𝕮𝖍𝖆𝖕𝖙𝖊𝖗 𝖔𝖓𝖊 ✔

627 34 1
                                    

Rok 1892

Pov. 3 os.

-Paniczu, goście już zaczynają się pojawiać - oznajmił kamerdyner wchodząc do pokoju hrabiego

-Czy Elizabeth już przyjechała? – zapytał granatowowłosy chłopak wstając zza biurka

-Tak, Panienka Elizabeth przyjechała wraz z towarzyszką – przekazał czarnowłosy lokaj, kierując swoje kroki do wyjścia z gabinetu młodego panicza

-Tym bardziej powinniśmy się pośpieszyć – niebieskooki skierował się w kierunku schodów by przywitać się ze wszystkimi gośćmi; Schodząc po stopniach i witając się z każdym gościem po kolei jego uwagę przykuła wyróżniająca się wśród tłumu jaskrawych i jasnych sukni oraz szarych i czarnych garniturów dziewczyna o białych włosach upiętych w eleganckiego koka dziewczyna w chabrowej sukni stojąca w rogu sali obserwująca zielonooką blondynkę w różowej kreacji 

~Interesująca – przeleciało przez myśli młodego panicza i powolnym krokiem podszedł do dziewczyny. Im bliżej niej był tym więcej szczegółów w niej zauważał – delikatnie zarumienione policzki wyróżniały się na bladej buzi a zakrywająca lewe oko grzywka dodawała jej w jego mniemaniu odrobiny tajemniczości

Wystarczyło postawić kilka ostatnich kroków i jakoś grzecznie zacząć rozmowę. Niby tak niewiele a jednak słyszalny z niedaleka stukot obcasów nie wróżył nic dobrego.

I w istocie tak było...

Phantomhive poczuł tylko mocny uścisk i dziewczęcy pisk zachwycenia

-Cieeeeelll!! Tak dawno Cię nie widziałam! – tego właśnie obawiał się najbardziej, nagłego ataku uścisków i różnych innych czułości od swojej narzeczonej Elizabeth Midford – nie było Cię tak długo, nawet nie masz pojęcia jak się stęskniłam!

-Tak, tak, ja też się stęskniłem ale czy możesz mnie nie dusić? – odwzajemnił niezdarnie uścisk dziewczyny i odwrócił się z powrotem w stronę gdzie stała tajemnicza nieznajoma. Jego poszukujący wzrok nie umknął zielonookiej, która – jak to miała w zwyczaju – musiała wtrącić swój nosek w każdą sprawę i dorzucić jakichś kilka słów od siebie

-Zainteresowała Cię osoba Lottie? – spytała patrząc na narzeczonego, którego wyraz twarzy zmienił się w sekundzie na wydźwięk imienia jasnowłosej i nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć Midford już biegła do rzekomej „Lottie", a po chwili ciągnęła ją za rękę w stronę ciemnowłosego – tak więc! Ciel, to jest Lottie! Moja przecudowna przyjaciółka! Lottie, to jest Ciel! Mój przeuroczy narzeczony! – oznajmiła z uśmiechem Elizabeth. Na twarzach świeżo przedstawionych nastolatków dało się dostrzec mocno widoczne rumieńce na słowa „przecudowna" czy „przeuroczy"

-Ciel Phantomhive, syn Vincenta i Rachel Phantomhive, miło mi poznać – ukłonił się i ucałował dłoń zielonookiej jak na dżentelmena przystało

-Charlotte Annandale, córka James'a i Emily Annandale, mnie również – dygnęła delikatnie

-Matko ale sztywno się zrobiło – wymamrotała blondynka – czemu zawsze musicie być tacy poważni? – popatrzyła pytająco na przyjaciół – Lottie! Uśmiechnij się trochę! Strasznie smutno wyglądasz z tą grzywką! Tak samo jak Ciel! Oboje jesteście jacyś tacy tajemniczy! – stwierdziła z typową dla siebie infantylnością narzeczona Phantomhive'a

-Po pierwsze Elizabeth prosiłam Cię abyś nie zdrabniała mojego imienia, rozumiem, że uważasz to za urocze ale naprawdę za tym nie przepadam, a po drugie niektórzy już chyba tak mają - jedni widzą w przyjęciach takich jak to wspaniałą zabawę i zachwycanie się barwnymi sukniami, a drudzy w odróżnieniu do tych poprzednich obowiązek przyjścia na takowy i wyczekiwanie cierpliwie końca aby móc wrócić do zacisza własnego domu – oznajmiła ze spokojem Annandale

~Tak samo jak ja – przebiegło przez myśli niebieskookiego i w ciszy przysłuchiwał się rozmowie dziewcząt - A teraz pozwólcie, miłego wieczoru, możliwe, że jeszcze zamienimy kilka słów na dzisiejszym balu – skłonił się i skierował swoje kroki w kierunku czerwonowłosej kobiety wołającej jego imię mając nietęgą minę

-Ja także już wrócę do domu, zbyt tłoczno jak dla mnie – uśmiechnęła się nieśmiało Annandale i zaczęła się kierować do wyjścia

-Co? Ale jak to? Oboje mnie zostawiacie? To niesprawiedliwe Lottie! – naburmuszyła policzki w grymasie jednakże jej „złość" szybko odciągnął zachwyt, wcześniej wspomnianych przez przyjaciółkę, wielobarwnymi sukniami 

-Mówiłam Ci, że nie przepadam za świętami i pojawiam się na takich uroczystościach tylko z grzeczności. Naprawdę jestem tutaj tylko i wyłącznie dla Ciebie – wtrąciła na odchodne, jednak szybko zauważyła iż przyjaciółka już jej nie słucha, więc tylko grzecznie pożegnała się z właścicielem rezydencji i wyszła na zewnątrz

♚♚♚♚♚
data: 14.12.2022
licznik słów: 630
wyszedł jakiś taki krótki ale strasznie ciężko mi się to poprawia

Madame Phantomhive [Ciel Phantomhive x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz