Po długiej imprezie w rezydencji Księcia, nastąpił nowy dzień. Nie byle jaki dzień, gdyż zbliżała się małymi krokami kolejna eksterminacja. Ta, na którą czeka wiele demonów. Szef firmy I.M.P budząc się na kanapie w kuchni, zaczął się rozglądać czy nikogo czasem nie było w środku. Nie miał już najwyraźniej czasu na pogaduszki, dlatego postanowił się przemknąć niezauważony do wyjścia. Jako że już znał doskonale drogę do ogromnych wyjściowych drzwi i bramy. Szybko pobiegł po cichu, stojąc przed nimi obejrzał się za siebie jeszcze raz, aby się upewnić że nikt nie go widzi. Następnie uchylił nieco prawa stronę i momentalnie przebiegł przez szparkę. Starał się jak najszybciej dotrzeć do budynku swojej firmy, przez ciemne uliczki, aby nikt go już nie zaczepiał.
- Blitzo - odezwał się głos, wydobywający się zza jego osoby. Imp się niepewnie odwrócił, gdyż głos był donośny i miał dosyć nieprzyjazny ton. Gdy tylko ujrzał twarz postaci, od razu pobladł.
- l-l-lucyfer ??? - jąkał się demon, władca Piekła natomiast nie miał złych zamiarów wobec niego. Odwrócił się do niego tyłem i złączył obie ręce ze sobą.
- Może miałeś rację - zaczął posępnym głosem, chcąc mu przekazać że się nie mylił, lecz było to dla niego lekkim upokorzeniem. Imp nie rozumiejąc tylko szerzej otworzył oczy.
- S-słucham? - pytał się go nieco ciszej, jakby miał zaraz zamiar zemdleć.
- Słyszałem twój monolog, być może to nie taki bezsensowny pomysł. Chcieli zabić moją córkę ... - zatrzymał swoją wypowiedź przy ostatnim słowie. Blitzo patrzył się na niego ocierając czoło od potu. Żeby mu władca Piekła przyznał rację, musiało być naprawdę dziwnym uczuciem. Widocznie jego plan zadziałał.
- Niech Anioły znają swoje miejsce - powiedział po chwili, wciąż odwrócony tyłem. Następnie rozwinął swoje ogromne piękne białe skrzydła i odleciał gdzieś w dal. Przez chwilę imp patrzył się w jego kierunku. Żaden inni demon nie widział tego incydentu. Akurat w tym momencie było kompletnie pusto w tej uliczce. Mając wciąż ten sam wyraz, Blitzo zwrócił się w kierunku drogi do siedziby. Przechadzał się po uliczkach, mając głowę spuszczoną w dół. Szedł, omijając ciała demonów, które zostały dotknięte przez eksterminacje. W tej samej chwili pomyślał o swoim pracowniku. Tą chwilę przerwał jednak dzwonek od jego telefonu. Lekko drgnął w miejscu, sięgnął do kieszeni i wyciągnął urządzenie. Gdy tylko odebrał, od razu usłyszał głos, po którym napewno nie byłby szczęśliwy.
- Dlaczego już ode mnie uciekłeś Blitzy ? - spytał wymuszonym, smutnym, przykrym głosem Książę. Imp od razu zmarszczył brwi. Miał jak narazie dzisiaj go dosyć, chcąc skończyć rozmowę zaczął.
- Nie mam czasu ci się spowiadać, spieszę się do mojej firmy - powiedział z pośpiechem i się rozłączył. Włożył telefon spowrotem do kieszeni i pędził coraz szybciej. Nagle drogę zatorował mu jakiś wyższy, ciemniejszy demon. Zatrzymał się centralnie przez nim, omal się nie stykając. Patrzył się na niego pytająco, jednak wzrok mówił aby mu dał spokój, bo się zaraz zdenerwuje.
- Oh czy to nie ten słynny szef firmy I.M.P chcący walczyć z aniołami? Musiałeś nieźle walnąć się w sufit gdy wstales - mówił rozbawiony i chwycił go za ramię, na co Blitzo się wyrywał.
- Może by tak poprawić ? - odezwał się drugi, nieco niższy, w poszarpanej koszulce, który zderzył swoje obie ręce zaciskając je mocno. Imp cicho syknął do nich i patrzył się dość groźnie.
- Zostawcie go - powiedziała gangsterka, stojąca za nimi z pewnością siebie. W jednej dłoni trzymała dwie bombki, którymi delikatnie podrzucała do góry. Od razu zwróciła na siebie uwagę grupy pozerów.
CZYTASZ
The Purge - Helluvaboss 🔒
AventuraNiespodziewanie słynna firma I.M.P zostaje mocno dotknięta przez eksterminację, aniołów niosących postrach, które przychodzą do piekła, aby pozbyć się w nim przeludnienia. Jednak czy to rzeczywiście są te czyste i kochane Anioły? Czy demony będą mog...