Po przeczytaniu tych kilkunastu słów, niby zwykłych, które jednak sprawiały, że łzy spływały po moich policzkach, a ręce i nogi niemiłosiernie się trzęsły, coś we mnie pękło.
Co to znaczy że musi zniknąć? Gdzie teraz jest? Co się z nim dzieje?
W głowie nie umiałem pozbierać myśli, wszystkie dotyczyły Tsukkiego.Zacisnąłem pięści po czym zerwałem się z murku. Biegłem ile sił w nogach. Błagam, niech to będzie głupi żart, niewinny, dowcip.
Gdy byłem już na miejscu zacząłem mocno pukać w drzwi. Wręcz w nie waliłem. Czułem się taki bezsilny.
Drzwi otworzyła mi kobieta, matka Tsukkiego.- Czy Tsukishima jest w domu?..- spytałem cicho. Kobieta była cała czerwona i miała przekrwione oczy, wszystko to od płaczu. Popatrzyła się na mnie z wielkim bólem, po czym rzuciła mi się w ramiona, płacząc gorzko.
Wiedziałem że go tam nie było. Nie umiałem już powstrzymać płaczu.- Tsukishima...on..- nie dokończyła. Łzy napływające do oczu jej nie pozwalały. Po prostu dalej obejmowała mnie mocno.
Nie obchodziło mnie czy ktoś to widział, ta kobieta mnie rozumiała, czuła to samo, a może nawet gorzej.- może..porozmawiamy w środku.- szepnąłem smutnym głosem, na co kobieta puściła mnie i weszliśmy do środka.
W domu było ciepło a zapach przypominał mi Tsukkiego. - co się stało?- on..uciekł.- próbowała powstrzymać łzy, niestety nie była w stanie i ponownie wybuchła płaczem. - ja, nie wiem dlaczego. Tadashi..co się stało z moim synem!- krzyknęła kobieta łapiąc mnie za barki. Nie miałem pojęcia gdzie on jest, ale bardzo bym chciał. Pragnąłem mieć go przy sobie.
Ponownie wybuchnąłem płaczem, po czym upadłem na kolana. Podłoga była zimna i brudna, ale mnie to nie obchodziło.
Ścisnąłem pieści i skuliłem się w kulkę.Słyszałem jak kobieta odchodzi, ale ja po prostu siedziałem, oparty o ścianę, z twarzą schowaną w dłoniach.
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Zerwałem się szybko czekając aż kobieta otworzy. Miałem nadzieje że to Tsukki.
Niestety do środka weszła moja rodzicielka. Natychmiast podeszła do mnie i objęła, masując dłonią po plecach.- trzeba go znaleść!- krzyknąłem odsuwając się od kobiety, która kiwała przecząco głową. Wymieniła się spojrzeniem z matką Tsukkiego.
- słuchaj kochanie, zostaw to policji, albo poczekajmy aż sam wróci.- to brzmiało komicznie. Czekać aż sam wróci? Przecież to niedorzeczne. Zawiedziony popatrzyłem się na nie ostatni raz, po czym wybiegłem z domu. Jeszcze chwile słyszałem za sobą ich krzyki, ale po prostu biegłem przed siebie.
Pomyślałem że może być w jego ulubionym miejscu. Za szkołą znajdował się mały las, do którego zawsze chodził Tsukki, kiedy chciał zostać sam. Biegłem ile sił w nogach, co chwila prawie potykałem się o kamienie lub gałęzie, które leżały na ścieżce, ale nie zwracałem na to większej uwagi.
Gdy dotarłem na miejsce chłopaka tam nie było. Upadłem na kolana wycieńczony i zacząłem gorzko płakać, znowu. Moje myśli błądziły do starych czasów, kiedy to chodziłem tutaj z Tsukkim na spacery.
W pewnym momencie do głowy przyszedł mi pomysł.
- płac zabaw!- krzyknąłem.- może być na placu zabaw!- to tam spotykaliśmy się jako dzieci, mamy z tamtąd wspaniałe wspomnienia. Jeżeli nie będzie go tam, to nie będzie go już nigdzie.
Gwałtownie zerwałem się z ziemi, po czym znowu biegłem ile sił w nogach. Byłem już zmęczony fizycznie, jak i psychicznie. Miałem ochotę po prostu zniknąć.
Huśtawki milczały a wokół było cicho. Jedyne co słyszałem to liście, delikatnie chrupiące pod moimi nogami. Nie było go tam. Wyciągnąłem telefon po czym wybrałem numer Tsukkiego.
Za każdym razem włączała się poczta, ale ja próbowałem dalej. Ręce mi się trzęsły z zimna a palce u nóg zamarzały.Schowałem telefon po czym usiadłem na jednej z huśtawek, delikatnie się huśtając. Wspomnienia ociepliły moje serce, widziałem jak buduję zamek z piasku, który następnie zniszczył mi Tsukki. Ponownie, moje uczucia puściły.
Po krótkiej chwili wstałem, po czym powoli ruszyłem w stronę domu. Szczerze, nie chciało mi się tam iść, chciałem być blisko Tsukkiego, ale wiedziałem, że to niemożliwe.
W duchu modliłem się aby to był tylko głupi żart, albo po prostu sen.Gdy dotarłem do domu nawet nie przywitałem się z rodzicielką. Po prostu wszedłem do pokoju i zamknąłem się w nim na klucz. Z racji że było już późno, postanowiłem ubrać się w piżamę, którą był strój do siatkówki Tsukkiego.
Ponownie wtuliłem się w miękki materiał, jakby to był jego właściciel i wdychałem zapach jego perfum i proszku do prania.
To było trochę żałosne.Po krótkiej chwili, po prostu zasnąłem.
Gdy już wstałem, zerwałem się z łóżka, aby jak najszybciej znaleść się na dole. Chciałem, żeby to wszystko było po prostu snem.
Niestety, wszystko co działo się wczorajszego wieczora było prawdą. Czym prędzej pobiegłem do pokoju, by znowu się w nim zamknąć.
CZYTASZ
Dear Yamaguchi || tsukiyama
RomanceGdzie Tsukishima usycha z miłości, a Yamaguchi próbuje walczyć z samotnością. Zdjęcie na okładce znalazłam na pinterescie a napisy wykonałam sama. Pozdrawiam, karolinazosia <3