Rozdział trzydziesty pierwszy

903 89 3
                                    

Kłopot z Ritą Skeeter polegał głównie na tym, że jeśli chciało się ją gdzieś spotkać, to nigdzie jej nie było, zupełnie jakby zapadła się pod ziemię albo, nigdy nic nie wiadomo, tajemniczym sposobem zmieniła się w owadopodobne stworzenie i tym sposobem szukała sensacji, niezauważenie podróżując na czyimś kapeluszu, zmuszając tym samym Hermionę do niekończącego się oczekiwania na odpowiedź z redakcji. Irytację z tegoż powodu wzmacniał fakt, iż w Hogwarcie sprawy nie miały się najlepiej. Od kamiennych ścian nieustannie odbijały się szmery uczniowskich teorii spiskowych, zakładających co takiego stało za tajemniczym zniknięciem Albusa Dumbledore'a. Kadra nauczycielska postanowiła milczeć i ucinać takie tematy, dopóki nie będą niczego pewni. Ministerstwo Magii wcale nie ułatwiało sprawy, nie chcąc rozmawiać z nikim spoza urzędu. Powód był bardzo prosty: tak naprawdę obawiali się mieszać w sprawy niewątpliwie dotyczące czarnej magii oraz Sami-Wiecie-Kogo. Łatwiej przychodziło im stwarzać pozory, a następnie wycofać i z wyuczonym smutkiem stwierdzić, że niczego więcej nie mogą dokonać, tym bardziej że rzekome miejsce zaginięcia czarodzieja wciąż nie było im znane.

Mimo upływu dni nadal było daleko do jakiegokolwiek postępu w poszukiwaniach zaginionego, przez co zwątpienie i poczucie winy zakotwiczyło się na dobre w sercu Harry'ego. Straciwszy wszelką nadzieję, utwierdził się w przekonaniu, iż inferiusy utopiły wykończonego czarodzieja, o czym poinformował opiekunkę Gryffindoru. McGonagall kategorycznie zabroniła chłopcu myśleć o podobnych rzeczach, choć sama zaczynała ulegać czarnym scenariuszom. W końcu Dumbledore nie dał najmniejszego znaku życia od czterech dni.

Piątego dnia, Hermiona przygotowała sobie pokaźny stosik przyciętych w prostokąty pergaminów. Nieugięcie twierdziła, że mogłaby codziennie wysyłać nawet tuzin sów do "Proroka Codziennego", dopóki nie otrzyma od nich satysfakcjonującej odpowiedzi. Całe szczęście wystarczyła jedna szkolna płomykówka wysłana skoro świt, by po południu otrzymać wyczekiwaną wiadomość zwrotną. Jak wywnioskowali ze sposobu pretensjonalnie zbudowanych zdań, ich autorce nie podobała się natarczywość uczennicy, jednak mając na uwadze wcześniejsze konflikty z panną Granger, Rita wyraziła zgodę na przeprowadzenie wywiadu, lecz tym wyjątkowym razem to nie Harry był obiektem jej wścibskiego nosa.

Najpierw dziennikarka chciała zignorować list z Hogwartu (i to jeszcze od tej okropnej dziewuchy!), lecz ostatecznie postanowiła upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. W miasteczku Hogsmeade zaplanowała zebrać informacje od różnych osób przesiadujących w Gospodzie pod Świńskim Łbem, które mogłyby wiedzieć nieco więcej na temat Dumbledore'a, niż zwykły mieszkaniec, chodzący wyłącznie z domu do piekarni czy sklepu. Przy okazji mogła wykorzystać wiadomości zasłyszane dzięki plączącej się w weekendy dzieciarni: córka czarodziejów powszechnie uznawanych za Zdrajców Krwi oraz syn osadzonego w Azkabanie Śmierciożercy! Czyż to nie wspaniały pomysł na nagłówek umieszczony tuż nad ruchomym zdjęciem nie-takiej-urokliwej parki połączonej zakazanym uczuciem? Ależ wspaniały, bez dwóch zdań! Dzięki historii tych dzieciaków mogłaby dotrzeć do nieodkrytych tajemnic skrywanych w murach rezydencji Malfoyów. Rodzina ta w ostatnich miesiącach budziła niewątpliwie szereg emocji, w tym wątpliwości oraz podejrzeń, zatem za taką pracę Rita Skeeter otrzymałaby sowitą zapłatę.

Kobieta podkreśliła, iż może poczekać chwilę na uczniów w gospodzie tego samego dnia, w którym wysłała list w godzinach wieczornych, zaś inny termin w ogóle nie wchodził w grę przez jej napięty grafik. Harry uznał jej słowa za brednie (jak zwykle), zaś późną godzinę wybrała z czystej złośliwości, doskonale wiedząc, iż wracając do zamku po ciszy nocnej, jeśli nie zachowają należytej ostrożności, napotkają nieprzyjemności ze strony nauczycieli, pomijając zagrożenia, jakie potencjalnie mogą czyhać na nich w ciemności podczas drogi powrotnej. Jednakże chcąc nie chcąc, musieli się dostosować.

O przebiegłości prawie idealnej | Drarry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz