003. CHWILA PRAWDY.

1.5K 94 88
                                    



𝟎𝟎𝟑

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝟎𝟎𝟑. | 𝐂𝐇𝐖𝐈𝐋𝐀 𝐏𝐑𝐀𝐖𝐃𝐘


       Wynajęty powozik, będący w sumie osadzoną na kołach skrzynką z maleńkimi oknami, nie zachęcał do prowadzenia konwersacji, choćbym nawet miała ochotę zachwycać się pięknem przyrody za szybką, ale akurat tej ochoty nie wykazywałam w najmniejszym stopniu.

       ─ A zatem, Enolu ─ odezwał się po chwili szorstko Mycroft. ─ Czy czujesz się już na siłach, żeby nam powiedzieć, co się stało?

       Spojrzałam po pannie Holmes, która wciąż ocierała łzy, po czym zacisnęła usta w cienką linię, spuszczając wzrok.

       ─ Mama wyszła z domu wczesnym rankiem we wtorek i ślad po niej zaginął ─ zaczęła drżącym głosikiem, a bracia, głównie Sherlock, zaczęli zasypywać ją pytaniami. ─ Nie, nie zostawiła mi żadnej wiadomości ani nie udzieliła przedtem wyjaśnień. Nie, nie było powodu podejrzewać, że nagle zachorowała, ponieważ cieszyła się doskonałym zdrowiem. Nie, od tamtej pory nikt nie zgłosił o niej żadnych informacji. Nie znaleziono śladów krwi, śladów stóp, śladów włamania, a ja sama nie zauważyłam, by w okolicy kręciły się jakieś podejrzane nieznajome indywidua. Nie, nie przysłano żądania okupu. Jeśli mama miała jakichś wrogów, to nic mi o nich nie wiadomo. Tak, złożyłam powiadomienie na posterunku policji w Kineford.

       ─ Właśnie widzę ─ powiedział Sherlock, pochylając się lekko, by wyjrzeć przez okienko powozu, który wjechał już na teren Park Ferndell. ─ Bo przysłali tu wszystkich gamoni z wioski, którzy przeszukują krzaki i rozglądają się w całkiem bezproduktywny sposób.

       ─ Czyżby spodziewali się znaleźć ją przycupniętą pod krzewem głogu? ─ Stęknąwszy lekko, Mycroft również się pochylił, by wyjrzeć przez okienko. Jego nastroszone brwi uniosły się pod rondem kapelusza. ─ Co też oni zrobili z tym terenem?! ─ wykrzyknął, wymachując teatralnie rękoma, ukazując tym swoje podenerwowanie.

       ─ Nic! ─ odparła zaskoczona Enola.

       ─ No właśnie, widzę, że nie zrobiono tu przez te lata absolutnie nic! Wszystko pozarastało...

       ─ Według mnie to urocza posiadłość ─ skomentowałam, znajdując przyjemność z oglądania zielonych krzewów. Ten kolor zawsze pozytywnie wpływał na moje zakłębione myśli. Oczywiście nikt nie zamierzał przyznać mi racji, co gorsza – obawiałam się, że zostałam zupełnie zignorowana. Nic nowego. Jedyne miejsce w całym Londynie, gdzie mogłam zostać wysłuchana, było w miejscu spotkań Salonu literackiego, gromadzącego twórców, krytyków i odbiorców literatury i poświęconego dyskusjom na tematy literackie. Salony odbywały się regularnie w określonym terminie i miejscu. Często prowadzone były przez kobiety.

WICKED GAME ── sherlock holmes [ENOLA] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz