11.

2.2K 202 89
                                    

Gdy wszedłem do szpitala poczułem charakterystyczny zapach płynów do odkażania. Szedłem długim, jasnym korytarzem, na którym po każdej stronie znajdowały się drzwi do innej sali, a przed nimi ludzie czekający by odwiedzić pacjentów.

Usiadłem na zimnym białym krześle, przed salą numer czternaście. Naprzeciw mnie siedziała starsza kobieta, która zmierzyła mnie od stup do głów z zarozumiałą miną.

Siedziałem tam jeszcze chwilę, niemalże dusząc się zapachem płynów do odkażania, kiedy przyszła kobieta w białym fartuszku i z uśmiechem na twarzy zaprosiła mnie do środka.

Jasnowłosa lekarka zamknęła drzwi a ja usiadłem na krześle obok łóżka na którym znajdował się Tsukki.
Chłopak leżał spokojnie i niemalże nieruchomo. Złapałem go za rękę i położyłem głowę na jego torsie, obserwując jak klatka piersiowa stopniowo się podnosi i znów opada. Chłopak ścisnął moją rękę na co uśmiechnąłem się szeroko.

- Tsukki słyszysz mnie?- szepnąłem zadowolony.- już nigdy nie pozwolę ci mnie zostawić, obiecuje Ci to!- krzyknąłem po czym zakryłem usta dłonią, ponieważ zorientowałem się iż najprawdopodobniej ktoś mnie usłyszał. Zachichotałem cicho.

Po jakimś czasie do pomieszczenia weszła matka Tsukkiego. Podbiegła do mnie po czym mocno mnie objęła i zaczęła płakać.

- Dziękuje Yamaguchi.- szepnęła odsuwając się ode mnie. Na twarzy malował się uśmiech a z oczu płynęły łzy. Kobieta spojrzała na Tsukkiego po czym złapała jego rękę.

- nie ma za co.- odpowiedziałem cicho, na co kobieta uśmiechnęła się serdecznie i złapała również moją dłoń.

Nie zauważyłem nawet kiedy zasnąłem leżąc na łóżku razem z Tsukkim.

***

Gdy obudziłem się było już późno w nocy, a ja dalej leżałem na klatce piersiowej chłopaka. Podniosłem się delikatnie i sprawdziłem godzinę, ku mojemu zdziwieniu była czwarta nad ranem. Wstałem z łóżka aby następnie udać się na krzesło obok, kiedy ktoś złapał moją rękę. Uśmiechnąłem się szeroko i odwróciłem w stronę chłopaka. Wyglądał na nieco zmęczonego i miał przymknięte oczy ale i tak nie spał, żył i był przy mnie. Teraz nie pozwolę nikomu go skrzywdzić.

- Tsukki..-szepnąłem na co chłopak delikatnie się uśmiechnął. Z powrotem usiadłem obok niego aby poczuć ciepło jego ciała.- przepraszam.

- za..co..?- odpowiedział chłopak. Był zmęczony, co sprawiało że jego głos się załamywał.

- już nigdy nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.-szepnąłem po czym znowu położyłem głowę na jego cieplej klatce piersiowej, a chłopak położył dłoń na mojej głowie i ponownie zasnąłem, wtulony w chłopaka.

***

Gdy otworzyłem oczy natychmiast poraziło mnie ostre światło dnia. Leżałem na łóżku szpitalnym wtulony w Tsukkiego. Podniosłem głowę by sprawdzić czy chłopak śpi i ku mojemu zdziwieniu, nie spał.

-hej..-szepnął i ucałował moje czoło. Uśmiechnąłem się szeroko i również się z nim przywitałem. Szczerze dziwnie było być w niego tak wtulony. Przecież jeszcze nie dawno byliśmy przyjaciółmi.

- Tsukki.- powiedziałem, na co chłopak zrobił pytającą minę. - co się tam stało, i..i dlaczego oni cię pobili? Tsukki powiedz mi.

- powiedzmy że odkąd się przeprowadziłem..-przełknął ślinę.- wpadłem w małe długi.

- Ty tchórzu!- krzyknąłem i zerwałem się z łóżka.- dlaczego mnie tak zostawiłeś?- szepnąłem a z moich oczu zaczęły wylewać się łzy, coraz więcej i więcej.

- przepraszam..już nigdy tego nie zrobię.- odparł po czym złapał moją rękę przyciągając mnie do siebie. W końcu nasze usta się połączyły, tworzyły jedną całość. To było coś o czym marzyłem od kilku lat. Pragnąłem tej bliskości której teraz mam w nadmiarze ale jednak nadal chce więcej, to cudowne uczucie. Gdy na chwile przerwaliśmy aby złapać oddech, chłopak szepnął mi do ucha, słowa, które pragnąłem usłyszeć, od bardzo dawna.


- kocham cię.

Dear Yamaguchi || tsukiyamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz