Rozdział XXII

15 1 0
                                    

   Molly obudziła się i zobaczyła, że była sama w pokoju. Martel zwykle budziła się wcześniej i często wychodziła nie budząc jej. Przeciągnęła się i poleżała jeszcze chwilę zanim w końcu postanowiła się ruszyć i wstać.

   Zgarnęła resztki po ich małym posiedzeniu i wyrzuciła je do śmieci. Następnie podeszła do szafy i przejrzała się w lustrze, które wisiało na jej drzwiach. Widziała, a nawet czuła zmiany, które w niej zaszły. Jej mięśnie były bardziej uwidocznione od ciągłych ćwiczeń z Greedem, które swoją drogą były też sprawcami jej siniaków i zadrapań. Ta jedna zmiana jej się nie podobała. Skóra za to stała się bardziej blada przez to, że spędzała o wiele więcej czasu w budynku niż na słońcu. Sprawiło to jednak, że jej włosy wydawały się bardziej czerwone niż wcześniej. Na jej twarzy także można było dostrzec zmiany. Była bardziej pewna siebie i czuła się dojrzalej niż kiedy przyprowadziła Vana do sklepu jej brata. "Len by mnie nie poznał... chciałabym go znów zobaczyć. Tęsknię za nim i za naszymi sąsiadami." Mimowolnie zaczęła myśleć o wszystkich znajomych, których zostawiła w miasteczku. Kiedyś wróci do nich i tym razem, zamiast tylko słuchać, to ona będzie opowiadała historie swoich podróży. Myśli zaprowadziły ją także do jeszcze jednej osoby. Moji. Odpychała je od siebie jak tylko mogła, ale wiedziała, że w końcu będzie musiała znaleźć dla niego odpowiedź. "Czy jeśli znowu go spotkam to dalej będzie chciał ją poznać? A może jednak dzięki mojej nieobecności uda mu się szczęśliwie zakochać? To mój przyjaciel, nie chce go ranić." Wyciągnęła z szafy świeże ubrania i ruszyła w stronę łazienki z ponurą miną. Gdy już się tam znalazła, wskoczyła pod prysznic i pozwoliła, aby myśli spłynęły razem z wodą. Póki co miała zamiar jeszcze trochę tutaj pomieszkać, więc do konfrontacji z chłopakiem miała jeszcze wiele czasu. Pomyśli nad tym, gdy ten czas nadejdzie.

   Odświeżona i z lepszym humorem wyszła z łazienki i ruszyła do wspólnego pokoju, w którym była też kuchnia. W środku spotkała swojego szefa rozmawiającego z Dolcetto i Martel. Przywitała się z nimi po czym podeszła do lodówki, aby poszukać czegoś do jedzenia.

- Wyspałaś się Martel? Nawet nie rozłożyłyśmy kanapy, a ja przecież potrafię się strasznie kręcić - zapytała, aby zagaić jakoś rozmowę smarując chleb.

- Nie martw się, tym razem nie oberwałam z łokcia, ani z innej części ciała - zaśmiała się, a chłopacy spojrzeli na nią zaskoczeni. - Nie patrzcie tak na mnie. Molly bierze sobie porady szefa tak bardzo do serca, że ćwiczy wykopy nawet w nocy.

- Tylko słowo, a bardzo chętnie poćwiczę z nią trochę w łóżku - odpowiedział Greed bez chwili namysłu.

- Po moim trupie. - Molly również odezwała się bez większego zastanowienia jednak czuła jak jej poliki zaczęły robić się czerwone i cieszyła się, że stała tyłem do pozostałych.

- No i jak tu żyć z taką kobietą... Swoją drogą, sprawę mam do ciebie, Mała. Będziesz mi dzisiaj towarzyszyć w wyprawie do miasta.

- Ja? Niby czemu? - Zaskoczona dziewczyna odwróciła się, żeby spojrzeć na resztę.

- Nie pasuje ci? Masz już jakieś inne plany?

- N-nie, po prostu chciałam wiedzieć...

- O właśnie, chciałaś się czegoś dowiedzieć o mnie. Randka to najlepszy moment, podczas którego możesz to zrobić.

- Randka?! - Jej oczy się rozszerzyły. Szybko odwróciła wzrok. - N-nie pójdę z tobą na randkę.

- Rozumiem, że możesz nie być gotowa na randkę z kimś takim jak ja. Mnie też by stres zżarł. Dlatego na prawdziwą randkę pójdziemy kiedy sama będziesz chciała. A póki co to uznajmy to za wyjście służbowe.

NieśmiertelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz