12. Gdybyś był maszyną, wszystko byłoby łatwiejsze[Jason&Leo/AU]

615 25 34
                                    

TW

~ homofobia, pobicie ~

Pisałam kiedyś jak bardzo jestem zakochana w tych dwóch idiotach? Nie? No to teraz już wiecie ;).

Jason skończył sam na sam z Leonem na swoim łóżku, co nie było dość trudne, zważając na to, że znajdowali się w jego pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jason skończył sam na sam z Leonem na swoim łóżku, co nie było dość trudne, zważając na to, że znajdowali się w jego pokoju. Jednak dla Jasona, mimo tego, była to dość niezręczna sytuacja. Głównie z powodu jego uczuć do drugiego chłopca. Jego łóżko było dość duże, co jednak nie przeszkadzało Leo świadomie, czy nieświadomie ciągle się z nim stykać. To kolanem, to dłonią, co naprawdę Jasona kłopotało. Cierpliwie czekał, aż Leo skończy, a on będzie mógł w końcu pójść spać.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Leo warknął na Jasona, zdecydowanie wyprowadzony z równowagi. Od dwóch godzin próbował wytłumaczyć Jasonowi, jego nowy temat z matematyki, ale ten jak na złość, nawet go nie słuchał. W sumie to cały dzień Jason wyglądał, jakby chodził na szpilkach. Jednocześnie go to martwiło i frustrowało. Jak raz, nie gadał tylko po to by gadać.

- Przepraszam, ale jest już dość późno. Ciężko mi się skupić.

- Ci przez cały dzień, ciężko było się skupić. Co się z tobą dzieje, stary? - Leo nawet nie podejrzewał, że ten biały, idealny, amerykański chłopiec, kiedykolwiek zostanie jego najlepszym przyjacielem. Starał się trzymać z dala od tego typu ludzi, gdyż zwykle patrzyli na niego z góry i zawsze znajdowali czas, by rzucić w niego jakimś rasistowskim lub ksenofobicznym wyzwiskiem. Jason jednak nawet w najmniejszym stopniu nie był rasistą, czy snobem. Był miły, pomocny, odważny, roztropny, mądry i zdecydowanie nie taki, w złym tego słowa znaczeniu, idealny, jak z początku się Leo wydawało. Oboje stracili matki, gdy byli dziećmi i oboje też, mieli nie najlepszych ojców. Łączyło ich więcej, niż Leo przypuszczał. Więc czy Leo, mógł mieć do siebie żal o to, że powoli zaczął się zakochiwać w Jasonie?

- Miałem po prostu ciężki dzień. - Jason przeczesał palcami swoje jasne blond włosy i odłożył na szafkę nocną, okulary w czarnej oprawce. - Naprawdę jestem zmęczony. - Leo przekrzywił głowę w bok z chytrym uśmieszkiem.

- Czy to ma związek z Piper McLean? Zniknęliście gdzieś na chwilę. Którą bazę zaliczyłeś? - Policzki Jasona natychmiast stały się rumiane ze wstydu. Leo stwierdził, że był to nawet słodki widok.

- Po pierwsze wolę unikać tej terminologii, ze względu na szacunek do drugiej osoby. A po drugie, to nic takiego nie robiliśmy. Nie umawiam się z Piper. - Leo próbował ukryć fakt, jak bardzo go ten fakt ucieszył.

- Ach, tak?

- Leo, mówię serio. Piper jest przepiękna, ale mi się nie podoba. To moja najlepsza przyjaciółka. - Jason, próbował z tego jakoś wybrnąć.

- W takim razie kto ci tak zaprząta głowę? Czyżby Drew? - Jason pokiwał szybko głową na nie.

- Nie, proszę cię. Ona zbyt bardzo się narzuca. Szczerze mówiąc, to w chwili obecnej nikt mi się nie podoba. - Co było oczywiście kłamstwem, ale brzmiało lepiej od "osobą, w której się zauroczyłem, jesteś ty, Valdez".

Moje wypocinki, czyli co herosowi w głowie siedzi?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz