the point where everything changes |thirteen|

209 11 9
                                    

Ranek był jeszcze dosyć wczesny, wczesny na tyle, że dopiero co zaczynało się rozjaśniać. W pokoju panował drobny mrok, który tak właściwie niczemu nie przeszkadzał - wciąż dało się ujrzeć to, co trzeba. Tworzyło to swego rodzaju potulną atmosferę, w której Yoongi właśnie się przebudził, przez dłuższą chwilę nie mogąc przyswoić do siebie tego gdzie jest i co robił, jednak po paru sekundach patrzenia na śpiącego nadal Jimina wspomnienia do niego wróciły. Ale nie każde.

Westchnął cicho, wypuszczając powietrze z ust i położył się na plecach, wcześniej będąc na lewym boku, spoglądając na plecy Parka. Wpatrując się w sufit rozmyślał o tym, co działo się dzień wcześniej, a raczej próbował sobie to przypomnieć, w międzyczasie czując, że zdecydowanie coś jeszcze siedzi w jego podświadomości, lecz nie może z niej wyjść. Totalnie nie umiał skojarzyć faktów. Pamiętał tylko to, o czym rozmawiali w nocy i jak oglądali razem film.

A wręcz zalewała go pewność, że to nie mogło być tylko tyle.

Odwrócił się z powrotem w stronę młodszego, zawieszając na nim wzrok. Nie wiedział, czy może go już obudzić czy dać mu spać? W końcu siedząc sam, nudziłby się. Prawdopodobnie. A tak akurat się nie działo.

Po prostu patrzył. W zastanowieniu patrzył na spokojnie śpiącego Jimina, z czasem najzwyczajniej zapominając o tym, o czym myślał. Zmierzał go wzrokiem, jakby podziwiał właśnie jakiś ładny obraz w muzeum, zmierzał go wzrokiem tak, że zatracił się w tym zajęciu, na chwilę odlatując całkiem gdzieś indziej. Uspokajał go widok i odgłos jego oddechu, który pokazywał, że tamten wciąż znajduje się we śnie.

Spoglądał na jego zmierzwione, rude włosy i na wystające spod kołdry umięśnione nogi. Wyglądął... Spokojnie, bardzo spokojnie. Jednak kiedy, wciąż śpiąc, zmienił pozycję i odwrócił się do niego twarzą, Min posiadł większy obszar do obejścia go wzrokiem. Przeniósł się więc od razu i bez zastanowienia na jego twarz, która wyglądała wtedy tak słodko i uroczo, że to grzech, gdyby Yoongi delikatnie się nie uśmiechnął. Trzymał również blisko niej swoje drobne rączki, niesamowicie rozczulając nimi starszego mężczyznę, ponieważ Park, mimo niewielkiej różnicy wieku i osiągnięcia pełnoletności był dzieciaczkiem i z wyglądu, i z charakteru, którym trzeba się zaopiekować, jak to miętowowłosy gdzieś w środku uważał.

Aż w końcu rudowłosy zaczął powoli otwierać zaspane oczy, które za moment przetarł i popatrzył nimi na uśmiechającego się lekko Yoongiego, leżącego na przeciw niego. Tak samo, jak tamten potrzebował chwili, aby się ogarnąć i przebudzić, a kiedy to zrobił, również uniósł kąciki ust.

-Dzień dobry, Jiminnie, jak się spało? - zapytał Yoongi niskim i zachrypniętym głosem, co nie umknęło uwadze Parka, który momentalnie wiedział, że odda wszystko, żeby móc słyszeć ten dzwięk już do końca jego życia. Dosłownie. Aż serce mu szybciej zabiło.

-Mmm - przeciągnął. -Chyba dobrze. A tobie?

-Tak samo - odpowiedział szybko, po czym rozprostował ręce i nogi. W tamtym momencie zaczynał czuć ból głowy, który dopadł go po wczorajszym wieczorze. -Ah. Moja głowa.

-Spoko. Mnie też boli - zachichotał. -Aż się wstawać nie chce.

-To prawda.

-Chociaż wypadałoby się czegoś napić - stwierdził. -Przynieść ci szklankę wody czy coś? - zapytał, powoli i leniwie podnosząc się do pozycji siedzącej, odwracając się przy tym nieco do Mina.

-Gdybyś mógł - westchnął, a pod razu po tym młodszy wstał i przeciągnął się ziewając, od razu kierując w stronę kuchni. Tamten za to na chwilę jeszcze poleżał, rozmyślając znowu o tym, że zdecydowanie czegoś nie pamięta, lecz po chwili również wstał i poszedł do Parka.

Friends with benefits | m.yg x p.jm NIE BĘDZIE KONTYNUOWANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz