- Radzę ci przemyśleć swoje działania i wycofać się póki jesteśmy uprzejmi. - ostrzega Elijah.
- A ja myślę, że nie powinieneś się wtrącać w nie swoje sprawy staruszku. - odwarkuje jeden z intruzów.
- Panowie. Przenieśmy tę rozmowę w bardziej ustronne miejsce. Nie chce mieć waszej krwi na świeżo wypolerowanej podłodze. - zagajam. Intruzi spojrzeli na mnie poirytowanym wzrokiem, ale ruszyli za Elijahem. Spojrzałam na Kola i złapałam go za rękę.
"Weź Rebekah i obserwujcie innych. Coś tu śmierdzi."
"Też tak myślę. Zajmę się tym, a ty uważaj na siebie.Jasne?" - Kol ścisnął moją dłoń.
"Ty również. Pamiętaj, że jeśli coś ci się stanie osłabi to również mnie i na odwrót."
Puściłam dłoń Kola i ruszyłam za Niklausem. Gdy Weszliśmy do jego gabinetu intruzi od razu rzucili się na braci. Dwójka rzuciła się na Klausa a trzeci wampir zaatakował Elijaha nożem. Skoczyłam w stronę walczącego Niklausa. Powaliłam jednego wampira a hybryda drugiego. Jednak koleś, którego powaliłam wywinął się i oddał atak przygwożdżając mnie do ściany. Zaczęłam się krztusić. Szarpnęłam się gwałtownie i przebiłam mu dłonią klatkę piersiową i wyrwałam serce. Ciało wampira opadło bezwładnie a ja łapczywie złapałam powietrze w płuca.
- Szkoda dywanu. - bąknęłam. Podniosłam wzrok i w tym samym momencie zobaczyłam, jak napastnik Elijaha rani go nożem w brzuch. Odwróciłam wzrok na Niklausa, ale on również poradził sobie ze swoim napastnikiem, więc szybko ruszyłam do rannego bruneta.
- Nic ci nie jest? - spytałam dotykając jego ramienia.
- Nie, to tylko draśnięcie. - informuje i delikatnie sunie po mojej szyi.
- W porządku. - zapewniam i dotykam jego dłoni.
- Gdzie trzeci? - pyta Klaus.
- Uciekł kiedy tylko mnie zranił. - informuje Elijah.
- Dziwne. - stwierdzam.
Do pomieszczenia wbiega Kol. Podbiega do mnie i bacznie mi się przygląda. A raczej mojej szyi.
- Czułem, jak tracisz oddech. - rzuca spanikowany.
- Jeden z bodyguardów mnie przydusił. - tłumaczę szybko. Kol baczni mi się przygląda. Marszczy brwi i zwinnym ruchem dłoni odwraca mnie.
- Krwawisz. - informuje i przejeżdża dłonią po linij kręgosłupa.
- Kol. Wszystko w porządku. - mówię delikatnie speszona jego dotykiem. Odwracam się przodem do niego i zapewniam, że wszystko w porządku. Mimo moich zapewnień Kol nadal nie spuszcza ze mnie swojego wzroku. Jakby za pośrednictwem naszej tymczasowej więzi chciał wiedzieć czy mówię prawdę. Odchrząknęłam i odwróciłam się do Elijaha.
- Jesteś pewien, że wszystko w porządku? Sztylet nie był zatruty ani nic?
- Myślę, że nie. Rana zagoiła się od razu. - zapewnia i dotyka mojego policzka.
- A gdzie Rebekah? - włącza się Niklaus.
- Została na dole. Musiałem sprawdzić czy żyjecie. Ale myślę, że powinniśmy wracać na dół. Skore jeden z nich uciekł nie wiadomo co zrobi.
Słusznie. Wszyscy bez zbędnego gadania zaczynamy wychodzić i kierować się w stronę balu. Jednak zanim tam zeszłam ja i Elijah udaliśmy się do jego pokoju. Brunet przebrał swoją zakrwawioną koszulę i delikatnie starł resztkę krwi z moich pleców. Jego dłoń dotykała mnie w tym samym miejscu co wcześniej Kol. Jednak tym razem przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
CZYTASZ
HYBRYDA ✔️
FanfictionData Rozpoczęcia (01.08.2020r.) Data Zakończenie (27.12.2020r.) Zostałam stworzona wbrew swojej woli. Zamknięta w nieśmiertelnym ciele, którego nie chciałam. Byłam zagubiona, ale poznałam JEGO. Równie niebezpiecznego. Równie pragnącego "normalnego"...