𝟎𝟎𝟏. | 𝐍𝐈𝐄 𝐙𝐀 𝐃𝐎𝐁𝐑𝐘 𝐏𝐎𝐂𝐙Ą𝐓𝐄𝐊
Jeśli nigdy nie próbowaliście uciec z domu, to nie wiecie, co tracicie.
Miałam może wtedy z piętnaście lat. Najgorszy wiek, jeśli mnie spytacie o szczerą opinię. Starałam się dojrzewać jak najpóźniej, by nie stracić tych wspaniałych lat dzieciństwa, ale właśnie w dzień moich piętnastych urodzin wszystko się zmieniło.
Londyn pod panowaniem królowej Wiktorii dzielił się na dwa światy. Biednych - mieli kilka luksusów, jedli żywność, na którą było ich stać, przepracowywali długie godziny, mieszkając w wilgotnych, brudnych warunkach. Wiele dzieci umierało z powodu chorób. Wreszcie bogaci - zwykle dobrze odżywieni, czyści i dobrze ubrani. Nie potrzebowali pracy, a przynajmniej fizycznej, mieszkali w dużych domach ze służbą, wyjeżdżali na wakacje, a dzieci miały drogie zabawki i chodziły do szkoły czy były nauczane w domu przez guwernantkę, jak w moim przypadku.
Mój ojciec – Paul Townes, który należał do szlachty - był szanowany wśród wyższej klasy londyńskiego społeczeństwa i zajmował wysokie stanowisko dyrektora banku. Kilka dni temu został zaproszony na pierwsze spotkanie klubu Diogenesa na cześć greckiego filozofa. Jego poglądy jednak były wręcz przeciwne do tych, którymi szczycił się mój ojciec. Przede wszystkim domagał się zniesienia małżeństwa, wprowadzenia wspólności kobiet i dzieci, siebie zaś nazwał pierwszym, na przekór państwu, które strzeże kultury, kosmopolitą, obywatelem kosmosu, czyli świata. Był też głosicielem cynicznego bezwstydu, w myśl którego to, co robią wszyscy, można robić publicznie. Klub Diogenesa był prywatną instytucją, która wymagała absolutnej ciszy przez cały czas, chyba że ktoś znajdował się w „Pokoju Nieznajomego". Mocno naciągane i zbyteczne, moim zdaniem. Wracając, mój ojciec od tego czasu stał się bardziej wymagający. Jakby po zasmakowaniu tego luksusowego życia, obracając się w wysokich sferach i pozazdrościł innym takiego życia, więc postanowił podarować je mnie.
─ Grace, kochanie, usiądź proszę ─ poprosił swoim opanowanym głosem, lecz jego surowy wzrok mówił wszystko. Pokornie usiadłam w miękkim fotelu pośrodku saloniku urządzonego bardzo minimalistycznie. ─ Przeprowadziłem dzisiaj bardzo ciekawą konwersację z pewnym dżentelmenem, który ma syna w twoim wieku. Jest dobrze ułożony, pracowity i jest w stanie zapewnić ci bogate życie. Umówiłem was na spotkanie, na którym prawdopodobnie złoży ci pewną propozycję. Przyjmiesz ją i zostaniesz jego narzeczoną, do czasu aż będziecie oboje w stanie wziąć ślub. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz, Grace.
Mówiłam też, że w tym całym klubie Diogenesa robią pranie mózgu?
Mój ojciec oszalał. Nie mogłam jednak mu się sprzeciwić.
CZYTASZ
WICKED GAME ── sherlock holmes [ENOLA] ✔
Fanfiction❝ I'm not married, Holmes. ❞ ❝ How wise! ❞ 𝐆𝐑𝐀𝐂𝐄 𝐓𝐎𝐖𝐍𝐄𝐒 nie chce zmieniać świata. Pragnie uwolnić się ze stereotypów młodej kobiety, która powinna wyjść za mąż, lecz za wszelką cenę odrzucała każdego z adoratorów, których podrzucali...