𝟎𝟎𝟗. | 𝐇𝐎𝐑𝐑𝐎𝐑 𝐖 𝐁𝐀𝐒𝐈𝐋𝐖𝐄𝐓𝐇𝐄𝐑
Lekcja do zapamiętania na przyszłość: nie dać prowadzić Enoli żadnego automobilu. Była w tym niesamowicie kiepska, podobnie jak w jeździe na rowerze, o czym mi wspominała w jednym liście. Przynajmniej miałam kolejny pretekst do spędzania z nią więcej czasu. Mogłabym zabierać ją każdego sobotniego popołudnia na wycieczki krajoznawcze rowerem...
Ach, i znowu to samo! Za bardzo się rozmarzyłam, tracąc skupienie, podczas gdy nami trzęsło, a cały pojazd aż podskoczył. Musieliśmy najechać na jakiś większy kamień. I choć na początku jechaliśmy trochę zygzakiem, wjeżdżając w każdy możliwy krzew, to z czasem panna Holmes opanowała technikę trzymania prosto kierownicy i wywiozła nas daleko poza teren pensji. Silnik turkotał głośno, produkując gęste kłęby dymu za nami.
─ Dziękuję. To było... ─ Enola z trudem potrafiła rozmawiać i prowadzić jednocześnie albo zwyczajnie szukała odpowiednich słów. ─ Uratowaliście mnie.
Lord Tewkesbury, który siedział z drugiej strony dziewczyny, uśmiechnął się w jej stronę. Było mi niesamowicie niezręcznie w tym momencie, ale nic lepszego nie mogłam wymyślić. Ten automobil to był nasz jedyny najszybszy transport. Słyszałam gdzieś, że to cudeńko techniki potrafiło wyciągać nawet maksymalnie do 62 mil na godzinę.
─ Nie ma za co ─ odpowiedział za nas dwóch. ─ Rozumiem, że pomysł z koszem należał do ciebie ─ powiedziała, zerkając na krótką chwilę na markiza, a ten skinął głową. ─ Tam było strasznie. Nigdy więcej się na to nie piszę.
─ Oczywiście, rozumiem. Raz jeszcze przepraszam ─ odpowiedział prędko, jakby przyjmując całą winę na siebie. Kochany był.
─ Ale okazało się to skuteczne ─ przyznała, unosząc kąciki ust.
─ Teraz wracajmy do Londynu i znajdźmy porządną kryjówkę ─ postanowił zestresowanym głosem Tewkesbury. Chyba ktoś tu nie przywykł do spontanicznych pomysłów, a takie są najlepsze.
─ Mogę wam z tym pomóc ─ dorzuciłam podekscytowana. ─ Mam parę znajomych, którzy mogą nam coś znaleźć.
Nagle Enola ostro przyhamowała, nie zwracając nawet uwagi na swoich pasażerów, czyli mnie i lorda, gdy polecieliśmy do przodu, wpadając na siebie. Spojrzałam z pretensją na dziewczynę, a ona wydawała się niewzruszona swoim aktem, wpatrując się w jakiś nieokreślony punkt przed sobą.
─ Co się stało? ─ spytałam z pretensją i wreszcie spojrzałam w tym samym kierunku, co ona i ujrzałam rozwidlenie drogi oraz drogowskaz pośrodku.
Na twarzy panny Holmes z każdą sekundą rosła determinacja połączona chyba z chęcią zemsty. Jej palce nasunęły się z powrotem na dźwignię, która przyspieszała pojazd.
CZYTASZ
WICKED GAME ── sherlock holmes [ENOLA] ✔
Fanfiction❝ I'm not married, Holmes. ❞ ❝ How wise! ❞ 𝐆𝐑𝐀𝐂𝐄 𝐓𝐎𝐖𝐍𝐄𝐒 nie chce zmieniać świata. Pragnie uwolnić się ze stereotypów młodej kobiety, która powinna wyjść za mąż, lecz za wszelką cenę odrzucała każdego z adoratorów, których podrzucali...