za firankę i poszedł otworzyć drzwi na oścież, aby Gguk nie musiał szarpać się z klamką.
- Kupiłem - zakomunikował wyraźnie zadowolony z siebie Jeongguk.
- Widzę. Tylko czubek trochę zahacza o sufit.

CZYTASZ
22 dni do Świąt
FanfictionNie ma nic gorszego na świecie, niż spędzanie Świąt z rodziną, która wiecznie wciska nos we wszystkie Twoje sprawy - a same Święta nie przypominają już tych z dzieciństwa. Jednak jest coś takiego w tej aurze Bożego Narodzenia, że zaczynają się dziać...