Pierwsza wyprawa za mur. Ansa była bardzo podekscytowana, choć starała się nie okazywać emocji. Zwłaszcza, że jej entuzjazm mógł zostać źle odebrany. Głównie przez dowódcę. Petra kilka razy pytała ją, jak czuje się z myślą o pierwszym wyjściu za mury. Kobieta wyjawiła jej, że podczas swojej pierwszej ekspedycji posikała się ze strachu, co Ansę bardzo zaskoczyło.
Nie mogła towarzyszyć swoim przyjaciołom, których Erwin Smith wpakował gdzieś w środek formacji. Natomiast Aberald musiała przemieszczać się pod czujnym okiem Levi'a. Do tej pory kilkakrotnie przyłapała go na spoglądaniu na nią. Aż korciło ją, by w końcu krzyknąć do niego: ,,Jeszcze tu jestem! Nie uciekłam i nic mnie nie pożarło!''. Oczywiście zdrowy rozsądek odmawiał takich działań. Mogła nie przeżyć odwetu. Dosłownie.
- Tytan! - zawołał Erd, na co cały oddział specjalny zwrócił się we wskazaną stronę.
- Wystrzelić racę?
Był tylko jeden, dlatego Levi szybko go zdjął nim zbliżył się do formacji. Ansa nabrała powietrza, widząc najsilniejszego żołnierza ludzkości w akcji. Serce zakuło boleśnie na widok tytana. Ostatnim razem widziała takiego bydlaka podczas testów, kiedy zabiła odmieńca. Starała się to ukryć, co jednak wyszło na jaw, a wokół jej osoby zrobiło się sporo szumu, głównie tego złego - pogłoska, że jest zdrajcą.
- I jak, młoda? - zagaił ją Oluo. - Robi wrażenie, co? - Uśmiechnął się pogardliwie.
Podtrzymała jego spojrzenie i nie odpowiedziała ani słowem, co zirytowało zwiadowcę bardziej niż jakakolwiek uwaga. Już jakiś czas temu Ansa nauczyła się radzić sobie z Oluo. Był tak narcystyczny, próbował naśladować swego dowódcę, że tylko ignorancja mogła go zaboleć niż niepochlebna uwaga.
- Ty już zabiłaś pierwszego tytana, co nie? - zapytała Petra na tyle głośno, by Oluo ją usłyszał. - Na obozie treningowym. Zabiłaś odmieńca i...
- Skupcie się! - krzyknął na nich dowódca. - Kolejny się zbliża.
- Pokaż, świeżaku, co potrafisz - bąknął Bozad, poprawiając identyczny żabot, co ten kapitana.
- To nie jest żaden konkurs - mruknął Gunther.
Ansa kątem oka spojrzała na leniwie zbliżającego się do nich tytana, a potem otworzyła szerzej oczy. Oluo już miał rzucić kąśliwą uwagę na temat strachu i paraliżu dziewczyny, ale gdy powiódł wzrokiem w kierunku, w który patrzyła, mimowolnie ugryzł się w język. Za sześciometrowym tytanem, zbliżało się pięciu siedmiometrowców.
- Rozproszyć się! - padł rozkaz.
Znajdowali się w otwartej przestrzeni, więc nie mogli liczyć na sprzyjające warunki panujące wśród wysokich drzew. Mimo to Ansa ponagliła konia. Wykaże się. Pokaże, że jest tu z powołania, a nie z powodu niecnych planów! Petra krzyknęła za nią, ale ją zignorowała. Aberald zbliżała się do tytana, więc wstała w siodle, próbując zachować równowagę. Użyła sprzętu do trójwymiarowego manewru i wspięła się na siedmiometrowca. Złapała za ostrza i rozpłatała mu kark. Chciała uskoczyć z upadającego ciała, kiedy poczuła mocne szarpnięcie. Nim się obejrzała, została pociągnięta za linkę przez sześciometrowego tytana. Uderzyła mocno o ziemię, wydając z siebie bolesny jęk.
Levi i jego towarzysze zajmowali się pozostałymi tytanami, więc nikt nie zauważył, leżącej na ziemi dziewczyny, która próbowała się podnieść. Linka wciąż znajdowała się w łapie tytana. Ten pociągnął kolejny raz, a Ansa wzbiła się w powietrze, kiedy druga ogromna ręka pofrunęła w jej stronę, pocięła ją. Tytan zawahał się, a potem otworzył paszczę. Ansa widziała ogromne zębiska i czerwony język, skrzywiła się z obrzydzenia, ale nie potrafiła wyswobodzić cię z chwytu tytana. Nagle coś pozbawiło tytana ostatniej ręki. Nim dziewczyna ponownie zderzyła się z ziemią, znalazła się w ramionach Oluo, tym razem bez głupiego uśmiechu. Jego oczy zionęły skupieniem i determinacją.
CZYTASZ
Ai no Tsubasa | Levi Ackerman
FanfictionNie jestem wyjątkowa. Nie jestem jedyna, która pragnie żyć naprawdę. Niektórzy porównują ludzkość do bydła, żyjącego posłusznie w zagrodzie za trzema murami - Maria, Rose, Sina - ja jednak próbuje żyć według słów mojej mamy, która została zamordowan...