66.

3.3K 111 44
                                    

Jeongguk nie sądził, że Tae mówił poważnie. Zrobił sobie ciepłą herbatę, założył wygodne ubranie i ułożył wygodnie na kanapie. Jego rodzicielki nie było, ponieważ miała nocną zmianę w pracy, więc mógł do woli objadać się niezdrowym jedzeniem przy jakimś bezsensownym filmie. Nie zdążył wkręcić się w fabułę, gdy nagle usłyszał dzwonek do drzwi.

Trochę sie przeraził, bo kto mógł o tej porze do nich przyjść? Jednak odważnie spojrzał w wizjer. Problem w tym, że nikogo nie zobaczył. Wziął głęboki wdech i otworzył drzwi. Myślał, że może ktoś po prostu robił sobie żarty.   Rozejrzał się ale nikogo nie zobaczył.

— Cześć — usłyszał nagle za plecami. Przestraszony podskoczył do góry odwracając się. Przy ścianie stał oparty Taehyung ze skrzyżowanymi rękami na piersi.

— Matko! Taehyung, przestraszyłeś mnie.

— Zdążyłem to zauważyć — zaśmiał się. To prawda, stresował się jak diabli, jednak nie przejmował się tym zbytnio, kiedy zobaczył nieogarniętego młodszego z rozczochranymi włosami.

Gguk wiedział, co go czekało. Dlatego też uciekł szybko do domu zamykając przybyłemu drzwi przed nosem. Zachowywał się dziecinnie, jednak nie był gotowy. Przez kilka lat wzdychał do Taehyunga, marzył aby kiedyś starszy poczuł to samo co on, ale gdy to prawdopodobnie nastąpiło nie wiedział co zrobić.

— Otwórz mi, głupi.

Jeongguk wziął głęboki wdech i przekręcił klucz. Stanął na przeciwko Tae.

— Przepraszam.

— Mogę wejść?

— Mhmm — przesunął się, aby starszy mógł wejść.

Taehyung zdjął buty i ściągnął kurtkę wieszając ją w szafie, tak jak zwykle. Gguk stał w tym samym miejscu. Patrzył, jak starszy zwyczajnie się rozbiera z wierzchniej garderoby. Schował ręce do kieszeni w bluzie i czekał. Tae stanął na przeciw niego zwyczajnie się w niego wpatrując.

— Nie patrz się tak

— Jak?

— Ogólnie się nie patrz.

— Jak się domyślasz — zaczął Tae — przyszedłem porozmawiać. Może... wejdziemy do salonu...

— Tak, tak... pewnie... chcesz może... coś do picia?

— Nie dzięki.

— To ja może...

— Po prostu usiądź na tej kanapie już — przerwał mu starszy.

— No tak, dobra.

Gguk posadził swój tyłek obok Tae chowając dłonie w rękawy bluzy. Znowu musiał przez to przechodzić. Najpierw, gdy Tae dowiedział się o jego uczuciach i teraz, kiedy to role się odwróciły. Więc dlaczego to on się tak stresował?! Po Taehyungu nie było widać nic. Jakby przyszedł zwyczajnie do kumpla.

W środku natomiast Tae czuł, że zaraz wybuchnie. Był odważny ale nigdy nie lubił rozmawiać o swoich uczuciach. Bo kto lubi to robić?

Wiedział, że nie zostanie odrzucony, jednak ta iskierka niepewności, która w nim zakiełkowała, gdy Gguk uciekł z jego auta rosła na sile. Bo co jeśli po głębszym poznaniu młodszy zmienił zdanie? Może od początku to były tylko żarty.

— Także... Gguk, wiem, że zaskoczyłem Cię tym, co wtedy powiedziałem, ale uwierz również byłem w szoku, po tym jak uciekłeś.

— Przepraszam.

— Nie przepraszaj mnie bez przerwy, bo nie masz za co.

— Właśnie mam. Zachowuje się jak gówniarz. Wtedy w aucie... spanikowałem. Nie spodziewałem się tego, co usłyszałem. Myślałem, że pocałunek u Ciebie był jedynie impulsem, że nie chciałeś tego. Zrobiło ci się mnie szkoda i tak wyszło...

Barnacle || TaeGguk ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz