13. ,,Boisz się?''

1.3K 130 0
                                    

ROK 848, LAS TESTOWY

Aby zaoszczędzić gaz i zyskać nieco przewagi, grupa Ansy postanowiła podążyć za wytycznymi Astrid. Zmierzali w stronę jeziora, na co bardzo cieszyła się Laurys. Nigdy nie widziała jeziora i na razie to była jej jedyna okazja, by je zobaczyć. Ansa próbowała zrozumieć tę fascynację towarzyszki. Pamiętała, że gdy była mała wuj Kiernan zabierał ją nad pobliskie jezioro w dystrykcie Quinta. Spędzali tam cały dzień, matka dziewczynki czasem im towarzyszyła, zabierając ze sobą koszyk. Były to czasy, do których Ansa najchętniej by wróciła. Pozostało jej tylko iść na przód, zdając sobie sprawę, że została niemal sama w ponurej rzeczywistości.

Z rozmyślań wyrwał ją głos Charlesa tuż przy uchu Aberald. Spojrzała na niego zdziwiona, z małą ochotą, by go uderzyć.

- Co mówiłeś? - spytała, trochę zawstydzona, że go zignorowała.

- Mówiłem, że powinnaś się skupić. Wydajesz się zamyślona - powtórzył słowa, których wcześniej nie słyszała. Machnął ręką na jej przeprosiny, wciąż uważnie ją obserwując, jakby doszukiwał się czegoś innego.

Ansa nie wiedziała, ile czasu zajęła im wędrówka, zdecydowali się nie robić postojów, chyba że ktoś naprawdę nie dawał sobie rady i musiał odpocząć. Drużyna Druga składała się na szczęście z osób, które mogły pochwalić się niesamowitą wytrwałością. Szybko zaczęło robić cię coraz ciemniej. Niegdyś piękne błękitne niebo, teraz przypominało złoto, by niedługo stać się czerwone aż w końcu czarne, ograniczając tym samym im pole widzenia.

- Astrid, do tego jeziora daleko? - marudziła Laurys, nie ze zmęczenia, a po prostu z podekscytowania. Tak bardzo chciała je zobaczyć, na co Charles wywrócił oczami.

Jeżyk westchnął mocno zirytowany.

- Idziemy dopiero parę godzin! - wydarła się na wszystkich, choć nikt nie był niczemu winny. - Jezioro jest wysunięte bardziej na zachód, by tam dojść musimy poświęcić cały dzień. Przy jeziorze spokojnie odpoczniemy i z samego rana wybierzemy się w dalszą drogę. - podsumowała.

- Hm? W jaki sposób dotarcie tak w ogóle do jeziora może skrócić drogę aż o dwa dni? - zdziwił się Foxwell.

Jego dociekliwość zdawała się irytować niektórych członków drużyny. Kwestionował niemal każdą podjętą decyzję. Jednak na pierwszy rzut oka było widać, że zależało mu tylko za zdenerwowaniu Privott. To mogła być jego najgorsza i prawdopodobnie ostatnia decyzja, gdyż Astrid nie była osobą, z którą chciało się zadzierać. Najwidoczniej mu to nie przeszkadzało, bo nie ustępował.

Astrid zatrzymała się, przez co Noel wpadł na nią z cichym jękiem. Nie wydarła się na niego. Tylko odepchnęła go, podchodząc bliżej czerwonowłosego. Chwyciła go za materiał ciemnej koszuli przyciągnęła do siebie tak blisko, że jego nos dotykał niemal jej czoła. Widział z bliska złość wylewającą się z jej oczu.

- Posłuchaj, truskawko! - Charles zmarszczył gniewnie brwi na to niedorzeczne określenie. - Kierujemy się nie tylko mapą, kompasem, ale i moją intuicją!

- Więc, twoja intuicja jest aż taka dobra? - prychnął, znudzony.

- Tak! Spośród całej rodziny mam najlepszą intuicję i to ona zapewniła mi wysokie miejsce w tabeli jak i przetrwanie! 

Laurys wbiegła między nich i próbowała załagodzić sytuację, niestety bezskutecznie. Mało brakowało, a doszłoby do rękoczynów. Ansa zawahała się przed ingerencją w narastający konflikt dwójki towarzyszy. Chciała pozostać neutralna, ale wydawało się to niemożliwe. Nie mieli tyle czasu, by dalej się kłócić. Ktoś poza nimi mógł w końcu zdać sobie sprawę, że jezioro to idealny skrót. Wystarczyłoby dokładnie przeanalizować mapę.

Ai no Tsubasa | Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz